Zgadzam się z wcześniejszymi negatywnymi opiniami o tej przychodni.Ogromne kolejki,b.niesympatyczne pielęgniarki,zwłaszcza właśnie ta niska ruda,również u jednej z lekarek ewidentny brak kultury.Szok.Już na szczęście jestem w przychodni Rodzina na Słonku,gdzie panują zupełnie inne warunki,stosunek do pacjenta.
Ja np. nie oczekuję, aby ktoś był miły, uśmiechnięty, ale oczekuję informacji jaką mam możliwość zarejestrowania do lekarza, jeśli nie mogę stać najlepiej przed godz.6.00 przed budynkiem.
kto tam przyjmuje?
Lekarze to M. Bień, M. Podgórska, E. Surowiec, E. Składanowska i Gorlicka-Ostatek
lekarki dobre ale tam rządzą pielęgniarki
Na slonku lepsze warunki to chyba ja jestem...przepisalam sie z tej rodziny bo nigdy tel nie wyciagnelam karty a jak podjechalam to juz koniec numerkow no chyba ze do drJungiewicz to prosze i to tez nie na godz tylko w kolejke a atmosfera i cala reszta dawno miala swoje lata swietlnosci
Pielęgniarki nigdzie nie rządzą gościu 21:38. Wszędzie wykonują zalecenia kierownika przychodni. Nie mogą robić inaczej, nie pisz więc bzdur.
Lekarze są bardzo dobrzy i mili. Panie pielęgniarki to tragedia. Odczuwam to za każdym razem, że pacjent to intruz, który od nich czegoś chce. Szanowne PANIE trochę kultury.
Zgadzam się z opinią ,że lekarze ,dobrzy ale pielęgniarki to tragedia,miał ktoś rację, że ważniejsze od lekarzy. Nie odbierają telefonów. Jak panie odbiorą telefon to już nie ma kart do lekarza i nie można zapisać się na inny dzień, zła organizacja na pewno nie frontem do pacjenta.
Pielęgniarki wyciągną tyle kart ile można, każdy lekarz ma jakiś limit,lekarzy jest za mało i stąd problem, p.dr Bień przyjmuje cukrzyków na zapisy, inna p.dr miała kiedyś, teraz nie wiem dużo godzin w ramach medycyny pracy. A może ktoś by zapytał ilu pacjentów jest zapisanych bo od tego należałoby zacząć.
Generalnie bardzo rzadko chodzę do lekarza, ale kiedyś zdarzyło mi się przychorować i byłam mniej więcej co tydzień, przez ok. 2 m-ce ciągnęła się ta sytuacja. I co tydzień widziałam mniej więcej te same twarze. Głównie starsze Panie. Problemem wydaje mi się tutaj "zapychanie" kolejki i miejsca przez osoby, które tak naprawdę nie potrzebują być u lekarza co tydzień, a jednak przychodzą z najmniejszą pierdołą. I żeby nie było, absolutnie szanuję ludzi starszych. Ale prawda jest taka, że wiele z tych osób przychodzi do lekarza na pogaduszki i pożalić się, wymyślając coraz to nowe dolegliwości. A Ty człowieku stój w kolejce, zwalniaj się z pracy. Jakoś to powinno być uporządkowane.
to prawda,a zapisanie się na zabiegi to graniczy z cudem bo już są na październik a ty człowieku prywatnie jak ci potrzeba
Jedyny minus to wstawanie bardzo wczesnie rano aby wyciagnac karte
Lekarze w porządku- polecam , ale panie pielęgniarki -niemiłe wręcz niezadowolone ze ktoś je o cos prosi. Czasem głosno wstawiają swoje komentaze na temat pacjentów. Jedna z nich to pracuje chyba "za kare"- tak niesympatyczna- wyraźnienie lubi swojej pracy. Moze w końcu kierownictwo zrobi jakąs weryfikacje? Wielu moich znajomych tez ma takie zdanie, a niektórzy zrezygnowali i przepisali się do innych przychodni.
Faktycznie,niemiłe, zero empatii dla chorego,bez przerwy omawiają jakieś prywatne sprawy.Jest ich za dużo, brak zorganizowania powoduje niepotrzebny chaos.Też zastanawiam się nad zmianą przychodni.
A może to twoja sprawa jest pierdołą bo nie sądzę że akurat tam idzie się dla przyjemności .Dla przyjemności to ja mogę do kawiarni iść .Poniał.No tak bo oni nie pracowali a ty pracujesz i tobie się należy z przydziału jak Ci tłoczno idż prywatnie pracujesz przecie.
Nie zrozmiałeś/łaś mojego wpisu. Nie widzę nic złego w tym, że starsi ludzie chcą się leczyć. Mają do tego pełne prawo, tak jak każdy. Nie jestem księżniczką i mogę poczekać w kolejce. Napisałam tylko o pewnej prawidłowości, którą zauważyłam. Występuje pewna tendencja. Mam na co dzień do czynienia z seniorami i wiem, że oni po prostu czują się samotni i wyjście do lekarza jest dla nich całą wyprawą i mają okazję, żeby z kimś porozmawiać, żeby ich ktoś wysłuchał (dziś pójdę z ciśnieniem, a jutro z wysypką). To jest wina całego systemu i kulturowych uwarunkowań, które spychają starszych na margines życia społecznego (na szczęście to się zmienia). Gdyby twórczo zagospodarować seniorom czas, nie musieliby organizować sobie tego czasu w oparciu o wizyty u lekarza. Jest to próba zwrócenia uwagi na swoją osobę. Jak będę chory, to ktoś się mną zainteresuje. A co do pójścia prywatnie do lekarza - płacę składki i nie widzę powodu, dla którego miałabym nie móc skorzystać z opieki lekarskiej na NFZ.
Też po ponad 15 latach zmieniłem i nie narzekam. Skierowanie na badania raz na 3 lata to problem. A nie ukrywam, że nie byłem częstym klientem- Pani doktor za każdy mc nie pojawienia się dostawała ok 12zł od pacjenta. "Miłe" Panie z recepcji to porażka PRL na całego - dzięki nim zmieniłem i jest ok.