Jestem z 75 rocznika i coraz częściej o tym rozmyślam . Sam jestem ojcem dwóch synów . Teoretycznie nie powinienem narzekać , ale jednak rozmyślam .
Nic osobistego nie mam do moich ojców i dziadków , ale nasze pokolenie już tak nie będzie żyło jak ich . Widzę ludzi z tego pokolenia z mojej ulicy i nie tylko od wielu lat jest na rentach/emeryturach niekoniecznie wypracowanych ciężką pracą.
Mają czas na na wiele rzeczy od obowiązkowego odwiedzenia targowicy i okolicznych marketów po plotki i często nie potrzebne wizyty u lekarza .
Dawniej kobiety mogły pozwolić sobie na pozostanie w domu i wychowywanie dzieci , a to co mąż zarobił wystarczało .
A nasze pokolenie ? Zatracone we wszystkim . Pracuję z żoną ciężko kosztem nas i dzieci , a na życie ledwo starcza i nie mówię tutaj o luksusach . Ile będziemy pracować ? Prawdopodobnie do końca życia . Nie mamy czasu na nic , bo ilość tematów do ogarnięcia przerasta w tym momencie każdą normalną rodzinę , a przypominam , że w porównaniu do tamtego pokolenia mamy internet , komórki i samochody często po dwa w domu .
Można by tak lecieć bez końca , ale co wy o tym myślicie ?
Ja nie winiłabym naszych rodziców za tempo w jakim dziś żyjemy . To wynika z jednej strony z obecnego systemu gospodarczego a z drugiej strony z tego, że potrzebujemy dużo więcej rzeczy materialnych niż kiedyś nasi rodzice.
Cieżko nam ogarnąć codzienne sprawy, bo za dużo pracujemy zawodowo (bardzo często na wsłasne życzenie). Wiem, że dużo osób pracuje po kilkanaście godzin, żeby zarobić na podstawowe wydatki rodziny, ale wielu ludzi pracuje na kilku etatach w pędzie za kasą (na dwa samochody, na gadżety i inne duperele).
Różnice są też w spędzaniu wolnego czasu. Kiedyś nasi rodzice wracali z pracy i odrabiali z nami lekcje zadane w szkole. Dziś rodzice po pracy wożą swoje dzieci na korki i zajęcia pozaszkolne. Obecne tempo życia jest takie, że ledwo starcza czasu na podstawowe codzienne czynności - gotowanie, sprzątanie.
Tak jak piszesz porównywać można bez końca. Napewo 20-30 lat temu żyło się spokojniej, ale to my to zmieniamy, nie nasi rodzice.
no właśnie a kto nam zbudował taki system gospodarczy?
Ten sam co taki system zbudował Twoim rodzicom.Też oboje zasuwali i ledwo do następnej wypłaty wystarczyło.
spokojniej i lepiej,teraz wszystko wysprzedane gdzie maja ludzie pracować dobrze że częsc wyjechała bo byłaby katastrofa i gigantyczne bezrobocie
Kiedyś się żyło a teraz wegetuje.
Absolutnie się zgadzam
Kiedyś się żyło, teraz się wegetuje - tak, to niestety prawda
Jak zwykle marudzenie. Bo ja muszę pracować a dziadkowie czy rodzice nie musieli. Tylko jakbyście posłuchali dziadka jak za czasów wojny jadł zupę z pokrzyw albo inne takie to wstydzilibyście się takie rzeczy pisać (im takie rzeczy jak mięso to tylko się mogło przyśnić). Co prawda to prawda niektórzy mają lub mieli duże renty emerytury, bo na nie zasłużyli (może nie wszyscy ale w większości sobie zasłużyli). A dzisiaj to najlepiej usiąść przed komputerem i się żalić bo mam mało chce więcej i dlaczego tak daleko do emerytury? Aż żal czytać. Sam pracuje czasem po kilkanaście godzin dziennie. Wiem że zawsze można by zarabiać więcej po to żeby wydawać więcej (tak jak na zachodzie). Ale to są bajki że "tam gdzieś mają lepiej" opowiadane przez ludzi co wyjechali. Nie wrzucam wszystkich do jednego wora ale byłem tam gdzie "jest lepiej" i uwierzcie mi nie chcielibyście tak żyć. Tu też można zarobić i żyć, tylko troszkę skromniej a nie jak wam głupia telewizja pokazuje na co dzień czyli luksusowe wille super auta i wypaśne bale. Zrozumcie jedno jesteśmy wschodem europy, który bardzo długo będzie doganiał resztę krajów. Pamiętajmy zawsze jest dobrze tam gdzie nas nie ma, więc dbajmy o to co mamy
No przepraszam ja chciałbym bardzo tak jak mój dziadek przejść w wieku 45 lat na rentę , która potem przekształciła się w emeryturę , a zaznaczam , że ciężko to się na pracował (z całym szacunkiem dla niego) . Dziś ma 81 lat i trzyma się świetnie . 36 lat pobiera świadczenia z zusu . Czy sądzisz , że nasze pokolenie będzie miało takie możliwości oczywiście nie mówię tutaj o wybrańcach . Mój ojciec w wieku 50 lat również pożegnał się z pracą . Niestety "my" jesteśmy zdrowsi , żyjemy dłużej , więc nie zdziwię się jak jakiś expert znów powie , że 67 to za mało .
