Jakby za PRL otwarte granice były tak jak teraz, to uwierz mi uciekła by większość osób.
Dziwne jak się mówi teraz o emigracji jakby wynikała ona z pogorszenia sytuacji z czasów PRL. Wtedy nie było takich możliwości po prostu, a i tak w latach 80'tych sporo ludzi uciekło.
Polska, a zachód w tamtych czasach to była olbrzymia przepaść, to było tak jakby trafić do innego świata. Ciekawe dlaczego ludzie tego nie pamiętają.
...ale możemy się oszukiwać dalej, że wtedy było super, bo był nakaz pracy i tworzyło się sztuczne miejsca pracy. Sztuczne miejsca pracy i nie tylko prowadziły do tego, że zakłady były nie rentowne, ale kogo to wtedy obchodziło, taki zakład nie upadał bo wszyscy się na niego składali, a w sklepach pustki, towarów luksusowych zero i budowa kolejnych ohydnych bloków z wielkiej ksylamitowej płyty. Piękne czasy normalnie, aż się łezka w oku kręci...
XS, Ty jesteś mądry? Uważasz że emigracja nie wynika z pogorszenia życia? Ludzie uciekają bo tutaj nie ma pracy a jeśli nawet jest to za grosze, które nie pozwalają na normalne życie. Za PRL'u wyjeżdżali z zupełnie innych powodów. Żeby zarobić nie było problemu, w wielu zakładach pracy były zagraniczne kontrakty, gdzie zarabiało się pieniądze w złotówkach i w bonach towarowych. Jeśli ktoś chciał wyjechać w celach zarobkowych to robił to. Pewnie, że Polska wtedy była zacofana w stosunku do zachodu ale nie o tym mówimy. Jakby nie patrzeć żyło się lepiej bo była stabilizacja. Nie martwiłeś się, że nie będziesz miał za co żyć, że pracę stracisz itd. Psychicznie ludzie byli mniej obciążeni niż w obecnych czasach i jeśli o mnie chodzi to z chęcią zamieniłbym cały ten dzisiejszy "dobrobyt" i wrócił do tamtych czasów (jeśli miałbym taką możliwość). Jako zwykły, spokojny człowiek, nie interesujący się polityką na pewno wiódłbym spokojny żywot. To oczywiście tylko moje zdanie ale wiem, że nie jestem w nim odosobniony.
Najwięcej ludzi uciekło zaraz po otworzeniu granic, co nie jest dziwne, mieli najbogatsze kraje na świecie do wyboru, dlatego uciekli...
Jak wolisz życie niewolnika, bo stabilne, za pracę, dostajesz jedzenie (co jakiś czas nawet mięso), i dach jakiś nad głową no to ok faktycznie, pewnie było lepiej. Tylko czemu nie potrafisz zrozumieć tych co chcą od życia coś więcej, co mają pomysł na siebie, otwierają swoje firmy itd Ja osobiście rozumiem, tych którzy nie mogą się odnaleźć w tym systemie, wcześniej przynajmniej zapewnili prace i dach nad głową, teraz trzeba samemu ruszyć głową żeby było, ale może być duuuuużo więcej niż kiedyś. Powodzenia!
O jakim niewolnictwie Ty mówisz? Co prawda byłem wtedy dzieckiem ale ani moi rodzice ani ja nie czuliśmy się wtedy niewolnikami. Rodzice chodzili do pracy a po południu mieli czas dla nas, dzieci. Niewolnictwo to jest teraz, szczególnie w niektórych (w sumie to w większości) zakładach pracy. Firmę otworzyć łatwo ale co z tego, jak państwo tłamsi ją w zarodku? Jeszcze nie wiele zarobisz a już musisz płacić haracze, czy to według Ciebie nie jest niewolnictwo? Wypowiadasz się z punktu widzenia tych bogatszych ludzi, pomyśl o całej reszcie, która też musi jakoś żyć. Dla jednych wyzwaniem w życiu jest praca i pieniądze a dla innych szczęśliwa rodzina z gromadką dzieci. Zarówno jedni jak i drudzy powinni mieć możliwość realizacji swoich marzeń bo życie ma się tylko jedno.
