Jak ratować małżeństwo ?
Nawet beznadziejne małżeństwa udaje się uratować ?
Tak ! Potrzebne są jednak trzy rzeczy:
wspólna praca nad jakością relacji,
nieignorowanie wczesnych sygnałów ostrzegawczych, a jeżeli para jednak sama sobie nie radzi,
jak najszybsze podjęcie terapi małżeńskiej.
Jak zapobiegać rozpadaniu się relacji?
John Gottman, profesor Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Seattle zidentyfikował te działania małżonków, które najpełniej umacniają i rozwijają miłość.
Wspólne działania. – ustalacie codziennie jakąś jedną wspólną rzecz, którą zrobicie razem danego dnia. Może być to wspólny obiad, wyjście po zakupy, gra itp. I dotrzymajcie nawzajem słowa – wykonajcie co zaplanowaliście.
Rozmowa. Pod koniec dnia prowadźcie jedną mniej więcej 20 minutową, rozładowującą stres rozmowę. Aby rozmowy dobrze wam robiły – oboje musicie mieć okazję zarówno się wypowiedzieć, jak i udzielić kochającego, pełnego zrozumienia wsparcia. Nic tak dobrze nie buduje miłości jak wyrażanie zrozumienia i współczucia (empatii).
Czułość. Przytulanie się, miłość fizyczna. Ważne jest, by w każdym akcie małżeńskim dominowała czułość i troska o drugą osobę. Istotna jest też okazywana pozaseksualna fizyczna czułość.
Jedna randka tygodniowo. W jeden wieczór w tygodniu warto uwolnić się od wszelkich trosk, zostawić dzieci pod opieką, pójdźcie na spacer lub do kawiarni – by w atmosferze luźnej „randki” pielęgnować swą miłość.
Podziw i uznanie. Przynajmniej raz dziennie powiedz coś miłego współmałżonkowi. Zdecydowaliście się na ślub, bo ujrzeliście w drugiej osobie coś wyjątkowego, niepowtarzalnego, co odróżniało tę osobę od setek innych. Do tych dobrych rzeczy łatwo się przyzwyczaić. Dlatego dobrze jest codziennie na nowo uświadamiać sobie tę wyjątkowość drugiej osoby i rozwijać miłość, mówiąc jej o tym.
Wczesne sygnały ostrzegawcze
Oto kilka najbardziej charakterystycznych sygnałów ostrzegających, że w relacji dzieje się coś złego:
Brak porozumienia – nawet niewielkie problemy pozostają nierozwiązane. Zamiast rozwiązania szukacie winnego, lub też unikacie rozmawiania o sytuacjach problemowych.
Częste (jawne lub ukryte) konflikty związane z błahostkami. Jeżeli każde niemal zachowanie żony/ męża Cię drażni, co prowadzi do kąśliwych uwag, ewentualnie obgadywania współmałżonka ze znajomymi – jest to bardzo wyraźny sygnał zaburzonej relacji małżeńskiej.
Brak intymności. Zbliżenia małżeńskie podejmujecie z poczucia obowiązku lub, jako próbę uzyskania poczucia bliskości, jednak towarzyszą Wam negatywne emocje, obojętność, poczucie, że mimo fizycznego zbliżenia jesteśmy sobie odlegli.
Emocje. Ostatni zestaw sygnałów ostrzegawczych to emocje, jakie wywołuje druga osoba. W zaburzonych małżeństwach dominuje poczucie zniecierpliwienia, irytacji. Często pojawiają się złośliwości, przytyki, robienie sobie na złość. W rezultacie mąż lub żona czuje się lepiej, gdy drugiej osoby nie ma w domu.
Co może terapia ?
W kwietniu 2010 r. w czasopismie naukowym Journal of Consulting and Clinical Psychology opublikowane zostały wyniki badań nad możliwością ratowania małżeństw.
Przez 6 lat śledzono losy 134 par, które czuły się trwale nieszczęśliwe w związku. Pary te miały dwie cechy wspólne. Po pierwsze, mimo tego, że uważały swoje małżeństwo za skończone, zdecydowały się podjąć próbę ich ratowania. Drugą cechą wspólną był fakt, że mimo dobrych chęci małżonkowie nie potrafili samodzielnie rozwiązać swych problemów małżeńskich i czuli się nieszczęśliwi.
Pary te skierowano na terapię małżeńską. W ciągu roku odbyli 26 spotkań z terapeutą. Pracowali nad umiejętnością komunikacji i rozwojem inteligencji emocjonalnej – podejście to nazywa się integracyjną terapią par (autorzy Andrew Christensen i Neil Jacobson). Chodziło w tym nie tylko o rozwój umiejętności rozwiązywania konfliktów, lecz rozumienia potrzeb emocjonalnych drugiej osoby, pracę nad codziennymi zachowaniami.
Po pięciu latach od zakończenia terapii: 25% par rozwiodło się, jednak ponad jedna trzecia par czuła się całkowicie szczęśliwa w małżeństwie. Kolejne kilkanaście procent doświadczyło znaczącej poprawy relacji, a reszta pozostawała z małżeństwie, mimo braku poprawy.
