Chyba przez Sąd musi być rozwód.
no pewnie moja mamusia wszystko wie lepiej
Nie spotkałam się. Za rozwód są odpowiedzialni partnerzy. Powodów może być dużo. Jednak, jeśli jest uczucie z wszystkim można sobie poradzić. Słabe uczucie więc można tłumaczyć, że przez to czy przez tamto się rozwodzę. Nawet przez teściów.
Młodzi powinni mieszkać osobno i to 100 km od rodziców.Jestem tesciową ale myślenie mam inne niż co niektórzy.
Byłam z jedynakiem i nas też przyjeżdżająca i wpływająca na synunia mamusia rozwaliła wszystko.Niestety faceci sa bardzo poddatni na opinię matek.
aha a kobiety nie .... dziecko dorosnij i sie nie osmieszaj :)
K. ma rację i chyba nie jest to kwestia jej dorastania :) Ja mam taki przykład w rodzinie - teściowa ma dwóch synów i córkę, wszyscy już dorośli i mają swoje rodziny. A pogląd mamusi że dziewczyna to sobie poradzi a chłopcami to trzeba się opiekować :) No niestety ale niektóre matki nie potrafią zrozumieć że ich syn jest już dorosły, zamienił mamusie na żonę i że krzywda mu się nie dzieje kiedy czasami coś zrobi w domu np poodkurza ;) Dorosnąć to powinny matki które traktują dorosłych synów jak małe dzieci :) To normalne, że każda matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej ale czasami przez tą troskę rujnują swoim własnym dzieciom szczęśliwe małżeństwo.
serio widze ze to nie problem dorastania ale zawezonego swiatopogladu. Niewazne czy to chlopak czy dziewczyna , zawsze bedzie to samo. Sporo zalezy do mamuski i od tego jak to bedzie odbieralo dziecko . Nie ma czegos takiego ze u facetow jest to czestsze Ty podasz swoje przyklady a ja swoje Ty podasz 3 ja 4 i tak mozna sie scigac. Ale w jednym sie zgodze to Wy kobiety krzywdzicie te dzieciaki bardzo sie ciesze z faktu ze sama to przyznalas :) szukasz przykladu ? ok jak mi matula robila jedzenie to sie na nia darlem ze nie mam 2 lewych rak to samo jak sie brala za porzadkowanie mojego pokoju , faceta denerwuje jak sie grzebie w jego rzeczach :)
Niepotrzebnie mnie atakujesz bo mam dokładnie takie samo zdanie na ten temat jak Ty :) Może po prostu trafiłam akurat na więcej przypadków maminsynków i wydaje mi się to częstsze :)
Bardzo śmieszne Gość z 7:59. Wtrącający się rodzice to niemal standard. Nikt nie mówi, aby ich nie szanować i nie brać pod uwagę ich zdania, ale postawienie granic ma znaczenie kluczowe. Do tego trzeba być dorosłym - albo prowadzę własne życie albo jestem związana/y pępowiną z mamusią i tatusiem. W związku partnerzy muszą patrzeć w tym samym kierunku, najgorsza jest niedojrzałość emocjonalna i niekonsekwencja w działania w ramach wspólnie obranego kierunku. Wtedy każdy jest w stanie wcisnąć się w związek i zaburzyć jego podstawy, a wtedy już krok do rozstania.
Bardzo śmieszne Gość z 7:59. Wtrącający się rodzice to niemal standard. Nikt nie mówi, aby ich nie szanować i nie brać pod uwagę ich zdania, ale postawienie granic ma znaczenie kluczowe. Do tego trzeba być dorosłym - albo prowadzę własne życie albo jestem związana/y pępowiną z mamusią i tatusiem. W związku partnerzy muszą patrzeć w tym samym kierunku, najgorsza jest niedojrzałość emocjonalna i niekonsekwencja w działania w ramach wspólnie obranego kierunku. Wtedy każdy jest w stanie wcisnąć się w związek i zaburzyć jego podstawy, a wtedy już krok do rozstania.
przeciez wiadomo ze jak dochodzi do rozwodu to wina jest obopólna- zony i teściowej
Zapewne chodzi o teściów żony, czyli rodziców męża a zwłaszcza matkę :) Rodzice kobiet raczej nie ingerują aż tak bardzo w życie dzieci. Ale... jeśli dochodzi do rozwodu to niestety nie jest wina teściów a małżonka, który nie potrafi stanąć twardo po stronie swojej żony.
U mnie sytuacja byla odwrotna, teściowie wogóle sie do nas nie wtrącali,nie narzucali swojego zdania, natomiast mój tata chciał wszystkim rządzic i to dosłownie w każdej kwestii. Też omal nie rozpadło sie nasze małżeństwo gdyż miałam klapki na oczach jednak one na szczęście spadły dlatego dużo ze sobą trzeba rozmawiać i być jedno za drugim a wtedy na pewno wszystko się ułoży. A rodziców owszem trzeba szanować ale pewne granice trzeba wyznaczyć.
coś w tym jest z tym wtrącaniem się teściów, szczególne mamusie swoich synusiów wtykają się w nie swoje sprawy, nie wiedzą co się dzieje w małżeństwie,ale najwięcej mają do powiedzenia szczególnie pod kątem tego na jaką to beznadziejną synową trafiły co to synusia krzywdzi i nie wiadomo co jeszcze, ale czasem przyznać, że niezbyt dobrze wychowały syna, bo np. pije, zdradza to nie ma komu!
Mój stanął. Teściowa się nie odzywa i mamy święty spokój.
Miałam taką sytuację, że przez rodziców rozwiodłabym się prawie, ale postanowiłam z mężem wyprowadzić się i żyć po "naszemu". Udało się- jesteśmy 20 lat po ślubie i wiem, że żyjemy w miłości zgodzie i wspólnym zaufaniu, nasze problemy się skończyły :)