A kto w rodzinie nie jest wykorzystywany???? Ja też jestem osioł do roboty, gotuję, piorę, kupuję, sprzątam, chodzę do pracy a jemu się żyć może nie chce. No, w głowach się poprzewracało. Nikt nie obiecywał, że życie to bajka i będzie lekko.
Założycielu wątku , mam podobnie jak Ty rodzinę, dzieci i również często myślę o samobójstwie. Nic nie jest tak jakby się chciało, nie tak miało być, były inne wyobrażenia, pomysły. Teraz czuje się jak piąte koło u wozu i nikt ze mną się nie liczy. To temat rzeka i nie ma co tego poruszać. Nie wyobrażam sobie życia bez dzieci i nie mogę się z tym pogodzić, że ich mogę nie widzieć, spotykać, przytulać jeśli moja rodzina się rozpadnie.
moja zone nastawiaja tesciowie. Buntuja ja , a ona ich slucha. Potem to przechodzi na mnie, bo ma swoje humorki, obraza sie, zmienia nastawienie . Gadka z nia nic nie daje i chyba odejde od niej.
wkurza mnie to jak ktoś przez partnera się popełnić samobójstwo. Ludzie to nie koniec świata nie ta to inna jeśli nie potrafi docenić tego co ma to niech odejdzie
gdyby tak można było cofnąć się w czasie lub wymazywać wspomnienia ( złe) to byłoby super.
powiem tak:
1.jesli sie ktos chce zabic to sie zabija tak, ze nikt - nawet gdyby chcial - to go nie uratuje. wie jak to zorganizowac.
2.jesli ktos pisze - tak jak tu - lub trąbi w inny sposob na wszytskie strony, ze sie chce zabic tzn., ze sie nie chce zabic, ale chce/potrzebuje pomocy.
idz gosciu do psychiatry - polecam szaginiana - a nie uzalaj sie tu. to smieszne. nie tylko ty masz rózne klopoty czy sprawy do de. zaczynalam w zyciu dwa razy od zera, mam dziecko niepelnosprawne z pierwszego małżeństwa, ex matoła do otęgi, który totalnie o.wa dziecko, w pewnym momencie zycia zostalam bez mieszkania - jakiegokolwiek!!!! - a jak zaczelao mi sie wreszcie ukladac to zmarla mi mama /rok temu/ a tata z wieloletnia kochanka bierze slub w sylwestra. ale czy to są powody, zeby sie zabic? nie bądź smieszny! najlatwiej sie zabic! samobojstwo to tchórzostwo! Przeciez w zyciu wiecej jest złych dni niz dobrych. jestes duzy i jeszcze o tym nie wiesz?
ktos mi kiedys powiedzial : " kiecys i na mojej ulicy zaświeci słońce" i tego sie trzymam :)
pozdrawiam wszystkich :)
Ty jesteś kobietą, ja jestem facetem więc jestem zdyskwalifikowany jako ten, który ma wychowywać dziecko i tego nie mogę przeżyć - utraty kontaktów. Ojcem jestem dobrym i dbam o dziecko i nie mam zamiaru zaprzestać tego. Ono jest dla mnie najważniejsze pod słońcem i nie wyobrażam sobie tego, że miałbym je stracić. Moja żona również jest dobrą matką i nie powiem, że jest inaczej.
nie bój sie i weź sie w garść! zawsze jest cos gdzie mozesz sie wykazac, czuc sie waznym, niezastapionym, pomocnym. zawsze. idz do szaginiana. ciezkos ie tam dostac, ale czekaj uparcie do wolnej chwili i pogadaj z dr. mowie powaznie. moja kolezanka miala 3 lata temu problem dosc powazny i on ją postawil na nogi. tu nie pisz. tak ja jak i ini powiedza ci swoje zdanie a nasze zdanie nie jest ci potrzebne. masz swoj rozum, glupi nie jestes. ja ci mowie wg siebie,a przeciez twoja sytuacja jest inna.
