Jest tyle do zrobienia w naszym kraju. Może jakiś przymus pracy zastosować. Nie jest fair że jeden ciężko pracuje aby utrzymać nieroba lub więźnia.
A po co pójdą do pracy bezrobotni jak dzieciaki na nich pracują
Są i tacy co łączą mężusiowe z dzidziusiowym.
Partyjki ciąg dalszy.....
z gościówką z 04.17, która spać nie może:
Kontynuuąc twój wywód:.....ale tylko w opcji dla tych, które " mężusiów" mają. Pozostałe matki na pełnym etacie częstokroć łączą "dzidziusiowe" z "konkubionowym" ( w wersji dla fałszywych feministek - z "partnerowym")....rekordzistki- nawet całe życie.
Do tego jeszcze są takie bratki....stop, wróć....chciałam powiedzieć "kwiatki" (pilnuję się, by nie ulec propagandzie "malowanych na zielono w naszym mieście trawników"), które "konkubinowe" chciałyby nazywać "mężusiowym". Myślę, że te cwaniary najzwyczajniej w świecie szykują się na " adopcję" renty wdowiej ( skoro po śmierci konkubenta nazywają siebie wdowami), by całe życie na sępa przeżyć. :))
Wyobraź sobie że są również takie osoby,które pracują same na siebie nie oglądając się na innych.
A Tobie poradzę, żebyś zaczęła najpierw kochać siebie,bo jak widać nie kochasz innych.
To tylko mała wtręt na twoje inne posty, gdzie doskonale radzisz innym, zapominając o stosowaniu tego na sobie ;)
Hahaha.
Są też tacy, którzy kochając siebie opinie zawistników mają w głębokim poważaniu, gdyż znają prawdę o sobie, którą wywodzą z najlepszego źródła miłości.
Szach i mat. :))
Ps. Dla wyjaśnienia....moje opinie nie mają na celu niszczyć kogokolwiek....zgoła odwrotnie...inny cel im przyświeca...ale o tym innym razem. :))
Wiesz, trudno to zauważyć, ten twój "inny cel"
I o to chodzi...no wiesz....Pan nasz Jezus Chrystus streszcza to w słowach" Bądźcie przebiegli jak węże i nieskazitelni jak gołębie." To taki mariaż rozumu i serca...nie dla wszystkich zrozumiały...tylko dla tych, co nabywają dzień w dzień współsynostwo i są dziedzicami objetnicy.:))
Zauważ jak świetnie kościół słowami Biblii manipuluje wami. Mistrzostwo świata!
Ale wróćmy do tematu. Też jestem za tym aby wypłacane świadczenia powiązać z pracą przynajmniej jednego z rodziców. Wówczas chociaż część świadczeń powróci w placonych podatkach.
Świadczenia socjalne i tak powracają w podatkach więc spokojna Twoja głowa 09:17. Poza tym, osobiście nie znam nikogo, kto wyżyłby tylko i wyłącznie ze świadczeń socjalnych. Być może są i takie jednostki jednak to margines, którym nie warto zawracać sobie głowy. W większości przypadków wprowadzone świadczenia bardzo pomagają rodzinom a źle wypowiadają się o tym jedynie zazdrośnicy którzy się na to nie załapali (często z własnego wygodnictwa).
No a ja takich znam. Dlatego mam takie a nie inne zdanie
Lubisz widocznie interesować się życiem innych bo swoje masz bardzo nudne 09:28. Podejrzewam też że Twoja zazdrość nie jest uzasadniona, świadczy tylko o Twoim pustkowiu intelektualnym.
Mówię jednak o osobistym doświadczeniu wiary....świadczę o tym, czego sama doświadczam na drodze do wiary. Manipulowania więc brak...ono jest tam, gdzie wiedzie cię człowiek/ jego ideologie....tam gdzie są afekty, które niewiele mają wspólnego z prawdziwą miłością ...tą czerpaną od Boga, a następnie dawaną innym...w prawdzie o sobie samym. Kto by pomyślał, że taka miłość jest najdoskonalszym wypełnieniem wolności, ale nie tej afekciarskiej....afekty są niewolą. Dzięki wierze w Boga kocham tak, jak nigdy nie kochałam....w wolności...to cudowne.
Też kocham w wolności. Bez pomocy kogokolwiek
Ale tu nie o tym była mowa- nie zrozumiałaś...my tu o miłości do bliźniego w wolności, a nie o umiłowaniu "wolności" bez szacunku do samego siebie i innych, które to umiłowanie w tym "barwnym" wydaniu ostatnio mieliśmy okazję oglądać na naszych ulicach...
będącą de facto afektywnym zniewoleniem grzechem, a nie miłością i wolnością. :))
A skąd ty możesz wiedzieć że siebie nie szanuję? Mam do siebie wielki szacunek. Do innych też. Bo wierzę w ludzi.