Naprawiam cieknący kran jak muszę , to banalnie proste , tata mnie nauczył jak byłam nastolatką. Łopata też mi nie obca. Równie dobrze nią macham jak wałkiem , w razie potrzeby :)
A mąż przewija pieluchy w czasie kiedy ty naprawisz kran :)
Naprawiam wtedy kiedy muszę , bo mąż pracuje. Nie siedzę i nie biadolę czekając na pomoc tylko działam. Wróci zmęczony to mam mu jeszcze pierdołami głowę zawracać , jak to prosta sprawa ?
Ciemniak , rozumiem , że twoja żona nawet żarówki nie umie wymienić i jak ciebie akurat w domu nie ma to po ciemku siedzi - jak na żonę ciemniaka przystało :)
Ciekawa jestem, czy Gienio swoja partnerke przywiazal juz do zlewozmywaka ;)
Powiem tak - normalne kobiety do których zalicza się moja żona :) , chętnie udusiłyby te feministki gołymi rękami :) To za ich sprawą Tusk uzasadniając to równouprawnieniem wydłużył prace kobiet o 12 lat :) Na co ochoczo przyklasnęły feministki.
Tak więc drogie Panie, gratuluję Wam obrończyń :)
Ach ta Joasia. Świetnie podsumowana przez Cejrowskiego :)
Ciemniak , jak to - to Twoja żona pracuje ? Nie jesteś w stanie zapewnić jej bytu żeby mogła realizować w pełni cele do których jest powołana kobieta ? Rodzić i wychowywać dzieci poświęcając im i prowadzeniu gospodarstwa domowego cały swój czas ? No jakże to tak , krytykujesz feminizm a Twoja żona korzysta z prawa kobiet do pracy zawodowej , które wywalczyły feministki ?
Taa , i na to ciemniak już nie ma błyskotliwej riposty. Zaraz za to zacznie za to mądrować się w innym wątku.
Czasami szkoda czasu na półinteligentne baby :)
W Polsce kobiety miały pełnię praw zanim ktokolwiek na zachodzie pomyślał o feminizmie.
Przez ten wasz feminizm normalne kobiety klną na czym świat stoi (ciekawe, że to chłop musi wracać wieczorami z pracy - czyli tu gadka, szmatka o równości, ale nic się nie zmieniło u ciebie - chłop pracuje, a ty przy garach:) ).
Ponieważ martik taka "łucona" to powinna ci wyjaśnić dlaczego tak naprawdę wprowadzono na świecie feminizm - jakie były jego prawdziwe korzenie.
W epoce wczesnoindriustializacyjnej pracowali głównie mężczyźni.
Zarobki może i były marne, ale jak na ówczesne standardy wystarczające, żeby mężczyzna mógł utrzymać siebie, żonę i kilkoro dzieci.
Zresztą ojciec kapitalizmu Adam Smith zapytany ile powinien zarabiać szeregowy pracownik w fabryce odpowiadał:
"Musi zarobić tyle, żeby co najmniej był wstanie utrzymać siebie, żonę, wychować i wykształcić syna jako swojego następcę oraz córkę".
Z czasem jednak możni tego świata pomyśleli: "Co mają kobiety siedzieć w domach? Je też zaciągnijmy do tego kieratu. Więcej rąk w naszych fabrykach to większe zyski dla nas wypracowane. A i robotnikom będziemy płacić mniej ponieważ dziś pracownik w naszej fabryce woła większe wynagrodzenie, gdyż ma na utrzymaniu kilka osób. A tak powiemy mu, że zapłacimy mu tylko tyle, żeby starczyło jemu i jego synowi. A żona niech idzie do pracy i zarobi na siebie i na córkę. W ten sposób za te same pieniądze ilość rąk do pracy zwiększa nam się o 100%".
Więc gratuluję wam feministki.
Dziś, żeby utrzymać dwoje dzieci, a czasami nawet tylko jedno musi pracować oboje rodziców.
Brawo, oby więcej takich sukcesów :)
Ciemniak , naprawdę nie chce mi się tłumaczyć . Historię naginasz i przeinaczasz. Kobiety pracowały już wcześniej tylko za o wiele marniejsze pieniądze , np. jako służące czy praczki bo wcale mężczyzna w erze wczesnej industrializacji nie mógł sam utrzymać rodziny. Tyle , ze nie miały żadnych praw , nie mogły się o nic upominać , nie miały prawa głosu.
Obrażasz mnie , odwołując się do mojej inteligencji. Obrażasz , choć ja Ciebie nie obraziłam a to znaczy , że najwyraźniej skończyły Ci się racjonalne argumenty a nie masz dość honoru by uznać , że ktoś inny może mieć rację.
Wyobraź sobie , że ja też w niektóre dni wracam późnym wieczorem z pracy i wtedy mój kochany mąż czeka na mnie z gorącą kolacją. A w niektóre dni on wraca późno i wtedy ja czekam na niego dbając o to by mógł już tylko najeść się odpocząć i nie truję mu wtedy o tym co trzeba w domu naprawić. Bo jeśli umiem zrobić coś sama to to robię a nie wyręczam się mężem. On nie ma problemu z tym , żeby zrobić pranie a ja nie mam problemu żeby coś przykręcić czy naprawić jak akurat trzeba. Robi to to z nas, które akurat jest w domu . Tak trudno Ci przyjąć do wiadomości , że można się dzielić obowiązkami domowymi jeśli pracuje się dokładnie tyle samo ? Masz dzieci ? Nigdy ich nie przewijałeś , nie karmiłeś , nie wychodziłeś na spacer ? Uważasz , że to niemęskie czy jakiś inny masz z tym problem ? Ironicznie wypowiadasz się o moim mężu , który jest wspaniałym ojcem i którego synowie uwielbiają bo jest dla nich prawdziwym wzorem i autorytetem. I owszem jak były małe , przewijał , karmił , kąpał - i co w tym złego ? To przecież jego własne dzieci , które kocha.