Czemu nie piszesz wszystkiego gościu z 6:07. Napisz kim był dziadek zanim przeszedł na emeryturę bo nie każdy mógł w wieku 45 zostać emerytem. A ojciec pewnie pracował w tak zwanych ciężkich warunkach i dlatego też został emerytem wcześnie.
Czy wy naprawdę całe życie czekacie na emeryturę????
Bo jeśli tak to strasznie nudne i nieszczęśliwe życie musicie mieć.
Właśnie - obecni młodzi potrzebują co raz więcej. Ja /60+/ pierwszy zegarek dostałam będąc w 6 klasie szkoły podstawowej, rower miałyśmy 1 a nas było 3 - więc musiałyśmy ustalać która i kiedy bedzie jeździła, na bluzkach haftowałam różne motywy, by moja bluzka czymś się różniła od bluzki koleżanki, w centralnym punkcie mieszkania był głośnik /niewiele młodych wie jak on wyglądał/, chodziłam nie na basen bo go nie było, a nad Kamienną. Wiele mogłabym jeszcze wymieniać, ale po co. Takie były czasy.
Młodzi - nie narzekajcie. I tak macie dużo lepiej niż my gdy byliśmy Waszym wieku.
Dziękuję za wypowiedź kogoś kto pamięta jak było kiedyś. Ja jestem jeszcze młody i znam te czasy tylko z opowieści. Ale nie staram się patrzeć na starszych przez pryzmat wcześniejszych emerytur czy rent bo to nie ich wina że mieli taką okazję z której skorzystali. Zamiast narzekać że musicie pracować aż do śmierci, trzeba znaleźć jakąś pasje, radość w życiu. Żeby było ciekawsze bardziej urozmaicone, po to że jak już dożyjecie emerytury (a nie wielu nam się uda) żeby było co wspominać.
Bardzo ładnie napisała w 08:27
"Młodzi - nie narzekajcie. I tak macie dużo lepiej niż my gdy byliśmy Waszym wieku."
Więc przemyślcie zanim znowu będziecie narzekać
8.27 młodzi mają lepiej z dostępem towarów,ale z pracą jest kiepsko,warunki zatrudnienia są takie że większość w przyszłości będzie grzebać w śmietnikach.Pokolenie powojenne żylo skromnie ale miało stabilność zatrudnienia, problemu bezrobocia to chyba nie mieli,teraz w modzie jest praca-staż przez urząd pracy i co ciekawe, aby dostać staż trzeba posiadać kwalifikacje i uprawnienia jak na etat,przechodzi się ciekawe rozmowy kwalifikacyjne,śmiechu warte to wszystko jest.Pokolenie powojenne myśli że praca leży na ulicy,a tak naprawde sami by się w obecnym systemie nie odnaleźli,także punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.Teraz wystarczy zastanowić się ile w samym Ostrowcu było zakładów i ile ludzi pracowało a ile pozostało funkcjonujących do dziś.
całkiem słusznie i mądrze powiedziane
Nasi rodzice nie gonili tak za kasą, jak wy teraz. Co się teraz liczy bardziej- być czy mieć? Podejrzewam, że mieć. Dlatego nie miej pretensji do rodziców i dziadków, że zafundowali nam takie a nie inne życie. Oni też nie siedzieli z założonymi rękami, ale nie "musieli" mieć: komórek, smartfonów, tabletów, internetu, lepszej "fury" niż kumpel, ciuchów zgodnych z trendami najnowszej mody, luksusowych kosmetyków, mieszkania w stylu "zacisze gwiazd" itp. Jeśli studiowali (czy to zaocznie czy na dziennych), często dorabiali sobie do stypendiów (o ile je mieli) w spółdzielniach studenckich. Bądźmy sprawiedliwi. Pozdrawiam:)
Urodziłem się w 1944 r. Tak , mama prowadziła tylko dom , żywiąc nas , piorąc (balia-tara) sprzątając - miotła , ścierka . Wystawała w kilkugodzinnych kolejkach za kawałkiem ochłapa. Tata pracował w Hucie a dorabiał jeszcze gdzie się dało po robocie . I to , że było tak jak było to była " jego wina " ? - NIE !!! Ale mieliśmy spokojne dzieciństwo , bo choć było skromnie , nigdy nie byłem głodny czy oberwany i brudny . Moi a zapewne i wielu innych rodziców też mogło zadawać takie pytanie - kto IM zafundował taki a nie inny los , ten powojenny niedostatek . Ktoś tak stawiając pytanie nie zdaje sobie sprawy z sensu tego pytania . Zwykli , normalni ludzie nie mają żadnego wpływu na losy swojego i przyszłego pokolenia . Losami narodów i społeczeństw , od tysięcy lat rządzą ci , którzy dzierżą w swych rękach finanse i politykę globalną . I choćby ktokolwiek nie wiem jak się starał , żeby był mędrcem i uczonym nic tu nie wskóra . To są sprawy tak zawiłe i jest taki system uzależnień polityczno- ekonomicznych , że ani nasi ani późniejsi rodzice , ani obecni nie mają najmniejszego wpływu na losy swoje i swoich potomnych . Ktoś tak pytając , musi znaleźć odpowiedź w samym sobie , bo dlaczego inni zakasując " rękawy " nie narzekają na obecne czasy i mają się dobrze . Każdy jest odpowiedzialny za swój los - SAM ! Nie zapominajmy o tym .!!!