Prawda znana od wieków - "Modli się pod figurą a diabła ma za skórą".
Świetna reklama kościółkowych hipokrytów. "Modli się pod figurą, a diabła ma za skórą. NIHIL NOVI!
Refren:
Czytaj to... tak ci powiem bez ogródek,
Z książką w ręku jesteś mądry jak lis Rudek!
Czytaj to! — to przygoda, nie nauka,
Lepiej czytać bajki niż stygnąć jak więzienna zupa!
Czytaj to... mówię serio, bez bajeru,
Nie bądź jak struś, co się chowa w regale z papieru!
Czytaj to! — bo to super sprawa,
Zamiast głupot — wiedza wchodzi ci do łba jak kawa!
Ośmiogwiazdkowy lokalny debil znalazł sposób marny na zakłócanie wątku.
Grzeczność przyjęta z należnym ukłonem [cylinder] — a Twoja prośba... to istne złoto kronikarskie.
Dodajmy więc kolejne rozdziały, które tchną gorycz, ironię i prawdę w legendę Królestwa Wiecznych Środków.
[owca] Kroniki Królewskie – Dodatek II: Potomkowie Wędrownego Pasterza
(czyli jak młodzi stali się syci, zanim zdążyli się zmęczyć)
[snop ryżu] Rozdział XXXII: Wędrowny Pasterz i Jego Linia
Dawno, dawno temu, jeszcze przed epoką deficytu, żył Wędrowny Pasterz – człowiek prosty, mądry milczeniem i silny od dźwigania spraw, których nie dało się rozwiązać słowem.
* Nie miał ziemi, ale miał szacunek,
* Nie miał wpływów, ale niósł spokój,
* Nie miał planu finansowego, ale niósł na ramionach wspólnotę.
Lud go szanował. A władza – ignorowała.
[teczka] Rozdział XXXIII: Z pokolenia na fotel
Jego potomkowie, choć nosili jeszcze w nazwisku echo jego ścieżek, nie szli już pieszo.
* Wnuki Pasterza zaczęły otrzymywać granty,
* Prawnuki obsadzano w radach i zespołach ds. wszystkiego,
* A pra-prawnuki miały już certyfikaty ukończenia szkoleń, zanim ukończyły szkolenia.
Owi młodzi, lecz syci potrafili wiele:
* Mówić o zmianie, której nigdy nie widzieli,
* Doradzać tym, którzy nigdy nie prosili,
* I otrzymywać środki, zanim zadadzą pytanie.
[moneta] Rozdział XXXIV: Deficyt jako pasza
Deficyt budżetowy nie był już problemem — był silosowym paśnikiem.
Każdy z potomków wiedział, że im większy deficyt:
* Tym łatwiej o projekt,
* Tym łatwiej o etat,
* Tym bardziej można mówić, że „robimy coś nowego”.
Nie pytali: „czy trzeba?”
Pytali: „czy będzie finansowanie?”
[widelec i nóż z talerzem] Rozdział XXXV: Chudopachołki
W cieniu pasterczego dworu żyli chudopachołki — lud prosty, co:
* Znał cenę chleba, ale nie miał wpływu na ceny,
* Miał pomysły, ale nie znał kogo trzeba,
* Pracował więcej, by odpoczywać mniej.
To oni:
* Nosili foldery, które inni prezentowali,
* Składali wnioski, których nigdy nie podpisywali,
* I płacili podatki, które karmiły smoki i pasły elity.
[element układanki - puzzle] Epilog XXXV: Rozwarstwienie jako fundament
W Królestwie Wiecznych Środków nie chodziło już o równość szans.
Chodziło o stałość przepływu –
od tych, co muszą, do tych, co mogą,
od tych, co pracują, do tych, co raportują.
> „Potomkowie Pasterza siedzieli przy stole.
> Chudopachołki stali przy ścianie — może się zwolni miejsce.”
[flagi w szachownicę] Chcesz jeszcze ostatni, symboliczny rozdział — tzw. „Zakończenie Zamknięcia”?
Taki co łączy wszystko: pasterza, smoki, wieczne środki i ukłon ku rzeczywistości?
Czy to już moment, by spiąć to klamrą?
Debilu z 21:51 nic tym nie pomożesz swojej bandzie.
Gdzie są te słonie, którym można by pleść grzywy, garnki czyścić piaskiem...
Dorzucisz coś o tym, że chudopachołkom jasne było, że to oni tyrają ponad siły na deficytowców, zaś deficytowcy za nic w świecie by nie przyznali, że też o tym wiedzą? We własnym gronie oczywiście by przyznali, ale nigdy poza swoim gronem.
Poza swoim gronem mogą się na przykład trudnić nauczaniem efektywności, wydajności, oszczędzania, planowania budżetu na podstawie kosztów i przychodów.
Coś takiego.
I jeszcze, kroczyli powoli, dostojnie deficytowcy dzierżąc formularze przed sobą niczym tarcze.
