Jak się traciło pracę to szło się do innej i problemu nie było.
heheh, jednak nie spodobała się szufladka wspaniałej, wytęsknionej, opływającej dobrobytem komuny. To żadna obraza, w każdym kwestionariuszu w pracy , szkole, była wtedy rubryka :pochodzenie. I wpisywało się - robotnicze, inteligenckie, chłopskie, było też robotniczo- chłopskie :)
Nie muszę mówić, które było najbardziej wstydliwe. A pamiętacie punkty za pochodzenie na studia? :) To dopiero była jazda! Cóż, aby wasze tęsknoty nigdy się nie spełniły.
Moi przodkowie wywodzili się ze szlachty , mam na to dokumenty ale mój ojciec był tokarzem o wysokiej specjalizacji , był robotnikiem i jestem i byłem z niego dumny a sam też mimo skończonego Technikum też byłem robotnikiem i NIC !!! mnie nie boli . A takie różnicujące stwierdzenie , że tylko " rodziny robotnicze tęsknią za komuną " jest wręcz szowinizmem i rasizmem ! Rodziny robotnicze tęsknią tak , ale za normalnością jakąkolwiek by ta normalność nie nosiła nazwę . Twoja głupota też mnie nie boli .
Rodziny robotnicze tęsknią za CHODZENIEM do pracy za spore pieniądze. Teraz, żeby je dostać, nie dość, że pójdą do pracy, to jeszcze muszą pracować.
kto patrzy w tył , nie pójdzie do przodu. Ludzie otrząśnijcie się :) Zmieńcie myślenie. To jak żyjemy zależy od naszej kreatywności. Mam wrażenie, że uwielbiacie się umartwiać i udręczać i zrzędzić. Trzeba zacząć od siebie zmianę świata, ale to chyba za trudne dla Was - tzw. wyższa szkoła jazdy.
A pamiętacie że wtedy był przymus pracy? I że gdzie cię skierowali do pracy tam trzeba było wyjechać i pracować mieszkając w hotelu robotniczym, choćby to było na drugim końcu Polski. To dlatego żeby oficjalnie nie było bezrobocia. Były tworzone etaty na siłę choć wcale nie było zapotrzebowania na pracowników. Dlatego chodzili i obijali się dostając za to pensję. Pomyślcie, co przez 8 godzin robiła pani sklepowa skoro nic nie było na półkach? Żadnych dostaw, żadnego towaru ewentualnie tylko rano chleb, który wysprzedawano w pół godziny- a sprzedawczynie często dwie w pracy cały dzień. A pamiętacie jak niezwykle "uprzejme"były wtedy sprzedawczynie , kasjerki czy inne panie z okienka ?
Kto jeszcze pamięta, że kiedyś nie było wolnych sobót ? A potem tylko jedna w miesiącu ?
Kto pamięta donosy i jakie kłopoty mógł mieć ten, kto nieopatrznie powiedział kilka słów za dużo na władzę ? Albo to jakiej historii uczono dzieci w szkołach - ja o tym że w 1939 ZSRR napadło na Polskę dowiedziałam się dopiero w klasie maturalnej, już po upadku PRL-u.
Jest wiele rzeczy o których wielbiciele lat przeszłych zdają się zapominać. Bardzo wybiórcza jest wasza pamięć.
Nie pleć bzdur ! Nie było w historii PRL przymusu pracy ! Były szkoły , gdzie były stypendia . Wtedy było trzeba niejako takie fundowane szkolenie odpracować , ale jedynie po stanie wojennym więcej brali się za nierobów . Po za tym dalej temat zasadniczy wątku zatracił się , temat był zupełnie inny- CO NAM ZAFUNDOWALI NASI OJCOWIE , a więc niejako to sugeruje , że w tym cholernym PRL u nie było aż tak źle . I jest pytanie - jak ludzie , których nie było wtedy na świecie albo jeszcze sikali w majtki mogą cokolwiek powiedzieć o tamtych czasach . Obecne czasy są pochodną tamtych czasów a nawet są punktem odniesienia .
Gość z 20:29 pisze o okresie po stanie wojennym, tak , te czasy nikomu się nie śnią , ale PRL miał swoje okresy stabilizacji kiedy w sklepach było dużo towarów , oczywiście , że i to zepsuto . A czy dziś każdego stać na wszystko ? Wątpię , wielu wątpi bo to gołym okiem widać . W szkołach nie uczono o prawdziwej historii Polski ale rodzice nasi doskonale uczyli nas jak było . Tak , że ci młodzi niech nie myślą , że my starsi byliśmy nieświadomi tego co nas otaczało . Byliśmy i my mamy teraz skalę porównawczą .
