,, jak ten protest kobit,, - 09.09 nic wiecej nie musisz mowic o sobie, ten fragment Twojej wypowiedzi wszystko o Tobie mowi.
Młodzieży szanowna, czy oprócz pyskowania w internecie, stac Was na cos więcej ?
Aaa na piffffko.
Do 18:01 Jakby nie było się sprawdziło to co 09:09 przepowiedziała.
A ja mam takie pytanie,podobno miał to być marsz apolityczny-rocznicowy, a jak zwykle KODziarstwo zrobiło z tego wiec antyrządowy.
Polska jest w UE członkiem wiec mówienie o UE jako o okupancie jest nie na miejscu
zwalszcza ze Polska ma takie same szanse na kształtowanie UE jak inni
Prawem nadrzędnym jest prawo unijne, a nie Konstytucja RP, więc mówienie o UE jako okupancie jest jak najbardziej zasadne.
Na temat równości krajów w EU nawet nie ma co dyskutować, bo to mit.
Skoro takie wnioski wyciągasz to marny z Ciebie detektyw. Wiesz, rada by dusza do raju, młodzieżą nikt mnie nie nazywał od przynajmniej 25 lat, miło że Ty to zrobiłaś ;)
Gościu 21:18 dla opozycja każda okazja jest dobra by napluć na rząd PIS. A to że miała być apolityczna to taka ściema - może przyjdą też inni. Twarzą tego wiecu co było do przewidzenia byli: pan z siwą kitką, Komorowski, Róża Tun ... (trudne do zapamiętania polsko brzmiące nazwisko), Janda bo jej obcięli kase na prywatny teatr itd.
Junker – Breżniew Unii Europejskiej, może obślinić Tuska, ale nie Polskę
Najgorszy sort chwycił się najnowszej iluzji. Zwolniono blokadę i ruszyła maszyna losująca sondaże. Trzy kolejne pokazują, że „PiS się kończy”, ale nie zrobiło to większego wrażenia, więc dorzucono trzeci. Oto „europejski” Donald Tusk z poziomu 16% poparcia wystrzelił na 50,1% i wygrywa z Prezydentem Andrzejem Dudą. Pośmiałabym się z tego dłużej, ale czas goni, za chwilę umówiona pora publikacji felietonu, potem mecz z Czarnogórą. Z podanych przyczyn pośmieję się krótko i dodam poważnie, że takie cyrki się urządza w ramach „Polexit”. Proszę nie się oswajać z tym makaronizmem i neologizmem jednocześnie, bo to szybciej umrze niż się narodziło, niemniej czymś lukę po Rzeplińskim trzeba było wypełnić. Mamy być europejscy, a jak się wyraziła jedna ze śpiewaczek „Ody do radości” najpierw trzeba być człowiekiem, potem Europejczykiem i dopiero na końcu Polakiem.
Zaproponowana kolejność i hierarchia wartości jest tak naprawdę ocenzurowana i ta nieszczęśnicka wraz z całą zgrają zakompleksionych prowincjuszy, postawiłaby Europejczyka przed człowiekiem, tak im tęskno do klepania po plecach i selfie z wujkami z Zachodu. Jest to niestety pewne polska przypadłość i jak nienawidzę gadania o „cechach narodowych” to niestety zjawisko występuje masowo, a więc narodowo. Ciągle gdzieś z tyłu głowy obrazki sprzed 200 i 80 lat. Moskiewskie złote kopuły, pruskie maszyny i austriackie salony naprzeciw naszej chaty strzechą krytej. Potem berlińskie witryny i nasze sklepy Społem. Takie upodlenie narodu przez obcych, w tym PRL, który polski nigdy nie był, nie jest przypadkiem, ale planowaną polityką zaborców, którą powielili bolszewicy. Z jednej strony wytrzebić albo kupić elity, z drugiej naród doprowadzić do zakutanych bab walczących o kawałek ochłapu i tak przez kilkaset lat.
Zapadło w pamięci i niestety pozostało w mentalności, Bogu dziękować nie wszystkich Polaków, jedna połowa, lekko licząc, zdecydowanie podlega takim mechanizmom. Jest to główny powód, dla którego „prosty polski lud” straszy się wyjściem z Europy, co już samo w sobie jest idiotyzmem. Mądrzy Polacy nieustannie pytają, a gdzie niby jest Polska, jeśli nie w Europie? Jak można wejść tam, gdzie się od zarania stoi? Nic to nie pomaga, siła upokorzenia, przełożona na bezmyślną uległość wobec „kolorowej” Europy, jest większa od zdrowego rozsądku. Wiedzą o tym inżynierowie społeczni i dlatego z taką maniakalną konsekwencją powtarzają, że znów zostaniemy sami, jeśli nie będziemy się kłaniać nowej sile przewodniej, nowemu internacjonalizmowi. Pytanie tylko, jaki on nowy, bo gdzie ucha i oka nie przyłożysz widać i słychać to samo, chociaż nikt o tej patologii nie chce słowem pisnąć, ani nawet palcem pokazać.
Na załączonej fotografii widzimy obraz i podobieństwo polskiej, ślepej tęsknoty za bogatymi zagranicznymi wujkami i ich „świtowością”. Proszę się przyjrzeć temu jegomościowi, który zgubiłby się w Państwowym Ośrodku Maszynowym, gdyby go odziać w drelich i postawić przy tokarce. Niestety ubrano go w garnitur i tak stał się Breżniewem Unii Europejskiej, co nie jest żadną metaforą, ale po prostu nowym wcieleniem. Kulisy, aż huczą, że mamy do czynienia z wiecznie pijanym błaznem, który biega po salonach, chucha w twarz, obślinia i oklepuje napotkanych gości. Inny radziecki przywódca, Borys Jelcyn, miał bardzo podobne zwyczaje, swego czasu zapruty jak niedźwiedź, w czasie wizyty w Niemczech, dyrygował orkiestrą dętą. Wtedy też Europa siedziała cicho i w mediach przedstawiano rosyjskiego męża stanu.
