Na jaką pomoc w dorosłym, codziennym i rodzinnym życiu możecie liczyć ze strony rodziców czy teściów...?
Ja swoim dziecia pomagalam 14 lat.wkoncu juz nie dawalismy rady i musieli wyjechac za granice do Angli za praca.Teraz zyja godnie i sa zadowoleni.
Na żadną pomoc nie liczę bo nie pomagają. Jedni choć trochę się interesują- zadzwonią, drudzy w ogóle nie dzwonią. Sielanka jest w święta, bo tak wypada:)
powiem tak
cyt:umiesz liczyc licz na siebie !!!!
na początku każdy ci powiem dacie rady pomożemy a później d... na ciebie wypniemy !!!
Coś tam pomagają ale to zależy ile masz rodzeństwa i czy jesteś to najlepsze dziecko !!! i tyle w temacie
są dzieci przez rodziców wywyższane i im należy okazać wszelką pomoc bez słów krytyki wobec nich, ale są w bardzo licznej grupie te dzieci że rodzice traktują ich jak powietrze, są bo są niech sobie radzą. Jeżeli tak sie zdarzy że te dzieci nielubiane osiągną wiekszy sukces rodzinny, czy w pracy od tych wywyższanych to mają przechlapane w całej rodzince. Moja rada jest taka jasno postawic swoje stanowisko, podziekować zyczliwej rodzince i żyć ze swoimi bliskimi w miłości i szacunku.... mamusiu tatusiu dużo zdrowia ale bez grzebania mi w MOICH garach
no właśnie u mnie tak jest oboje z mężem nie należymy do,,wybranych,,dzieci i raczej musimy liczyć na siebie,ale odkąd podjęłam pracę nie wymagam pomocy finansowej wolałabym aby bardziej wspierali mnie duchowo
Ja moim rodzicom bardzo dużo zawdzięczam,pomagają nam na tyle na ile ich stać,zawszę mogę na nich liczyć i bardzo im za to dziękuję...
Moi rodzice są niezastąpieni. Mieszkamy z mężem i dzieckiem u nich. Dokładamy się do czynszu, ale większą część rachunków płacą oni. Sami to zaproponowali. Dla nich to żaden problem bo są dobrze sytuowani. My jesteśmy tzw. małżeństwem na dorobku:) Zostają z dzieckiem. Rozpieszczają je do granic możliwości:) Kocham ich za to co dla nas robią i szanuję. Zawsze możemy liczyć na siebie nawzajem. A mój mąż z teściową dogaduje się rewelacyjnie.
A jak się ta pomoc rozkłada na obie strony czyli czy rodzice i teściowie pomagają w podobny sposób i jak to wyglądało na starcie Waszego wspólnego życia i przygotowań?
od teściów z dala, bo najgorsze jak wpieprzają się w Twoje życie i najgorzej jak się z nimi mieszka pod jednym dachem.
Ja w razie czego mogę liczyć zarówno na rodziców jak i na teściów. Na szczęście póki co, nie muszą nam pomagać. Myślę, że to wszystko zależy od tego, jakie stosunki panują w danej rodzinie..
Odpowiadam do Hmmm : Otóż mama męża nie żyje, z ojcem stosunki poprawne. Moi rodzice oferują pomoc na 100 procent. Kiedy wzięliśmy ślub mieliśmy do wyboru przeprowadzić się lub zostać z rodzicami. Byłam w ciąży, broniłam pracę mgr. Zostaliśmy. Rodzice wykupili mieszkanie na mnie. Na ślubie dostaliśmy sporo kasy. Sami na własną rękę zrobiliśmy remont części mieszkania (2 pokoje i łazienka) kuchnia wspólna. Rodzice pomogli kupić samochód. Założyli konto dla dziecka. Wpłacają pieniążki. Wypłaci je dopiero w wieku 18 lat. Jakoś tak sobie współżyjemy zgodnie. Nikt nikomu nie przeszkadza, nikt się nie kłóci. Dlatego nie rozumiem jak młodzi "chcą być zawsze na swoim". Wyprowadzają się, a potem rzeczywistość puka do drzwi i ich przerasta. Problemy z rachunkami, czynszem. i wycieczka do MOPSu. znam parę takich przypadków.To kwestia dogrania się z rodzicami czy teściami. A Moi Kochani Rodzice są cudowni. My odkładamy pieniądze, podróżujemy. Oboje pracujemy więc stać nas by było na wynajęcie, ale po co mam obcej osobie płacić 500 zł za wynajem, skoro mam gdzie mieszkać.
Tylko ciekawe jak rodziców braknie. Zapuka do drzwi szara rzeczywistość i wtedy d--pa. Bo nawet nie wiem jak rachunki zapłacić. Polecam "młodzi na swoim" życie weryfikuje.
Ciekawa jestem , czy młodzi (mam na myśli ludzi dorosłych i już pracujących) , którzy teraz tak chętnie przyjmują pomoc rodziców , również tą finansową , za kilkanaście lat równie chętnie zajmą się rodzicami jak już sił im braknie i będą ochoczo płacić za leki , rehabilitację itp. Bo moim zdaniem tak własnie powinno być .
Olka popieram to co napisałaś. A ty gościu z 15.53 zastanów się co piszesz. Wiem że mieszkanie z rodzicami bądź teściami jest wygodne ale kiedyś ei kończy.Starość jest nieuchronna.I jestem ciekaw czy wtedy ty pomożesz rodzicom. Sądząc po twoich wypowiedziach to szanse są niewielkie. Już widać, że jesteś tzw pasożytem i wykorzystujesz rodziców.Powodzenia
Olka oczywiście, że kiedyś tak samo będę pomagał swoim dzieciom. U nas to już idzie z "dziada na pradziada". Zawsze to łatwiej w życiu, poza tym skoro rodzice dali mi tak dobry przykład to czuję się w obowiązku taki sam dać swoim dzieciom, mając nadzieję, że one kiedyś będą postępowały podobnie. Oczywiście wszystko w miarę możliwości..
o to się nie martw. Mnie jest tak dobrze i tak zostanie. Nie musisz się ciskać. Mieszkaj sobie na swoim, niech cię życie weryfikuje jak chce i ile razy chce. Ciekawe kto lepiej na tym wyjdzie. Przykro mi, bo chyba tobie nikt nie pomaga :( Zazdrość??????
Do Olka: Tak będzie zostałam tak wychowana. Dołożyliśmy pieniądze na leczenie babci, a rodziców w podzięce za to ca dla nas robią wysłaliśmy do Włoch z okazji 30 rocznicy ślubu.