"Singielstwo" to nic innego jak wygodnictwo :) Tyle, że (tak przynajmniej mniemam) każdy singiel chciałby miec jakaś bratnią duszę na zawołanie, a jak już nie jest potrzebna, to żeby nie siedziała w domu, a poszła do siebie, ale na każde skinienie ręki, znów przybiegła ;)
Zapraszam na niezobowiązującą kawę i pogaduchy :)
Podaj e-mail montecristo78, to pogadamy.
Mądre rzeczy tu prawicie. Czlowiek jednak jest pogmatwany.
Nadia i nie wierz jesli ktoś mówi Ci ze bycie singlem jest spoko. Nie jest , a na pewno nie na dłuższą mete. Singielka którą znam ,ogólnie mówi ze jest szczesliwa, moze robic co chce , kiedy chce , ale co z tego ,jak nie zawsze ma z kim. Ktos jest , potem nie ma ktosia:) Tak mówi. A ja widze ze az tak słodko nie jest.
A święty spokój, to taki błogostan...
Nie rozumiem was. Ja jestem sama już dluuuugo. Po 8 -io letnim zwiazku małżeńskim. Dzieci wychowałam, jakiś tam dorobek mam , nie narzekam. Ale nigdy , przenigdy przez 15 lat nie pomyslałam żeby sie zwiazać z mężczyzną. Jestem niezależna , wolna, sama o wszystkim decyduje , robie co chce. Czy to takie złe? Przytulic sie , pujść na spacer? pewnie , że tak ale z koleżanką , znajomą , czasem z kimś kogo poznam , ale tylko raz lub dwa , potem juz nie mam o czym z nim rozmawiać. Seksu nie potrzebuję , bo nigdy nie miałam do tego specjalnego zapału. Więc czy to samotność? Uwielbiam siedzieć sama w moim ogródku i słuchać przyrody - to jest cudowne. Dla mnie być singlem to super sprawa.
A jeżeli ktoś jest typem samotnika, to co wtedy ?.
@SCZ święty spokój nie zawsze jest dobrą opcją i tą prawidłową:P
@Gienek,singielstwo to nie jest wygodnictwo,to tymczasowy stan rzeczy,który u innych trwa krócej a u innych dłużej. A ta "bratnia dusza na zawołanie",o której wspomniałeś nie jest niczym innym jak zwyczajnym egoizmem...tak mniemam:)
Poza tym samotność a bycie samemu to dwie różne sprawy...Jestem sama ale nie pamiętam żebym była samotna...Staram się dbać o wartościowe znajomości,z niekrytym egoizmem odsuwam się od tych,które pogarszają mój stan i ciągną w psychiczny dół. Może to taki odruch bezwarunkowy...
@zenia,po części się z Tobą zgadzam,sigielstwo nie jest ani fajne ani "cool" ani "trendy"..jest po prostu poszukiwaniem,mniejszym lub większym,jawnym lub nie,podświadomym może ale jest:)
@Gościu 9:27,czego nie rozumiesz? To bardzo proste,jedni potrzebują czegoś więcej niż koleżanki a inni nie. Czy posiadanie dóbr materialnych czyni Cię szczęśliwą? Dzieci,rzecz jasna,są szczęściem ponad miarę...ale one kiedyś dorosną,pójdą swoją drogą a Ty?
To kwestia umiejętnego zorganizowania sobie życia...i zarządzania swoją osobą. By nie być SAMOTNYM! Ja także jestem sama z wyboru, po traumatycznych przeżyciach, ale nie samotna.Życie oferuje tyle atrakcji, że niekiedy nie starcza czasu, bo przede wszystkim obowiązki... Na pewno rodzina - rodzice,dzieci, wnuki, no i przyjaciele. Na pewno praca i na pewno osoba bliska sercu... A potem to już tylko dobra książka, dobry film, dobry koncert, atrakcyjna wycieczka, ciekawa fotografia, kontakt z przyrodą, permanentna nauka, np.języki obce.... itd. czyli SAMOREALIZACJA.
@Hrabino,to,że ktoś nie pisze,że jest sam po traumatycznych przezyciach nie znaczy,że po nich nie jest... Są ludzie,którzy nie oglądają się wstecz,nie żyją przeszłością. Każde doświadczenie zostawia na nas piętno,uczy braku zaufania,kształtuje ciągle nasz charakter et cetera.
Będzie miała swój ogród. Zdziczeje, zdziwaczeje i tyle, niestety ale dużo osób tak ma, kiedy zostają sami na starość.
Dzieci już poszły. Założyły rodziny , ale przecież są, odwiedzaja , dzwonią. Wcale nie miałam na mysli dóbr materialnych jako największe szczęście , po prostu stabilizacja życiowa , a to jest bardzo ważne, bo człowiek odczuwa pewien komfort psychiczny jak ma przysłowiowy pewny dach nad głową. Masz racje gościu 09:49 wszyscy jestesmy inni. Jedni wolą żyć w pojedynke , świetnie sobie radzą inni musza miec to wsparcie , bo jako single nie potrafią żyć.
W każdym wieku i dla każdego najlepszym przyjacielem jest pies.Szkoda że nie mówi.
Ale inni mówią do niego. Ostatnio dużo takich pań widuje, które bez przerwy coś dziamoczą do swoich czworonogów, czasem nawet zdrabniając wyrazy i mówią jak do dzieci..
@10:10..wiesz,znam wiele rodzin,gdzie taka samotność,bycie samemu, mamy(lub taty)dzieci,które mają własne rodziny kończy się wiecznym ingerowaniem w ich zycie. Nie mówię,że tak ma każdy ale w 80%...
Stabilizacja życiowa,komfort psychiczny,że masz coś swojego,radzisz sobie jest czymś mega niezależnie od tego czy jest się singlem czy w związku:)
Nie dziwi mnie "dziamotanie" do psa (który rozumie) Natomiast dziwi mnie "dziamotanie" dwóch panów(którzy niestety mają mózgi i też rozumią).
Kiedyś jak pracowałam dzieci były w domu nie było czasu na samotność chociaż męża mam w tamtym czasie go nie było chodził swoimi drogami nie rozmyslałam co będzie ,teraz zostalismy sami i obok siebie mąż wybiera swoję już teraz tylko używki nie pamięta o moich urodzinach czy rocznicy .Każdy żyje w swoim świece.P.