nie pisz glupot, bo jak cie trzasne to nie wiem! ludzie chca życ a ty masz w de swoje zycie. przejedz sie na onkologie do kielc. odmieni ci sie myslenie. jak bylam z mamą pierwszy raz to stojąc przed okienkiem recepcji patrzylam na numery kart. i z przerazeniem zapytalam sie w duchu "a ile z tych ludzi zyje". niecale dwa lata poxniej nr mojej mamy poszedl do archiwum i zapewne inna osoba stojaca jak ja kiedys w kolejce pomyslala tak samo.
cen zycie. weź sie w garsc. jestes tu i piszesz, wiec masz czas. jesli jestes wierzacy to pomodl sie, w duchu, w ciszy sam, po swojemu. nie musisz isc do kosciola. Bóg cie i poza murami kosciola wyslucha. idz sie potem przejść, sam, mysl intensywnie nad swoim zyciem, ale nie przez ta zła storne, ale dobra. pamietaj pozytywne myslenie przyciaga dobre, negatywne - złe. poza tym cigale myslenie takie jak masz teraz jest złe. odpusc. upływajacy czas pozwoli ci na wiele rzeczy spojrzec z innej perspektywy. po spacerze idz do szaginiana.
bedzie dobrze. przeciez na twojej ulicy tez kiedys zaswieci słonce!
w chorobie mamy musialam byc silna, choc nieraz, bez głosu, bez łez wyłam z bezsilności. obrałam taka - mozna powiedziec strategie tzn. jak np bylam u pani dr to ona mowila mi jak co tam i ja zawsze pytalam o najlepszy waruant i najgorszy. na poczatku patrzyla na mnie dr jak na wariatke, ale ja wytlumaczylam jej, ze wariant najlepszy i wariant najgorszy daje mi granice i szykuje na rózne sytuacje. mowilam, ze musze miec sile dla mamy, bo mamie i tak jest cięzko /wiedziala , ze ma raka zlosliwego z przerzutami, tata ma kochanke, ktora tez owdowiala i Bóg zabiera i ją - czyszcząc kochankom droge! - nikomu tego nie życzę - he he eh a do tego kochanka katechetka/ i jak sie cos działo gorszego od "lepszego wariantu" a lepszego od " najgorszego" to sie nie zalamywalam. wiedzialam, ze mogło byc gorzej. i teraz po smierci mamy nadal tak podchodze do wielu spraw. staram sie przemyslec różne warianty załtwienia czegos. nawet jak sie stanie ten najgorszy wariant to nie zalamuje sie choc mi b.przykro. spodziewalam sie, ze moze byc najgorzej. jak juz jest najgorzej to - nieraz sie pobecze -ale wiem, ze to juz najgorsze i teraz moze byc juz lepiej.
przemysl co ci napisalam. moze postaraj sie przełożyć o na swoją sytuację.
Traktuję poważnie to co napisałeś zatem tak samo podejdź do tego co napiszę Ci teraz. Nie ma takiego dołu z którego nie można wyjśc , czasem potrzeba żeby ktoś wstawił drabinę . Jeżeli czujesz że dół jest na tyle głęboki że sam nie dasz rady to potraktuj ten post jak pierwszy szczebel drabiny . Zakładam że czytasz to co Ci napisałem dlatego chcę Cię zaprosic na godzinę 18.30 w poniedziałek 14.11 lub w czwartek 17.11 o tej samej godzinie na spotkanie w kaplicy Św. Faustyny w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego na Piaskach . Usłyszysz coś co odmieni Twoje życie i uczyni Cię człowiekiem szczęśliwym . Ja tego doświadczyłem . Odwagi. Czekam o 18.30 przed kościołem. Ktoś powyżej również Cię zaprosił mnie pozostaje tylko potwierdzic i dodac że nie jesteś sam. Jeszcze raz ODWAGI brachu.