Jak rodzice radzicie sobie w sytuacjach kiedy dziecko wasze jest prześladowane w szkole przez inne dzieci? Czy zaczęlo sie to od pierwszej klasy? Czy dużo takich sytuacji w naszym mieście? Czy szkoły współpracują z wami rodzicami w tej kwestii?
Mój syn był prześladowany,wyśmiewany,nękany.Od pierwszej klasy jeden chłopak się nad nim znęcał ale wychowawczyni w klasach 1-3 jakoś sobie radziła mogłam na niej polegać .Jazda zaczęła się w 4 klasie kiedy co najmniej dwa razy w tygodniu bylam u wychowawczyni ona nic z tym nie robiła zamiatała wszystko pod dywan pani pedagog na siłe ich godziła i tak minął rok.Na początku piątej klasy zgłosiłam sprawe dzielnicowemu gdyż nie tylko w szkole robił problemy.I teraz jest poprawa.Szkoła nie współpracuje trzeba na własną rękę takie sytuacje załatwiać
10:51 a z rodzicami tego dziecka nie dało się dogadać?
patologiczna rodzina niestety nie dało sie dogadać.
Co tzn patologiczna rodzina? Ja też miałam kiedyś taki problem, a rodzice żadna patologia a dogadać się nie dało.
Znam osobiscie osobe ktora byla kiedys przesladowana w szkole niestety skonczylo sie to depresja ...przykre ale prawdziwe :\\\
Wystarczy takie sprawy załatwiać na piśmie. Ostre pismo do dyrekcji szkoły i kopia do organu zarządzającego. Temat zostanie niezwłocznie uruchomiony.
Niestety tylko forma pisemna działa w większości banalnych tematów.
Ja tez miałam z tym problem.Moja corka w pierwszej gimnazjum byla prześladowana i zastraszana przez trzecioklasistkę.Wizyta u pani dyrektor nie pomogła,niestety.Musialam sięgnąć po bardziej radykalne środki.Wybralam sie do jej rodziców na rozmowę.Nie zastalam ich w domu (i bardzo dobrze),ale byla ich córeczka.Porozmawiałam sobie z dziewczyną tak "szczerze" i od "serca".Oczywiscie,nie w domu,tylko poprosiłam ja o wyjście na zewnątrz,żeby nie posądziła mnie o naruszenie prywatności lub nietykalności cielesnej.O dziwo moje słowa podziałały.Dziewczyna dała spokój córce,a nawet zaczęła na ulicy mówić mi "dzień dobry".Wiecej incydentów nie było.
A w ktorych szkolach tak zamiataja pod dywan tematu?
moja córka miała ten sam problem, nie chodziłam do dyrektora ani do dzielnicowego, złapałam kiedyś w ciemnym zaułku prześladowczynie mojej córki i manto jej spuściłam że wstać z trawy nie mogła. Oczywiście nikt jej nie uwierzył że to ja zrobiłam - taka stateczna starsza mamusia sponiewierała nastolatkę- na dodatek jeszcze ja wszyscy wyśmiali. Ale prześladowanie mojej córki w szkole skończyło się.
Szkola cos tam moze pomoc ale zbyt wiele to sami nauczyciele nie moga zdzialac bo teraz to dzieci sa najwazniejsze , coz sami podkopujemy autorytet nauczycieli nawet na tym forum a prawnie niewiele moga. Dzielnicowy to dobry pomysl. Natomiast wszystko ma jakies podloze. Zaobserwuj zachowanie swojego dziecka sprawdz czy ma kolegow ilu jakich itp. Dreczyciel tez wybiera ofiary na jakiejs podstawie.
Sprawdz jak wysoka jest samoocena twojego dziecka, jego zachowania spoleczne w roznych sytuacjach. Ucz go pewnych zachowan i postaw . Dzieci wyrosna i będą sie jeszcze przyjaznic ale pozniej dorosle zycie i moze byc roznie. Duzo by pisac ale pracuj rowniez ze swoim dzieckiem .
No ale jesli dziecko np jest z gatunku tych lękliwych i nieśmiałych to nawet nie nauczy się przeciwstawić takiemu sprawcy bo się będzie bało. Takie dzieci są odtrącane przez grupy i często stają się ofiarami silniejszych bardziej przebojowych. A najgorsze, że rośnie teraz pokolenie takich ,,wrednych" dzieciaków co rodzice ich źle wychowują bo nie zwracają uwagi na to jak się odzywa to ich dziecko do drugiej osoby, albo jak kogoś uderzy. Jeszcze się cieszą, że sobie radzi.
Jestem ciekawa co powiedziałaś tej dziewczynie kleopatra12 ?
Kompletny brak szacunku do drugiego bo wszystko należy się im. A zaczyna się to już od malńkości odkąd dziecko zabierze drugiemu zabawkę..
Tylko zgłoszenie na policję,moja wnuczka była nękana w szkole podstawowej w Ostrowcu,wygrażano jej i ubliżano osobiście i przez telefon.Córka rozmawiała z wychowawczynią i pisała pismo do dyrekcji efekt żaden, bo szkoła nie lubi problemów więc oddala je od siebie.Pani pedagog powiedziała między innymi że wnuczka nie powinna podawać nr.telefonu swoim koleżankom i kolegom.
Nie odpuszczaj bo u nas skończyło się to ciężką chorobą wnuczki leczoną długo w innym mieście.Lekarka która ją leczyła powiedziała że te fakty które miały miejsce powinna była mama zgłosić niezwłocznie na policję.
Minęło już trochę czasu od tamtych wydarzeń,wnuczka jest studentką, ale my nie umiemy zapomnieć braku jakiejkolwiek pomocy ze strony szkoły.
W dużej szkole tzw.molochu który nie daje żadnego klimatu bliskości ani bezpieczeństwa.