Widzisz teraz możesz wybrać co chcesz robić w życiu, możesz nawet za granicę pojechać pracować jak Ci Polska nie odpowiada, wcześniej takiej opcji nie było, wcześniej nawet jak nie byłeś po ślubie po 30 roku życia, to musiałeś płacić "bykowe"
Fakt teraz trzeba się trochę postarać, żeby było lepiej, wcześniej nić nie musiałeś robić. Takie podejście właśnie doprowadziło do takiej przepaści miedzy Polską, a zachodem, ale Ty tego nadal nie rozumiesz...
Uważasz że teraz mamy dobrobyt,tylko jednostki żyją na poziomie.W obecnych czasach brak jest poszanowania pracownika i godziwych wynagrodzeń,brak stabilizacji życiowej,najmniejszy przyrost naturalny w całej Unii.Wiem że za socjalizmu mieliśmy hamulec w postaci Moskwy a teraz taki hamulec mamy z Brukseli-redukcja cukrowni,kopalń,hut i ograniczenia produkcji w rolnictwie.
Nie bardzo rozumiem tak postawionego tematu , Mam 70 lat , pochodzę z robotniczej rodziny i sam byłem wysokokwalifikowanym robotnikiem . Mam czwórkę dzieci i zafundowałem im - spokojny i bezpieczny dom i dzieciństwo . Wykształciłem ich . Wszyscy mają dobre zawody i dobrą pracę .A urodzili się we wspomnianych latach 70-80 tych . A jeśli w jakiejś rodzinie była patologia i nie dbano o dzieci ... no to już inny temat .
Założyciel tego tamatu przedstawił problem obecnego systemu-niskie zarobki,wysokie koszty życia,bezrobocie nawet wykształcenie nie pomaga w znalezieniu pracy,koneksje tylko się liczą.16.40 pracowałeś w systemie socjalistycznym, który teoretycznie zapewaniał wszystkim prace,zatem smaku bezrobocia nie znasz,gdybyś był bezrobotny to w jaki sposób chciałbyś zapewnić byt swoim dzieciom.Kluczowy problem obecnej wolności to bezrobocie i brak perspektyw na przyszlość.
Panie Józefie. Czego Pan tak nie może pojąć ? Tego, że zlikwidowano w naszym regionie wiele znaczących zakładów, które dawały kiedyś młodym szansę zdobycia doświadczenia i podniesienia kwalifikacji po ukończeniu szkół? Cukrownia w Częstocicach, w Włostowie, szwalnie w Ostrowcu, Opatowie itd?
Zlikwidowali bo wybrali tych co im kasa pachnie.
Tak xs można duzo jak się ma dużą kasę,wtedy niema problemu mozna wszystko i dobry interes otworzyc ja wiem jak ale kasy brak i lipa jak niemasz możesz w porty jedynie narobić:)
Jak masz dobry pomysł na biznes, to jest masa osób które kasę na to wyłożą...
