może napisz jakie masz pasje to znajdzie się jakaś bratnia dusza.
Lubię się kochać przede wszystkim.
Anaiana...skąd to przekonanie,że wszyscy w domu siedzą? Ja jakoś tego nie zauważam,wręcz przeciwnie.Wydaje mi się,że ludzi ciekawych,wesołych i bardzo kontaktowych jest bardzo dużo. Ja ani nie pochodzę z Ostrowca,studiowałam też w innym mieście i z całą odpowiedzialnością stwierdzam,że tylko maruderzy widzą w tym właśnie miasteczku same minusy. Ludzie,jak wszędzie,tacy i tacy. Ja natomiast widzę tu dużo plusów,znalazłam super znajomych(baardzo mocno ich całuję:P),którzy nie wyjechali i cieszę się,że ich mam.
Gdzie nie pójdę/pójdziemy są ludzie w różnym wieku,osobiście emerytów nie spotkałam:P
O Was oczywiście:) Buziaki będą jak wrócę,ściskania mocne też:)
Maruderzy? Piszesz, że znalazłaś super znajomych, fajnie, ale ja super znajomych straciłam - jedni wyjechali za pracą, inni ugrzęźli w w pieluchach albo pracy po 12 godzin, bo rodzinę za standardową ostrowiecką pensję ( czyli minimum) ciężko utrzymać. Tracąc znajomych, tracisz też możliwość bujnego życia towarzyskiego, a więc możliwość poznania takich super znajomych jak Ty znalazłaś. I kolo się zamyka.
przydałoby sie żeby ktoś jakiś kontakt zostawił :) wtedy można by sie zgadać jakoś... bo tak to tylko pusta rozmowa.
Tak,maruderzy bo wielu ich tu widzę. Jeśli straciłaś super znajomych cóż,będą kolejni,inni,nowi...może nawet my:P Zapewniam Cię,że Ci znajomi,których jak piszesz straciłaś,płyną dalej,rozwijają się. Wiadomo,że każdy kiedyś założy rodzine,będzie więcej czasu jej poświęcał. Takich znajomych też mam ale wcale nie jest tak,że zamykają się oni w domu,raz na jakiś czas się spotykamy,znajomość podtrzymujemy.
Poza tym co ma do rzeczy fakt standardowa ostrowiecka pensja? Kurcze,jesteśmy w takim wieku(przynajmniej ja),że każdy ma swoje sprawy i nie zawsze jest czas się spotkać. Kwestia zgrania się,chęci. I nie zawsze spotkanie w gronie znajomych musi oznaczać knajpe. Domówki też bywają całkiem przyjemne;)Nawet zwykła przyjacielska nasiadówka jest super.
Co ma do tego standardowa ostrowiecka pensja? ano to, ze wśród moich znajomych jest parę osób, którzy mają taką pensję i muszą tyrać po godzinach i w wekendy, żeby jakoś przeżyć.
Kumpel pracuje 10-12 godzin dziennie+plus soboty+co druga niedziela i jak ma wolne, to jedyne na co ma ochotę to się wyspać, pobyć trochę z rodziną i jego życie towarzyskie sprowadza się wlasciwie do wyjścia na sylwestra, ewentualnie jeszcze ostatki.
Znajomych, ktorzy wyjechali za granicę, czy do większych miast to już nawet nie zliczę - przyjeżdżają 2, 3 razy do roku na krótko, głównie na święta.
Porównuję życie towarzyskie w mieście z czasów kiedy byłam nastolatką, patrzę jak upadają kolejne lokale - to chyba też o czymś swiadczy? Caffe browar, Oaza, Planeta, Dekada, Fanaberia, Margherita przy rynku, Na koniec Świata, z Zieloną irlandią też się chyba coś dzieje, Mago na polnej, sławna "Rawka" ...Jeszcze 10 lat temu człowiek przemieszczając się po centrum w weekendowy wieczór przemieszczał się w większej masie, ciągle spotykal kogoś znajomego. Teraz znajomych spotykam głownie na naszej-klasie i tylko czytam ich lokalizacje - Wawa, Kraków, Londyn, Dublin itd.
Czy to przejaw maruderstwa? To zwyczajne stwierdzenie faktów...
Yhm...czyli co,wszyscy ciekawi ludzie wyjechali i zostali ci mniej ciekawi?
Życia towarzyskiego w Ostrowcu sprzed kilkunastu lat nie znam ale ludzie wyjeżdżają nie tylko stąd ale i z Krakowa,z Warszawy itd. Wszyscy(a przynajmniej większość) ciężko pracujemy starając się przeżyć ale to nie znaczy,mamy się zamykać w domu.Jeśli ma ktoś na to ochotę to prosze bardzo ale zostają jeszcze Ci,którzy mogą i chcą pozwolić sobie na spotkania ze znajomymi. Wolny wybór i za to,że ktoś nie chce się z nami zobaczyć bo jest zwyczajnie styrany albo woli posiedzieć z rodziną winić nie można a jedynie zrozumieć wesprzeć.
Ale ok..odbiegłam troche od tematu....
Jeśli ktoś wypowiada się,że nudzi mu się w Ostrowcu,że brak mu znajomych i pragnie ich mieć,spotkać się to oznacza chyba,że ten czas właśnie ma. Po co te wycieczki po znajomych,którzy tyrają po godzinach i nie mają dla nas czasu. Widocznie taki ich wybór,chwała im za pracowitość.
Inną sprawą jest sytuacja na rynku pracy,wyzysk pracownika itd.
Ależ ja nikogo nie winię - nie winię koleżanki, która zaszła w kolejną ciażę i nie pójdzie ze mną na piwo z przyczyn oczywistych, anie nie winię kumpla, że musi pracować po godzinach, żeby utrzymać rodzinę. Próbuję jedynie wytłumaczyć, że jeśli ktoś ma w obecnej chwili mało dostępnych znajomych ( bo wyjechali, bo zapracowani itp. - nie winię, podaję tylko powody ich "braku dostepnosci"), to ma problem, by poznać nowych, ktorzy są, powiedzmy bardziej dostępni. Bo zeby poznać znajomych trzeba gdzieś wyjść do ludzi, a jak nie ma z kim wyjść.
No nie każdy jest na tyle osważny, by isć sobie samemu np. do A,propos i przysiaść się do stolika obcych ludzi.
Ale ja nie mówię,że winisz,tak już jest ten świat zbudowany i już. Mówię jedynie,że trzeba iść naprzód.
Wiesz,tyle odwagi,żeby tak dosiąść się do czyjegoś stolika to chyba nikt nie ma. Ja na pewno nie. PO to jednak rozmawiamy,wymieniamy poglądami aby może kiedyś w przyszłości usiąść przy jednym stoliku i pogadać w cztery oczy:)
A i jeśli chodzi o przejawy maruderstwa....
Kurcze,jest jak jest,niekoniecznie zgadzamy się z rzeczywistością. Knajpy zamykają,ludzie wyjeżdżają,tu nic nie ma...Ja wiem,że coraz mniej się dzieje ale zamiast stać z boku,siedzieć w domu i czekać aż "wydarzenie","coś ciekawego" przyjdzie po nas do domu i wyciągnie to...
Dajcie adresy,przyjdę po Was..:P
Żebyście tylko nie żałowali:)
jeszcze 10 lat temu było pełno młodych ludzi. Polska weszłą do Unii, większość wybyła - kierun ek Wyspy. Niektórzy wrócili, coś pokupowali, zainwestowali, niektórzy się sparzyli i do dziś toną w długach, a niektórzy zostali i w Polsce są tylko na przysłowiowe święta.