Najlepiej to widzę siedzieć cicho, nie odzywać się i brać co dają, nawet jeśli łamią prawo. Zgarbiona postawa robotnika całe życie i całować po rączkach pracodawców że w ogóle dają pracę. A potem narzekanie na cały świat że zły i że władza nic z tym nie robi.
tak doprowadzili kraj po 25 latach
Nie ma lekko ;) Nagranie rozmowy wraz z pisemnymi informacjami wysłane do Inspekcji pracy. Zobaczymy, jak się rozstrzygnie. Owszem, jak ktoś wcześniej napisał, szłam tam z zamiarem nagrania, bo już mętne informacje w rozmowie telefonicznej otrzymałam, więc wolałam się zabezpieczyć. I jak widać dobrze zrobiłam i od teraz każdą rozmowę będę nagrywać. Nie ze złośliwości, ale z prostej przyczyny, jeśli pracodawca jest uczciwy, to nie ma się przecież czego bać, tylko krętacze i oszuści mający coś na sumieniu mogą być oburzeni.
Pytanie moje dotyczyło bardziej faktu, że osoba, z którą rozmawiałam nie została przeze mnie poinformowana o nagrywaniu i czy takie nagranie ma jakąkolwiek moc prawną. Teraz poczekam na odpowiedź.
Najbardziej boli to, że mam wykształcenie wyższe z dobrego uniwersytetu, niestety problem z pracą w zawodzie, więc zdecydowałam się nawet na pracę w sklepie, ale... Człowiek, który poprawnie wysłowić się nie potrafi, prosta logika przerasta jego możliwości intelektualne w oczywisty i bardzo chamski sposób chce mnie okraść. Tego nie mogę zignorować. Chcę pracować uczciwie, ale na uczciwych warunkach. Dlaczego mam świadomie się godzić na okradanie mnie? Widząc łamanie prawa powinniśmy reagować, tak samo w przypadku przemocy domowej, napadu na ulicy, jak i oszustwa w pracy, to wszystko jedna kategoria. Nie rozumiem ludzi starających się usprawiedliwiać takie postępowanie. Równie dobrze mogą stwierdzić, że ich sąsiad pobił żonę, aż wylądowała w szpitalu, bo miał prawo, bo zupa była za słona. Tu nie ma tłumaczenia, jak złodziej na targu okrada kogoś, to głośny krzyk się podnosi i wszyscy oburzeni. Jak pseudopracodawca chce okraść kogoś nawet się z tym nie kryjąc to jakoś to spokojnie bez echa przechodzi. A to przecież to samo.
Wiem, że wieść się rozniesie, bo pan x przekaże swoim znajomym, że niejaka Katarzyna Y. narobiła mu kłopotów z inspekcją pracy. Ale mam nadzieję, że normalny, uczciwy pracodawca nie będzie brał tego pod uwagę. Jeśli któryś się oburzy i stwierdzi, że w taki wypadku mnie nawet nie weźmie pod uwagę przy zatrudnianiu, to i dobrze, u takiego pracować nie chcę i nie będę. Niech sobie zatrudni ludzi- zombie, którym jest wszytko jedno, aby tylko praca była.
Dlatego też czekać mi teraz pozostaje. Zobaczymy co odpowiedzą z Inspekcji.
Pozdrawiam wszystkich normalnych.
Gość 20:07 czytałem ten news i tak się zastanawiałem, kto się bierze za biznesy w naszym kraju? Kobieta zgłosiła się do programu ogólnopolskiej telewizji wiedząc, że jest przestępcą łamiącym prawo i złodziejem. To albo mega idiotka, albo jak w wielu przypadkach przekonanie, że to przecież nic złego, że nikogo nie zmusza, że łaskę przecież biednemu pracownikowi robi i pomocną dłoń ku niemu wyciąga.
Tylko kary powinny być zaostrzone, bo w wielu miejscach jest sytuacja jak u Skalskiego - bardziej opłaca mu się raz na rok zapłacić te kilka tysięcy kary, niż zatrudnić zgodnie z przepisami i zgodnie z prawem płacić za pracę.