Bardzo martwie sie o przyszlosc naszych dzieci.
Nasze dzieci sa nie samodzielne,nie potrafia bez kalkulatora nic policzyc.
zamiast samemu odrobic lekcje,przepisuja z kompa,wogole nie mysla ,nie potrafia wykonac prostych rzeczy.A co bedzie jesli zabraknie im pradu,wody,pozywienia,beda zalamani.
Wina rodziców i bez stresowego wychowania, dziecko powinno wiedzieć do czego służy komputer lecz w sprawach takich jak korzystanie z komputera powinno mieć ograniczony dostęp,pracować trzeba z dzieckiem i szkole i w domu.
Głupota! Dzieci są różne, nie wszystkie siedzą tylko przed kompem, ich zachowanie zależy od tego jakich mają rodziców i jak starają się je wychować.
zebys nie wiem jak pracowal to i tak nie dpoilnujesz,dzieci teraz sa takie cfane i sprytne ze glowa boli.
Wygodnictwo i tyle ja mam mało w głowie to po co moje dziecko ma mieć więcej.Najlepiej to TV od rana do wieczora w zastępstwie komp.
Nauczyciele sami do tego dopuścili,by uczniowie korzystali z komputera,sama mam dziecko w liceum i pani każe uczniom odrabiać lekcje z komputera nawet podaje im strony gdzie maja szukać,istna głupota.
Z trudem pojmują sens poleceń i instrukcji wykonania zadań. Nie chce im się zwyczajnie czytać - rzut oka, wpadnie parę wyrazów, reszty się domyślą - i źle rozwiązują ćwiczenia. Może jakby pismo obrazkowe, jakieś piktogramy, byłoby łatwiej?
W czym problem.Jesteśmy narodem niewolników to po co się uczyć skoro i tak zostanę niewolnikiem.Ileż to ludzi po studiach pracuje na zmywaku czy budowie.Tylko jednostki należą do elity i to nie koniecznie ci dobrze uczący się.A co do komputerów to teraz mamy takie czasy.Za 100 lat pewnie młodzież będzie miała inne rozrywki.Lepsze te komputery niż bieganie z mieczem czy strzelanie z łuku jak było kilkaset lat temu.Bo tak wygląda postęp.
Najczęsciej brak myślenia wychodzi na egzaminach gdzie trzeba odpowiedzieć na pytanie na podstawie tekstu.
Problem tkwi w tym, ze dzieci jak tylko zwczna mowic sadzane sa przed komputerem, zeby miec swiety spokoj. Gdzie cowieczorne czytanie. Czesto dziecko przy jednym komputerze a rodzic przy laptopie. I tak do doroslosci, tak rodza sie analfabeci wtorni, ktorzy nie rozumieja tego co czytaja. Wine zawsze moxna zwalc na nauczycieli.
Wow, miałam problem z doczytaniem tych wypocin, ale udało się. Nie wiem jak cię wychowywali, ale piszesz z autopsji o tych analfabetach więc nie mogę nie przyznać ci racji. Mam 8 letnią córkę i też robi takie błędy jak ty i jestem przerażona czasem, ale w szkole w sumie dziś już niczego nie uczą i współczuję twoim dzieciom, bo nie wiem jak im pomożesz przy lekcjach i wytłumaczysz cokolwiek skoro piszesz jak nauczyciel...
Oj tam, będą nauczycielami jak ty i będą pisać "wogóle" w ten sposób. To zawód dla tych co sobie nie radzą i w ten sposób zamyka się koło. Słabi ludzie są nauczycielami i stąd dziś dzieci ze szkoły nic nie wynoszą.
Niepokoi mnie fakt, ze największe cymbały kończą jako nauczyciele i stąd później problemy z dziećmi, ponieważ poza pracą trzeba zrobić to czego nauczyciel nie zrobił, bo nie umiał. No chyba, ze zadowala nas fakt, ze dzieciak zostanie nauczycielem. Wówczas nic robić nie trzeba, można olać dziecko a i tak tą pedagogikę z palcem w nosie skończy.
Po samej pedagogice w szkole uczyć nie można.Można zostać pedagogiem szkolnym. Krytykujesz dla zasady?
Oj nie krytykujcie tak, że wszyscy nauczyciele są źli. Na pewno nie wszyscy nadają się do tego zawodu jak sobie nie radzą na lekcjach z uczniami. Na nastawienie dziecka do nauki niestety mają wpływ w pierwszej kolejności rodzice. Pierwsze niepowodzenia szkolne odbijają się na dalszej edukacji. To czy dziecko jest samodzielne też zależy od rodziców a nie od nauczyciela.
Tak jak dla zasady krytykuje się tu wiecznie rodziców a z dzieci robi kaleki. Ta fala krytyki dzisiejszej młodzieży przez nauczycieli(oczywiscie mamy też mądrych pedagogów) też jest mocno przesadzona. Ja nie widzę tak złej młodzieży jak jest przedstawiana przez starszych ludzi i przez nauczycieli a spójrzmy jak nauczyciel napisał "wogóle" i wyciągnijmy wnioski.
Wow, co za filozoficzna wypowiedź, pewnie dlugo nad tym musiałeś myśleć. Jeśli według ciebie ludzie którzy kończyli fizykę, chemię czy matematykę to cymbały to w taki razie jaki jest twój poziom intelektualny? Lepiej nie mowić, prawda, leczymy kompleksy i frustrację na forum. Wydaje ci się że jeśli nauczyciel ma 30 uczniow w klasie to ma sansę z kazdym popracować indywidualnie w trakcie 45 minut realizując program? Niektore dzieci są po prostu bardziej oporne na wiedzę, a takie gadanie jak twoje jest po prostu wygodną wymowką dla rodziców ktorym nie chce się pomagać dzieciom w odrabianiu lekcji. Za moich czasow, a nie było to tak dawno, normalne było to że rodzice pomagają dzieciom w lekcjach. Jeśli czegos nie rozumialam to mama siadała ze mną i mi tłumaczyła a przede wszystkim sprawdzała czy lekcje są odrobione a co najważniejsze nikt nie mial pretensji do nuczyciela że dziecko czegoś nie nauczyło. Bo jeśli np na 15 uczniow troje czy czworo nie potrafi przeczytać tekstu to najpewniej nie jest to winą nauczyciela. Nie oszukujmy się w dzisiejszych czasach rodzicom nie chce się ani doganiać dzieci do nauki ani w niej pomagać a darza się że zadania w ćwiczeniowkach do szkoły podstawowej przerastaja rodzicow. Dlatego nie porywalabym się na ocenę umiejętności intelektualnych nauczycieli w dzisiejszych czasach to nie jest praca dla osob slabej psychice i dziwię się że młodzieży że takie kierunki studiow wybiera. I nie chodzi o kwestie finansowe bo jeśli ktoś ma pasję to nie gra roli, ale czytajac niektore wpisy z tego czy innych wątków o pedagogach to jest to praca niedoceniana, poniewierana i poniżej godności.
Po pierwsze- pogódźmy się z myślą, ze każde nowe pokolenie jwst inne, inne umiejętności sa mu potzebne bo żyje w innych czasach.Przypomnijmy sobie czy o nas samych w latach młodości nie mowiono, że jesteśmy niedouczeni, niezaradni, niegrzeczni? ;)
Po drugie- najdoskonalszy nauczyciel nie włoży łopatą wiedzy do głowy jeśli w dodatku rodzic na każdym kroku będzie podważał jego autorytet, krytykował.