A ja to myślę, że życie fundujemy sobie sami i na tym polega cała tajemnica, że jedni potrafili trafić w sedno, a inni nigdy nie odnaleźli się w nowych czasach. Oczywiście wykształcenie, stosunek do rzeczywistości, w pewnym stopniu światopogląd, możliwości intelektualne - mamy od rodziców i dziadków. Ale fundatorami życia jesteśmy my sami. A kto chce komuny niech się przeniesie trochę bardziej na wschód, dziś był pokaz, jakże przypominał dawne czasy.
A jeśli chodzi o nakazy pracy - były, oczywiście. W odległej miejscowości dostał mój ojciec, za karę, bo rodzina była nie taka jak trzeba. Były różne inne "przykrości" także...
Były , były jakieś tam represje w jakichś tam sytuacjach , nie mówię ale nie było przymusu pracy ! Z CAŁĄ ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ - NIE BYŁO PRZYMUSU ! Brano za dupę lumpów .Wielu dobrze sytuowanych młodych było wiecznymi studentami , na garnuszku rodziców latami i nikt ich nie zmuszał do pracy . Byli też tacy , którzy rzekomo pracowali prywatnie a faktycznie żyli ze złodziejstwa i oszustw .A czy dzisiejsze śmieciówki są dobrodziejstwem ? A masowa emigracja młodych za chlebem jest dobrem współczesnej Polski . Nic na tym Bożym świecie nie było , nie jest i nigdy nie będzie jednoznaczne , pamiętajmy o tym !
Jak mówi Pismo Święte - NIE SĄDŹCIE ABYŚCIE NIE BYLI SĄDZENI !
Przymus pracy był i nie ma co udawać amnezji.
NIGDY W POLSCE PO 1944 R. NIE BYŁO PRZYMUSU PRACY !!!!!!!!!!!! JESZCZE RAZ - NIE BYŁO !
@gogo - nie krzycz - tylko poczytaj =Nakaz pracy w Polsce wprowadzała ustawa z 7 marca 1950 roku "o zapobieżeniu płynności kadr pracowników w zawodach lub specjalnościach szczególnie ważnych dla gospodarki uspołecznionej"[1]. Administracyjne skierowanie do pracy otrzymywali absolwenci szkół średnich i wyższych. Osoby już pracujące mogły mieć ograniczenia możliwości zmiany pracy. Nakaz pracy w zawodach cywilnych wynikający z powyższej ustawy zniesiono w latach 60. XX w. (oprócz służby zdrowia, gdzie obowiązywał nadal)[2].
Nakaz pracy wydawano na 3 lata, po których pracownik uzyskiwał swobodę zmiany pracy. Miejsce, dokąd był kierowany pracownik na podstawie nakazu, miało zależeć przede wszystkim od dotychczasowych wyników w nauce — teoretycznie osoby osiągające lepsze wyniki miały być kierowane do miejsc atrakcyjniejszych (położonych bliżej dotychczasowego miejsca zamieszkania, z lepszą komunikacją i z lepszymi warunkami socjalnymi na miejscu). W praktyce przydział miejsca bardziej zależał od „znajomości” kandydata i jego rodziny oraz ewentualnie łapówek.
Założyciel tego wątku wyraźnie napisał cytuję - dawniej kobiety mogły pozwolić sobie na pozostanie w domach i zając się wychowywaniem dzieci a to co mąż zarobił wystarczało - to jak to się ma , do późniejszych wpisów większości dyskutantów ? Ci starsi właśnie potwierdzają to co napisał Piotr na początku . Większość niestety zieje jadem nienawiści do tamtych czasów . Tamte czasy były po prostu inne , a jakie miały być ? Ktoś słusznie napisał , że to Stalin zawłaszczył Polskę i ustanowił system władzy bez protestów USA i aliantów . Trzeba dokładnie przeczytać temat wątku a potem zabierać głos . Może en wątek jest źle zatytułowany , bo sam Piotr mówi , że nie ma nic do swoich rodziców. A poza tym , spójrzmy krytycznie na to , co się dzieje z naszy młodym pokoleniem , czas biegnie a perspektyw nie za bardzo widać , to co za kilknaście lat obecne dzieci powiedzą o obecnych czasach , że kto IM zafunduje i CO ? Pomyślcie o tym nim zaczniecie wypisywać tu bzdury .
Dawniej kobiety nie miały ani zawodu ani przygotowania do pracy
Perspektywy sa o wiele lepsze dla mlodych niz zakochani w PRLu sa w stanie zobaczyc