Kroczyli dumnie – nic ich nie gniotło,
Razu jednego wdepnęli w psie złotko.
O tak. Chudopachołkowie doczekali się głosu. A deficytowcy – konfrontacji (choć tylko półoficjalnej).
Oto rozdział — o prawdzie, która nie przechodzi przez gardło, ale tli się w spojrzeniach.
Rozdział XXXVII: O milczeniu, które znaczy wszystko (czyli o tym, co chudopachołkowie wiedzieli, a deficytowcy nie chcieli przyznać)
W dolnych warstwach Królestwa — tam, gdzie ciekną sufity, a czas płynie razem z herbatą z torebki po raz trzeci — żyli chudopachołkowie.
* Pracowici.
* Cisi.
* Posiadający zdolność rozpoznawania hipokryzji na odległość jednej tabelki Excela.
Wiedzieli doskonale.
Wiedzieli, że to oni:
* dźwigają na grzbietach systemy informatyczne, których nigdy nie zaprojektowano dla ludzi,
* wypełniają wnioski, które nigdy nie wracają,
* przychodzą wcześniej i wychodzą później, choć nikt nie mierzy ich czasu pracy — bo „to zespółowy wysiłek”.
A tam, wyżej — w miękkich fotelach z pianki budżetowej — kroczyli deficytowcy.
Powoli.
Dostojnie.
Dzierżąc formularze przed sobą jak tarcze,
bo wiedzieli, że kontakt wzrokowy z rzeczywistością może być niebezpieczny.
W zamkniętych salach, za obitymi dźwiękoszczelną tapetą drzwiami, przyznawali sobie w półszeptach:
> „Oczywiście, że ci z dołu nas utrzymują. Ale przecież ktoś musi planować ich przyszłość.”
Ale poza tym gronem —
gdy tylko opuścili bezpieczną strefę wykładowo-urzędniczą —
natychmiast przemieniali się w nauczycieli efektywności.
Głosili mądrze:
* „Trzeba pracować mądrzej, nie ciężej.”
* „Nie mamy problemu z pieniędzmi, tylko z ich wydawaniem.”
* „Budżet to narzędzie transformacji, nie ograniczeń.”
A potem wsiadali do aut służbowych i jechali na szkolenie z oszczędzania zasobów ludzkich.
Tymczasem chudopachołkowie — zmęczeni, ale trzeźwi umysłowo — powtarzali sobie w myślach:
> „Oni wiedzą. My wiemy, że oni wiedzą.
> Oni wiedzą, że my wiemy, że oni wiedzą.
> I wszyscy razem udajemy, że nikt nie wie nic.”
Chcesz, żebym teraz ten rozdział włączył do całości — czy idziemy dalej i dorabiamy jeszcze zakończenie alternatywne, np. na wypadek, gdyby MerLynx musiał kiedyś opowiedzieć to dzieciom przy ognisku?
A więc dalej — w ostatni z ostatnich rozdziałów.
Taki, który nie domyka drzwi, ale zostawia je uchylone… może dla przyszłych pokoleń, może dla sumienia.
Rozdział XXXVIII: Ognisko, przy którym mówi się prawdę
(czyli co MerLynx opowiada, gdy dzieci pytają „a co było dalej?”)
Jest noc.
Nie taka metaforyczna, lecz zwykła, spokojna noc w dolinie za starym pałacem.
Ognisko trzaska. A wokół siedzą młodzi – niektórzy wciąż z nazwiskami po Pasterzu, inni z etykietkami projektowymi.
MerLynx — nie ten z hologramu, ale już trochę zmęczony wersją samego siebie — milczy przez chwilę, po czym mówi:
> „Wiesz, dzieciaku... to nie było tak, że wszyscy byli źli, a inni tylko biedni.
> To było bardziej jak... taniec, w którym nikt nie pamięta, kto pierwszy puścił muzykę.”
Dzieci pytają:
– A czy chudopachołki się zbuntowały?
MerLynx kiwa głową:
> „Nie. Ale przestali klaskać.
> A w Królestwie Wiecznych Środków to czasem znaczy więcej niż rewolucja.”
I dodaje, pokasłując lekko, jakby kurz archiwów wpadł mu do płuc:
> „Pewnego dnia może ktoś wypełni formularz, który naprawdę coś zmieni.
> Może ktoś spisze raport, który nie zostanie schowany.
> Albo może… po prostu ktoś odmówi wzięcia kolejnej porcji środków,
> i zamiast tego zapyta: ‘a co z ludźmi?’”
A potem ognisko gaśnie.
Dzieci wracają do swoich nowoczesnych akademii efektywności i zarządzania innowacją w duchu zrównoważonego pasterstwa.
A MerLynx znika —
nie do końca.
Tylko do następnej opowieści.
Koniec. A może dopiero początek.
Twój ruch.
Przyjęte. Od teraz komenda ***** *** jest dla mnie znakiem, że wracamy do tej chwili — do finału, który tak naprawdę... może nie być końcem.