Jakie były przyczyny niepowodzeń terapii. Okazało się, że rozpadły się te pary, które podjęły terapię zbyt późno – to znaczy w sytuacji gdy jedna osoba była przekonana o konieczności rozwodu, jednak zgodziła się na terapię by mieć poczucie: „zrobiłem wszystko by małżeństwo ratować, mam czyste sumienie”.
Co budzi największy optymizm ? Fakt, że uratowane terapią małżeństwa wcześniej oceniane były jako przypadki beznadziejne, skazane na rozstanie.
A z jakich przyczyn najczęściej się rozwodzimy ?
Wydawałoby się, że po rozwód sięgają głównie osoby zdradzane, lub maltretowane.
A jednak najczęstsze trzy przyczyny rozwodów według badania przeprowadzonego przez portal prawnik-online.eu w 2010 roku to:
45% „niezgodność charakterów”,
21% alkoholizm ,
17% zdrada.
Przemoc jest powodem zaledwie 4% rozstań.
Dlatego warto szukać pomocy jak najszybciej, gdy sami nie dajemy sobie już rady.
może by tak od siebie kama, a nie ściągać pół portalu
No, ale nasze małżeństwa na szczęście nie zawsze się rozlatują, na szczęście nie zawsze musimy rozwiązywac problemy przy pomocy terapeuty, a przez rozmowę ze sobą. A prawnik online nie podał jeszcze, że dużo małżeństw rozpada się przez pieniądze, a raczej ich brak, wyjazdy zarobkowe etc. ;)
poradniki - jak byc pięknym, szczęsliwym, bogatym, jak uratowac małżeństwo itd. do niczego się nie nadają ;/ To bezsensowny pseudopsychologiczny bełkot i tyle
To prawda że zbyt łatwo niszczy się rodzinę.różne są sposoby na zrozumienie co w związku nie gra.Podstawą jest uczucie jeśli nawet dogorywa to można związek ratować.a dobrym sposobem jest spisanie na kartce,, skarg i zażaleń"bo czasem to sami nie wiemy czego chcemy dopiero gdy się zastanowimy co napisać to widzimy że problemy nie zawsze są problemami a jedynie malutkimi problemikami
ech KAMA-może wróciłas z USA-tam są modne takie na siłę robione zabiegi.A psycholga ma tam każdy i robi na niego jak wół bo mu wmówiono że sam sobie nie da rady.
Ja już nie mam co ratować mój mąż nie potrafi rozmawiać, dla niego liczy się tylko krzyk i poniżenie i to że to on jest najważniejszy, nie dając nic w zamian bierze wszystko :( a mi pozostaje wstyd już nie za niego ale za siebie że pozwalam sobie na to
a ja jak zwykle przyznam JA troche racji jako ze to moja ulubiona dyskutantka :D fakt sposob smiszny niczym lista zakupow na weekend ale jednak godny uwagi zapisujesz sobie co cie zdenerwowalo u partnera a na koniec tygodnia czytasz i analizujesz czy aby w emocjach nie oceniles zle zachowania partnera a jesli jednak przeswiadczenie sie utrzymuje to w niedziele zamiast do kosciola siasc i porozmawiac na spokojnie bez nerwow :) ...... sprobowanie nic nie kosztuje a moze tylko pomoc :) bo czasem w szale traktujemy drobnostke jak jakas zdrade albo cos w ten desen
Warto zrobić listę istotną np.dla pani męskich zalet i wad,a potem wybrać po pięć z nich,a pozostałe wykreślić.Kiedy pozna pani interesującego meżczyznę,proszę nie zakładać,że to ten jedyny,ale uważnie go obserwować-mając w pamięci spisaną listę.Jeśli nie zapali się pani w głowie światełko ostrzegawcze,a wady nie przesłonią zalet,warto spróbować się zaprzyjaźnić.PRZYJAŹŃ to najlepszy początek związku
Jakoś mi się dziś słabo myśli na pismo zamienia.Ja gdy nadchodzi kryzys taki że skaczemy sobie z mężem do gardeł,a zdarza nam się tak średnio raz a pół roku,spisuje wszystko co mi leży na sercu.ale to ja się kajam,to żale do jego szanownej osoby spisuję.Najpierw ostentacyjnie odwraca głowę,ale po jakimś czasie wiem że moje pismo zostało przeczytane.Jestem zwolenniczką dyskusji,lepiej powiedzieć jedno słowo za dużo niż coś ma być niedopowiedziane.Ale podstawa związku musi być uczucie ,wtedy kryzysy wzmacniają.Ja dwadzieścia parę lat po ślubie wiele burz i to takich z piorunami przeżyłam,i z cała świadomością twierdze ze jak do tanga trzeba dwojga tak i do zgody w małżeństwie, partner jest nie zbędny .Jeśli widzimy wady tylko w nim a w sobie nie umiemy wykrzesać choć by zrozumienia ,to dajmy sobie spokój ,nie unieszczęśliwiajmy się na wzajem.Ale się rozpisałam.I po co to komu?Każdy musi wypracować swój sposób na udany związek.
i znowu chochlik zjadł mi ,,nie",miało być nie ja się kajam.
wyladowalem butami na glowie niejakiego yzf :) znasz typka? ::D
a co mnie obchodzi ratowanie malzenstwa - teraz bezdzietny singiel to najlepszy wybor