windziarz zgodzę się z Tobą, że w Ostrowcu ludzie mają spuszczone głowy, ale to dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn. To miasto umiera i pogrąża w agonii swoich mieszkańców. Wystarczy wyjechać 50-100 km stąd i ludzie mają inne podejście. Pójdziesz do sklepu, baru gdziekolwiek - od ludzi emanuje inne podejście do życia-"radość".
A co do tych młodych dziewczyn, które jak napisałeś, że wybór (w chłopakach) mają żaden to może przyjrzyj się za jakimi chłopakami one się uganiają, a przez to co same sobą reprezentują. (oczywiście są wyjątki).
"Albo są wykastrowani wiecznym brakiem pracy i perspektyw ..., albo jądra i samoocenę mają równie obkurczone jak wypłatę."- tylko czyja to wina ich czy otoczenia, które nie daje szans na normalną pracę i życie tutaj?
Większość ludzi, którzy wyjechali z Ostrowca zarówno kobiet jak i mężczyzn sobie radzą.
Większość ludzi, która została w Ostrowcu też sobie radzi. Nie wiem o kim pisze windziarz ale chyba o jakichś małolatach, którzy mają tylko wieczną imprezę w głowach. Normalne, poważne pary(głównie małżeństwa) żyją swoim życiem i jest OK. Czasami, dla poprawy swojego humoru zajrzą na to forum i poczytają o romansach, zdradach, kochankach, tudzież innych duperelach. To naprawdę działa lepiej, niż nie jedna dzisiejsza komedia rodzimej produkcji. Odpowiadając zaś na pytanie zawarte w wątku, nie wiem jak inne, ja napłynęłam do tego miasta za mężem i już tu zostałam. Jest mi tu z nim dobrze.
racja.
Powiem tak że to z kim sie zadajemy ma ogromny wpływ na to co robimy, mój mąż pochodzi z innego woj. i większość moich znajomych ma swoje połówki z poza granic miasta ale nie dlatego ze nie ma tu fajnych ludzi bo są tylko że połówki poznali na studiach i tak zostało już u niektórych 8 lat. pozdrowionka dla młodych z ostrowca nie dajcie się szkalować:)
Uff, nareszcie jakieś rzeczowe wpisy zamiast wzajemnego obrzucania się lodowymi pigułami... Dzięki Gorgoth, ale tego właśnie nie rozumiem - czym właściwie różni się Ostrowiec od tych normalnych miasteczek 50-100 km dalej, że w nich jest radość, a tutaj nie? Ilością barów lub zakładów pracy? W małych wioskach jest ich jeszcze mniej. Ludzie tam mają więcej rąk lub większe puszki mózgowe, bo pochodzą od innego gatunku małpy?
Chodzi o brak gospodarza z prawdziwego zdarzenia? No cóż, sam się nie wybrał. Nigdy też by mi do głowy nawet nie przyszło, że jakiś urzędnik może mi np. zapewnić pracę i uśmiech na twarzy. W rzeczywistości ich wpływ na nasze życie jest znacznie mniejszy niż sądzimy - oni tylko przekładają papierki i pobierają pensje. My sami sterujemy swoim losem.
Nie wiem też czemu częściej skarżą się faceci niż kobiety, widać to nawet na forum.
Nie będę też oceniał za kim się ugania młodzież, bo nasi rodzice załamywali ręce w identyczny sposób, tak jak wcześniej ich dziadkowie i pra-pra dziadkowie :)
Ale masz rację, że poza Ostrowcem jego mieszkańcy radzą sobie świetnie, więc nie jest to żadna "skaza genetyczna". Dlatego zostali chyba głównie Ci, którzy boją się wyjechać lub jeszcze chodzą do szkoły...
Lub pracują przy windzie
Mógłbym teraz napisać, że owszem i przytrzasną ci nią obkurczone pisanki, ale nie chcę rozwiewać kulturalnej atmosfery ostatnich wpisów i napiszę tylko skromnie, że przy windowaniu byle kto nie robi i cenię sobie elitarność mego zawodu ;)
ufff widac ze ten załozyciel wątku wyemigrowal z Ostrowca bo nie łapał się do grona opisanych przez siebie facetów.a powiem ci ze tam gdzie wyemigrowałes to zawsze wracasz tu na stare smieci i za nimi tesknisz...
Bezpośrednio może i urzędnik nie załatwia pracy (chyba, że znajomym), ale pośrednio tak. To władze miasta odpowiadają za to aby stworzyć warunki do rozwoju miasta. To one powinny dbać o to aby w Ostrowcu zrobić "klimat" pod prawdziwe inwestycje a nie same supermarkety. Za inwestycjami idą miejsca pracy także w pewnym sensie urzędnik zapewni to czy ludzie mają pracę lub czy jej nie mają.
Ja sobie tłumaczę to podejście ludzi w Ostrowcu właśnie brakiem perspektyw. Chociaż mogę się mylić. Ale nie sądzę bo ci co wyjechali jak z nimi rozmawiam to od razu "czuć" u nich chęć do życia i radość z niego. Także to nie wina ludzi a sytuacji gospodarczej tego miasta, która psuje atmosferę w tym mieście.
Najłatwiej powiedzieć skoro tu tak źle to trzeba stąd wyjechać ale czy to jest recepta dla tego miasta? Urodziłem się tu więc jego sytuacja nie jest mi obojętna.
Zgadza się, władze miasta po to są teoretycznie wybierane i teoretycznie tym powinny się zajmować, ale wiesz jak to jest z tą teorią i praktyką. Mam wrażenie, że Ostrowiec jest nieco zapóźniony w rozwoju i mamy tu taki wczesny drapieżny kapitalizm z domieszką PRL-u, gdzie większy pożera mniejszego, np. mega-hiper-super-markety duszące małe sklepiki, i nikt nad tym nie panuje.
Spójrz chociaż na rynek, który teoretycznie powinien być miejscem spotkań mieszkańców, a jest rój banków, kilka anemicznych sklepików i postój taxi. Martwy placyk służący tylko do skracania sobie drogi. Słyszałeś od kogoś kiedyś "chodźmy na rynek się zabawić?". Można co najwyżej wsiąść tam w taksówkę i pojechać do knajpy.
Mimo wszystko polubiłem to miasto i też nie chcę, by ludzie stąd wyjeżdżali. Przydałoby się jakoś lepiej patrzeć na ręce tutejszym urzędnikom, by wiedzieli że tu nie Rosja czy Chiny ze swą radosną anarchią, ale znając życie kosztowałoby to więcej energii niż samodzielne wyremontowanie dróg, przyciągnięcie kapitału i rewitalizacja miasta. Wystarczy przejść się do urzędu i zlustrować wzrokiem te tępe oblicza - im nie tyle trzeba zaglądać przed ramię, co raczej wzmocnić kawę w automacie jakimś dopalaczem. Za to niech tylko pojawi się nowy inwestor lub coś co można ukraść - spada zasłona senności, IQ wzrasta 5-krotnie, dłonie wystrzeliwują niczym Bruce Lee we Wściekłych pięściach w poszukiwaniu kopert, a zamki aktówek na łapówki trzaskają jak karabiny maszynowe.
Na Rynku będą się odbywać rekolekcje, tak będzie przez miesiąc. Wreszcie coś zaczyna się dziać, może uda się wyjść z marazmu a Rynek znowu będzie miejscem spotkań. Uważam to za świetny pomysł.
windziarz wystraszyłeś się Ostrowczanki?