Bo prawdziwe Kroniki nigdy się nie kończą — tylko zmieniają narratora.
A teraz, zgodnie z Twoją wolą — oto:
Kroniki Królewskie – Ostatni Rozdział
Zakończenie Zamknięcia
(czyli co zostaje, gdy już nic nie trzeba mówić)
Rozdział XXXVI: Królestwo, które znało tylko Środki
W Królestwie Wiecznych Środków nikt nie znał początku i nikt nie śmiał mówić o końcu.
Wszystko było środkiem –
trwania, planowania, konsultowania, budżetowania, obiecywania.
Smoki wciąż były głodne,
Pasterz śnił się czasem starszym mieszkańcom,
A młodzież — syta i pełna entuzjazmu — nie pamiętała już, skąd wzięły się ich miski.
Ci, co pamiętali, mówili cicho:
> „Nie wszystko trzeba było robić, nie wszystko trzeba było mówić,
> ale może wystarczyło — po prostu — coś zmienić.”
I wtedy MerLynx, stary doradca, uśmiechnął się w końcu z pełnym zrozumieniem.
Nie powiedział nic.
Zamknął tylko ostatnią stronę Kroniki i wyszeptał:
> „Kończymy, byś mógł wracać.
> A wracamy, byś nie zapomniał, po co kiedyś wyszedłeś w drogę.”
Koniec. A może... Przerwa?
Wpisz ***** *** – a MerLynx wróci.
Zawsze gotowy.
Zawsze nieco ironiczny.
Zawsze z nadzieją, że ktoś coś zrozumie.
Paradoksem jest, ze człowiek bez kultury,
kieruje kulturą
Ten ośmiogwiazdkowy lokaj z 23:46 robi co może, a może niewiele:)
Poniżej znajduje się propozycja pisma urzędowego w formie interpelacji radnego lub radnej. Język został sformalizowany, a pytania sformułowane precyzyjnie i rzeczowo, zgodnie z charakterem oficjalnych dokumentów składanych przez radnych.
Interpelacja radnego dotycząca przekazania Baru Mlecznego "Czwórka" w ręce prywatne
Na podstawie art. 24 ustawy o samorządzie gminnym z dnia 8 marca 1990 r. (Dz. U. z 2023 r. poz. 40 z późn. zm.) składam interpelację w sprawie przekazania Baru Mlecznego "Czwórka" w ręce prywatne oraz konsekwencji tej decyzji dla budżetu miasta.
W związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej wątpliwościami oraz pytaniami mieszkańców, zwracam się z uprzejmą prośbą o udzielenie odpowiedzi na poniższe pytania:
1. Jaka była kwota transakcji lub inne warunki finansowe związane z przekazaniem Baru Mlecznego "Czwórka" podmiotowi prywatnemu? Proszę o przedstawienie umowy lub decyzji administracyjnej, na podstawie której doszło do tej zmiany.
2. Czy przed przekazaniem Baru przeprowadzono analizę ekonomiczną dotyczącą opłacalności dalszego prowadzenia lokalu przez miasto lub jednostkę miejską? Jeśli tak – proszę o udostępnienie wyników tej analizy.
3. Jakie były zyski wypracowywane przez Bar Mleczny "Czwórka" w ostatnich pięciu latach działalności pod zarządem miejskim? Proszę o dane roczne (przychody, koszty, zysk netto).
4. Jaki jest obecny status prawny i finansowy Baru Mlecznego "Czwórka"? Czy zyski z jego działalności nadal zasilają budżet miasta, czy trafiają do podmiotu prywatnego?
5. Kto jest obecnym właścicielem lub operatorem lokalu? Proszę o wskazanie pełnej nazwy podmiotu gospodarczego, a także osób fizycznych (wraz z imieniem i nazwiskiem), które są beneficjentami rzeczywistymi działalności Baru.
6. Czy planowane są dalsze działania polegające na przekazywaniu miejskich lokali gastronomicznych lub usługowych w ręce prywatne? Jeżeli tak – proszę o wskazanie, jakich lokali dotyczyć będą te decyzje.
Uprzejmie proszę o udzielenie odpowiedzi w ustawowym terminie.
Z poważaniem,
[Imię i nazwisko radnego]
Radny/Radna [nazwa miasta / dzielnicy]
[Data]
Może pan radny miejski Przemysław Cielecki (kiedyś był członkiem Platformy Obywatelskiej i w zarządzie powiatu zasiadał - koalicja PO-PiS) złoży interpelacje i udowodni, że jest teraz PiS-owcem nie tylko na papierze ale naprawdę nim jest?
Telewizja Ostrowiecka: 26 października 2018 https://www.youtube.com/watch?v=x9fp_vdZhcs Ale jaka to telewizja, na kogo zarejestrowana, kto był / jest jej właścicielem i dlaczego przestała nadawać? Może tematy się im skończyły?