Znajdż sobie koleżankę i by było dobrze gdyby także była samotna, wyjdźcie gdzieś, wyjedżcie w dni wolne
Hej kim jesteś ze chcesz zostać koleżanką ?Warto poznawać nowe osoby.
Związku praktycznie już nie ma,to tylko kwestia czasu kiedy nastąpi całkowite zakończenie.Ale ta samotność.Na pewno jest wiele osób w podobnej sytuacji,jak sobie radzą,mnie jest bardzo ciężko.
Iza tutaj na forum nie znajdziesz żadnego sensownego wpisu w tym temacie , wiem to niestety z doświadczenia . Żeby coś o tym wiedzieć trzeba to przeżyć . Ja jako facet tkwię niestety w takim związku ponad 17 lat i mogę raczej wszystko powiedzieć o samotności w związku . Temat rzeka , ale jak pisałem zrozumieją go tylko ci co poczuli smak tej tragedii .
Trzymaj się . Pozdrawiam
Żartujesz? Chwilami nie radzę sobie z tym zupełnie a najgorsze że nikt nie rozumie o czym mówię,o co mi chodzi...
topola1977@wp.pl jeśli masz ochotę pogadać
Iza oczywiście że Twoja sytuacja nie jest jedyną taką. Ja mam podobnie, od 12 lat w związku i chociaż staram się jak mogę żeby było jak najlepiej to i tak czuję że prędzej czy później skończy się nasz związek. Bo to już tak jest że im bardziej się staram tym silniej odczywam brak zaangażowania żony w nasz związek. Miałem nie tak dawno taki zryw żeby jeszcze raz spróbować coś odbudować, były kwiatki, czekoladki, czółe słówka z mojej strony a dostałem jedynie chłodną odpowiedź. Dałem się wykorzystać kolejny raz bo żona mi naobiecywała wiele a jak zawsze gdy przyszło co do czego to się okazuje że to były puste słowa a ja straciłem dobre dwa miesiące i naprawdę ciężko pracowałem żeby było jak najlepiej. Teraz się zastanawiam na co mi to było. Więcej już napewno starał się nie będę bo to mi nic nie da a tylko jeszcze bardziej zaboli. Rodzina myśli że my jesteśmy udanym małżeństwem a to tylko zwykłe pozory, gdyby wiedzieli jak jest naprawdę...... Powoli dojrzewam do tego żeby dać sobie z tym wszystkim spokój ale przeraża mnie wizja samotności i nie wiem czy znajdę w sobie tyle odwagi żeby powiedzieć dość i zacząć nowe życie. Być może zdarzy się tak że los postawi mi na drodze osobę z którą będę chciał nowe wspólne życie rozpocząć to napewno wtedy będzie mi o wiele łatwiej....
Tez tak mam. NIby jesteśmy razem, a wcale nie... Łączy nas pytanie: Kupiłaś chleb? Kto odbiera dzieci? Umyjesz dziś gary? I kłótnie, bo ktoś się nie wywiązał z obietnicy. Bez sensu.... A kiedys było tak fajnie....
U mnie podobnie, rutyna potrafi rozwalić każdy związek. Ale wczoraj spotkała mnie bardzo miła niespodzianka bo żona chce wyjść ze mną na kolację tylko we dwoje i tak się ucieszyłem jak nie wiem co! Oczywiście idziemy, już zarezerwowałem stolik w miłym lokalu i tak sobie pomyślałem że może jeszcze nie wszystko stracone skoro zabłysło światełko w tunelu i warto jeszcze zawalczyć o wspólne szczęście. Myślę że skoro jest szansa to należy z niej korzystać a napewno ja nie zamierzam jej przegapić. Postaram się żeby to była fajna kolacja Andrzejkowa :-)
Przecież to tylko i wyłącznie wasza wina. Po prostu nie chce się wam. Wszystko można inaczej, przynajmniej tam , gdzie coś od nas zależy. A jakość związku zależy tylko od nas. pamiętaj móc , to chcieć. Aż tyle? Nie to tylko tyle.
25 lat w związku i uważam, że coraz fajniej jest. Szkoda że ten czas tak szybko ucieka. Nie zmarnujcie go.
tez czulem sie samotny w zwiazku,mialam problemy moja dziewczyna nawet nie pytala czemu probowalam sie zwierzyc nieumialem jej wybuchy agresji sprawialy ze czulem sie oddalony od niej rozstalismy sie wiem ze to bylo dobre rozwiaznie,jestem sam szukam kogos w tych czasach ciezko poznac kogos
Jeżeli coś się zepsuje , można naprawiać raz , lub nawet dwa razy . Jednak już nigdy nie będzie to działało tak jak przed naprawą - nigdy. Można się oszukiwać , ale długo to nie potrwa.
Niestety zasmucę Cię Iza . Pomimo "zbudowania" własnego świata , który pomógł mi tylko odzyskać równowagę nie da się wyjść na prostą . To prawda , że dzięki temu są dni , że mam trochę lepsze samopoczucie w całej tej chorej sytuacji , ale ..... są dni takie jak wczoraj czy dziś , gdzie pomimo niby pełnego domu ludzi niby mi bliskich wyć się do księżyca chce .
W samotności idzie się najpóźniej spać i w samotności najwcześniej wstaje . Po prostu cisza , która jest moim najlepszym przyjacielem .
Te dramaty co chwila się odtwarzają bez końca .
No cóż nie ma się co dołować . Idę pobiegać do lasu dopóki pogoda dopisuje . Życzę wszystkim miłego dnia .
Mówienie KOCHAM CIĘ jest najpiękniejszym ukoronowaniem tego co dla mnie robi! U mnie czyny są kompatybilne ze słowami... i jest w tym równowaga. Mój partner daje mi dużo dobrego i dużo dostaje.A to, że często mówimy o uczuciach to taka naszego związku uroda... Ja na pewno nie zaakceptowała bym hipokryzji, kłamstwa, obłudy dla tzw. świętego spokoju! I On o tym wie.
Chciałaby i boi się! Nie potrafi podjąć mądrej decyzji i liczy, że ktoś za nią to uczyni... A na razie wałkuje ten temat! Popieram Gienka
Gienuś chyba młody dzieciak jesteś , bo częściowo masz rację co do różowych okularów , bo sam znam takie przypadki , ale nie bierzesz pod uwagę najważniejszej rzeczy , że ludzie się zmieniają . Widzę to dobrze z perspektywy lat . Twoja obecna dziewczyna będzie już inną osobą jako żona , potem zupełnie inną osobą jako matka waszych dzieci , a i z upływem lat będzie inną osobą jako 20 latka , 30 latka i 40 latka .
Tutaj zaczynają się prawdziwe schody w związkach .