O ile Breżniew właściwy i Jelcyn mieli za sobą potężny kraj, o tyle Junker nie ma nic, jest byłym politykiem malutkiego Luxemburga i dokładnie taki właśnie ma być. Jak spojrzymy na tych, którzy rzekomo coś w Unii znaczą, to zobaczymy samych błaznów, pod każdym względem. Takim był Szulz, Van Rompuy i takim jest Tusk. Działa tu prosta zasada, takie kraje jak Polska moją oddawać hołd takim krajom, jak Niemcy, czy Francja i im marniejszego Breżniewa się do odbierania hołdów wyznaczy, tym większe upokorzenie. Przechodząc do puenty, warto sobie odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie. Ile razy Tusk musiał ścierać ślinę z ust i nastawiać dupy, w którą był kopany, między innymi przez Junkera, żeby zaliczyć drugą kadencję? Zapewniam, że to nie było 27 do 1. Ten rząd ma u mnie dotąd kredyt zaufania, dopóki nie pozwoli, aby Polska był obśliniana przez europejskich Breżniewów.
Już myślałam że to własna radosna twórczość gościa z 18:56, a tu kopiuj wklej.
Tylko jak to się ma do tego że po prostu poszliśmy i zaspiewalismy sobie Odę do radości?
Nam chodziło o zaspiewaniu , wy zaraz dorabianie chore historie i ideologie.
No ale niektórzy bez tego żyć nie mogą. Na zdrowie
Dobrze Kasandro że z czegoś się cieszysz a nie tylko cierpisz jak 8 marca i bardzo dobrze że towarzyszących ci osób w tych ważnych dla ciebie chwilach jest niewiele.
My też się z tego cieszymy.
Dzięki temu,,okupantowi,, o ktorym marzyli Polacy od czasów zakończenia II wojny światowej , Polacy mieli największy wzrost gospodarczy, największy przyrost PKB na obywatela.
Boli was ,że metodą pokojową Polska do tego doszła, boli was ,że dzięki solidarności został zlikwidowany w Polsce i państwach ościennych socjalizm.
Nie potraficie tego docenić bo nie żyliście w tych czasach...
PIS to soclalizm wiec wiec o jakiej likwidacji mowisz?
Tak, był największy przyrost PKB tylko jakoś nie widać tego było w kieszeniach Polaków. Zwykły Kowalski nie miał z tego nic gościu 22:11. W jaki sposób więc ma docenić to, o czym piszesz ? Liczą się konkrety.
Komuś jak widać nie pasowało, że jednak nie jest to prawda i zablokował fakt o którym pisałem.
Największy wzrost PKB (8,8%) po II WŚ w polskiej gospodarce przypada na okres PRL, a dokładniej na rok 1976. Później już nigdy nie zaliczyliśmy takiego wzrostu, ale jeszcze kilkukrotnie przed wejściem do UE zaliczyliśmy większy wzrost, niż największy jakie zaliczyliśmy po wejściu do UE (2007 r. - 7,2%).
Średni wzrost PKB w okresie PRL wynosił 3,4% i pod tym względem przebijaliśmy wówczas kraje takie jak Wielka Brytania, Szwecja, Szwajcaria, Dania, Norwegia, Australia, Kanada, Nowa Zelandia, USA.
Po wejściu do UE średni wzrost PKB w naszym kraju to 2,2% i jest jednym z najniższych w całej Europie (nie tylko wśród krajów UE). Biją nas pod tym względem nawet niektóre kraje Afryki Środkowej...
Gościu większych głupot nikt tu nie napisał. Widać, że z wiedzą ekonomiczną u ciebie nie najlepiej. Trudno, żeby po totalnej wojennej ruinie państwa nie było wzrostu gospodarczego. Jak na takie otoczenie gospodarcze, w tym kontekście był to mizerny wzrost gospodarczy. Daj więc spokój z tym PRL-em.
Po pierwsze - te informacje łatwo sobie znajdziesz w internecie i są to fakty, nie głupoty.
Po drugie - powyżej była mowa o największym wzroście gospodarczym po II WŚ i moja odpowiedź udowodniła, że nie jest prawdą iż nastąpił on dzięki UE.
Po trzecie - II WŚ zakończyła się w 1945 roku, więc największy wzrost PKB miał miejsce 31 lat później, a nie zaraz po wojnie.
Po czwarte - czym był PRL chyba wyjaśniać nie muszę. Jak na gospodarkę działa komunizm, też rozpisywał się nie będę, a jednak największy wzrost przypada właśnie na ten okres, co tylko potwierdza, że UE wcale tak dobrze na naszą gospodarkę nie wpłynęła.
Po piąte - jeśli nie pasuje ci, że podałem jako przykład okres PRL, to drugi największy wzrost PKB (8,2%) po II WŚ zanotowaliśmy w 1996 roku, czyli kolejne 20 lat później, ale nadal długo przed przystąpieniem do UE.
No i jest jeszcze po szóste - wymieniłem kraje, które wyprzedzaliśmy swoim wzrostem PKB w okresie PRL i zdecydowana większość tych krajów także brała udział w II WŚ, więc nie ma ta wojna zbyt wielkiego znaczenia w tym kontekście...
Tak sie dzieja jak PKB liczy sie z zakupów w marketach a nie z produkcji .