Mój syn chodzi go gimnazjum i nienawidzi religii. Co sie teraz dzieje w tym kraju dawniej religia była przyjemnością a teraz karą.
Twój syn jest widocznie mądrzejszy od Ciebie.Nie obraź się,chwalę ci syna.
dzisiaj kler rozdaje karty
mój syn bardzo lubi, ma wspaniałego katechetę z którym rozmawia nawet o samochodach...
a o sexie też?bo u mojej córki sprawy sexu sa poruszane na lekcji religii
A, otrzęsiny już miały, lizały kolanka?
To się dzieje, że jest nagonka na wierzących i Kościół. Młodzi się temu poddają bo społeczeństwo jest ogłupiane i tyle. Prosta sprawa, jeśli ktoś jest niewierzący, niech nie posyła dziecka na religię bo to się mija z celem, wręcz szkodzi tym, którzy chcą na nią chodzić. Przecież jak dziecko widzi, że rodzice nie bywają w Kościele to i ono nie będzie tam chętnie bywać. Moje lubi religię ;)
Religia powinna się odbywać dla chętnych w salkach katechetycznych. Szkoła, to instytucja świecka i nie ma w niej miejsca na jakąkolwiek religię.
Kiedyś na religie chodziliśmy do kościoła po lekcjach.Byłem u komunii i u bierzmowania, w niczym to nie przeszkadzało.Dzisiaj obawiam sie, że salki świeciłyby pustkami, tak jak niebawem świecić będą kościoły.
moja córka chodzi do 1 gimnazjum i to co powymyślali to żart chyba!Każą chodzić przez 3 lata na każdą mszę ,różańce roraty co miesiac spowiedż -do tego muszą mieć podpisy w specjalnych książeczkach z każdej mszy bo jak nie to za 3 lata nie zostanie dopuszczona do bieżmowania-no jakaś paranoja!!Jestem katoliczką ale to przechodzi ludzkie pojęcie.Ostatnia sytuacja:poszło dziecko na rózaniec ale że miała dużo lekcji do odrobienia nie została na mszy i ksiądz powiedział że nie podpisze tym którzy nie zostają ...szkoda nerwów.Ciekawi mnie opinia innych rodziców gimnazjalistów na ten temat...
10:34 Dokładnie tak będzie, a to za sprawą takich działań o których mówi rodzic z 10:33.Oczywiście wg kleru religia jest najważniejszym przedmiotem i niektórzy księża uczący zachowują się jak by ich opętało, może trzeba im egzorcystów załatwić.
Nie bój się, nie będzie tak. Najwyżej się przeludnią i zostaną Ci, którzy chodzą tam bo czują taką potrzebę a nie dlatego że tak wypada. Ja chodziłem i będę chodził do Kościoła, moje dziecko również.
Drogi rodzicu, ponad 10 lat temu miałam podobnie - książeczki, podpisy, rygory, ciągłe spotkania z rodzicami itp., poniżanie tych, co to ośmielili się wyjść ciut wcześniej z mszy - wytrwałam, bierzmowanie "zrobiłam", od tego czasu w kosciele nie byłam. I nie wybieram się. I nigdy nie będę zmuszać mojego dziecka do tych cyrków.
ot i cała prawda , cyrk w wiejskim wydaniu.
witam,
ksiądz też człowiek powinien zrozumieć że dziecko ma też naukę i inne obowiązki... moja córka nie ma już takich problemów (może to zależy od księdza), chodzę z nią do kościoła bo mamy dość daleko,i nadmieniam że na różańcu nie jesteśmy codzienie (może 2-3 razy w tygodniu) zajęcia dodatkowe córki uniemozliwiają jej. Raz chyba w 1 klasie był problem ale powiedziałam księdzu że nie zrezygnuje z pasji dziecka na korzyść większej liczby dzieci w kościele. Jak może to chodzi a jak nie to trudno- pomodli się w domu:) i od tamtej pory mamy spokuj.
pozdrawiam
a co do bierzmowania to wyglądało to tak:
- książęczka - taka żółta i bodajże 200 pytań? w niej było razem z odpowiedziami
- ksiądz pytał wyrywkowo modlitwy ( podstawowych ) , znak krzyża + 10 przykazań - i tyle. Można było z książeczki korzystać, ale tylko w razie jak się czegoś zapomniało:)
2-3 razy w kościele trzeba było się pojawić, ksiądz podpisywał kartkę i tyle.
to fajnie i sadza go na kolanach