Ja również urodziłem się w latach 70tych i doskanale pamiętam dzieciństwo . Było zupełnie inaczej . Pamiętam jak babcia i mama zajmowały się domem , a dziadek i tata pracowali w hucie - mieszkaliśmy razem . Na nic nie brakowało , nie było tragedii finansowych jak dziś , bo i skąd miały być . Wtedy opłaty za prąd były bardzo niskie , woda ze studni , raz na rok śmiesznie niski podatek i ubezpieczenie budynków . Opał w większości z własnego lasu , a węgiel dziadek dostawał z przydziału za świnie oddawane na skup . W domu był ciągnik , koń , a potem najpierw duży fiat , a potem moskwicz i chyba ze dwa komarki i wsk na której duuużo jeździłem . Wyroby wędliniarskie w domu własne nie do przejedzenia , jajka , mleko , sery , miód jak w raju . Rodzice mieli czas na odrobienie lekcji z nami , na wycieczkę rowerową , na wyjście do znajomych . W ogóle wtedy ludzie jako sąsiedzi , koledzy z pracy czy rodzina dalsza lub bliższa odwiedzali się dużo częściej . Z rówieśnikami biegaliśmy po okolicy ile się dało , piliśmy oranżadę z jednej butelki , jedliśmy irysy , krówki i landryny do potęgi , a nie pamiętam , żeby ktoś był gruby . Graliśmy w piłkę na boisku , biliśmy się , przezywali , zakładali bandy , grali w nóż , skakali w gumę , sąsiadowi krowę wymalowaliśmy farbą olejną , bo nam wypasał ją złośliwie na boisku , a potem wszyscy dostaliśmy lanie i szlaban na dwa tygodnie . Tak pamiętam swoje dzieciństwo . Dziś mam czterdziechę i patrzę z przerażeniem na wszystko . Nie rozumiem rzeczywistości w jakiej mi przyszło żyć , a z jeszcze większym niepokojem patrzę w przyszłość w jakiej będą musiały żyć moje dzieci . Pozdrawiam wszystkie roczniki 70 - 80 . Chyba nie zaprzeczycie , że jesteśmy szczególnym i "nieszczęśliwie romantycznym" pokoleniem .
Wyobraź sobie, że i dzisiaj byś mógł bezproblemowo takie życie prowadzić, (opał z lasu, woda ze studni) Jak dzisiaj wprowadził byś takie życie, jak Ty prowadziłeś wtedy, to myślę, że też miałbyś, aż nadto. Dzieci teraz jednak chcą mieć kąpiele w ciepłej wodzie w wannie, chcą mieć smartfony, laptopy, drogie ciuchy itd...
Ty miałeś tyle ile PRL dało, na zachodzie żyło się troszkę inaczej, no ale "czego oczy nie widzą tego sercu nie żal"
Nie sposób porównywać tutaj Twojego szczęścia z tym co obecnie dzieci mają, bo to nie jest pewnie kwestia posiadania dóbr materialnych. Szczęście to uczucie jak miłość, wiec nie jest bezpośrednio związane z pieniędzmi.
Myślę jednak, że dzisiaj ludziom żyje się dużo wygodniej niż kiedyś, mają większy wybór jeżeli chodzi o swoje życie, pracę to gdzie są itd...
Dziadek a moze i ojciec pole uprawiali konikiem i mieli czas na wszystko, a teraz biedaczyny ciagnikami pomykaja i wiecznie im czasu brakuje
Pismen, może Twoi tak robili. Mój ani ojciec ani dziadek pola nie uprawiali. Normalnie pracowali w Hucie. Czas jednak mieli na wszystko.
20.25 u mnie było podobnie tak jak Ty przedstawiasz tylko z jednym wyjątkiem, że dziadkowie gospodarstwa nie mieli,ale za to od rolnika kupowało się świniaka i wyrób był własny, chociaż wiedziało się co się jada.Bardzo pozytywnie wspominam czasy dzieciństwa,może było skromnie ale nie biednie,były trudności z dostępem towarów RTV-AGD, sam jako chłopak w wielogodzinnej kolejce stałem za telewizorem.W sklepach spozywczych nie tylko byl ocet jak przedstawiaja media.Ludzie byli bardziej zyczliwsi dla siebie,a teraz nie wiadomo kto wrg a kto przyjaciel.
A powiedz mi, kto ci broni dzisiaj od rolnika kupować i robić własny wyrób ? Przecież można. Ja tak robię. Ale to trzeba chcieć i poświęcić trochę czasu i wysiłku. Wtedy w sklepach nie było i jak chciał człowiek zjeść szynkę to ją sobie musiał sam zrobić, innego wyjścia nie było. Dzisiaj jest wszystko na wyciągnięcie ręki w sklepie więc nikomu się robić samemu nie chce - taka prawda. Wszystko ma być łatwo i natychmiast dostępne, bez wysiłku. I jeszcze narzekacie.