Mój mąż sam zarabia tyle , że spokojnie utrzymałby całą rodzinę . Ale nigdy do głowy by mu nie przyszło ograniczać w jakikolwiek sposób moje ambicje zawodowe. Tym bardziej , że mamy to samo wykształcenie i wykonujemy ten sam zawód. Wie , że bardzo lubię swoją pracę i ceni mnie również za to , że nie zwalam całej odpowiedzialności za los rodziny tylko na jego barki. A ja się cieszę bo dzięki mojej pracy on może pracować mniej i razem mamy więcej czasu dla siebie i dzieci.
Ciemniak , Ty w tym widzisz coś złego ? Nagannego ? Że dwoje ludzi się wspiera we wszystkim idąc razem przez życie ? Dziwny z ciebie człowiek.
Przeinacza Pani moje słowa.
Poza tym wiem o czym mówię i ni e przekręcam faktów - pomoc domowa to nie to samo co stanie w fabryce 8 czy 10 godzin przy maszynie ("Ziemia Obiecana").
To feministki obrażają kobiety, które wolą zajmować się domem i dziećmi wyzywając je od kur domowych.
Radzę przestać myśleć o czubku swojego nosa i spojrzeć na sprawy szerzej - jaka jest przeciętna pensja (nie mówię o średniej)? 2 tysiące złotych? Czy za takie pieniądze mężczyzna może utrzymać siebie, żonę i kilkoro dzieci a w dodatku spłacać kredyt, aby mieć gdzie mieszkać?
Oczywiście, że nie (wyludnianie się Polski nic ci nie mówi?).
Dlatego do pracy MUSI iść kobieta.
A załóżmy, że kobiety nie chodzą do pracy. Z zasady. Zajmują się domem i dziećmi.
Mężczyzna może sobie wówczas pozwolić na przyjęcie pracy za wynagrodzenie, które i tak doprowadzi do śmierci głodowej jego i całej rodziny?
Nie. Tak samo jak dziś nikt nie przyjąłby pracy za 200 zł.
I na tym cały ten "myk" polegał.
Równouprawnienie doprowadziło do rozpadu rodzin, rozwodów i nieszczęścia dla dzieci, które coraz częściej nie mają normalnych rodzin.
Zapytałaś się swoich dzieci, czy nie chciałyby spędzać więcej czasu z tobą? Nie szczęście dzieci powinno być dla matki najważniejsze?
Dzieci są szczęśliwsze jak jesteś w domu czy jak ciebie niema?
Radzę spojrzeć sobie na statystyki - przed wojną rozwodziło się 2% małżeństw. Dziś rozwodzi się co drugie - dziękuję za takie równouprawnienie.
Poza tym dzięki zwiększeniu się liczby rąk do pracy pracownik ma mniejszą możliwość negocjacyjną z pracodawcą, a kobietom wmówiło się, że muszą teraz tyrać do 67 lat żeby było im lepiej.
I ja ciebie obrażam? Sama się obrażasz udowadniając, że kobiety są szczęśliwe, że każe im się pracować coraz więcej i coraz dłużej.
Większość z nich wolałaby zajmować się dziećmi, a w starszym wieku wnukami, a nie ganiać do usranej śmierci za groszem, który kiedyś do domu przynosił jej mąż.
Poza tym kiedyś mężczyzna zobowiązany był do tego, żeby utrzymać rodzinę, a tym samym być za nią odpowiedzialnym. Dziś chłopakom wpaja się od początku, że baba niech idzie do roboty i sama na siebie zarobi.
Brawo, jeszcze raz moje gratulacje.
To nagle jestem teraz "Pani" a nie "inne kaśki i martiki" ? Co za zmiana , nagle zacząłeś dbać o swój PR ? Chcesz zatrzeć złe wrażenie , że mnie obraziłeś nazywając "półinteligentną babą" ? - to już padło i wszyscy przeczytali , więc żadne nazywanie mnie"Panią" z dużej litery już tego nie zmieni.
Zupełnie się nie zgadzam z tym co napisałeś . Z ani jednym stwierdzeniem , poza tym , że dzieci są szczęśliwsze mając rodziców w domu. Oboje rodziców , nie tylko matkę w kuchni a ojca wiecznie nieobecnego z powodu pracy. Z tym zastrzeżeniem , że są to kochający rodzice a dom kojarzy im się z bezpieczną przystanią. Każdy wie , że nie zawsze tak jest , niestety i to niezależnie od tego czy matka pracuje czy nie.
Jest dokładnie odwrotnie niż piszesz. To nie feminizm i to że kobiety wywalczyły sobie prawa do edukacji , pracy zawodowej i głosowania spowodowały kryzys. Raczej dzięki temu prawu ten kryzys jest możliwy w ogóle do zniesienia. W obecnej sytuacji powinniście dziękować panowie za to , że kobiety mogą pracować bo dzięki temu nie w ogóle możliwe jest utrzymanie rodziny. Pomyśl co by było , gdyby kobiety teraz nie mogły pracować. Gdyby wszystkie pozostawały na utrzymaniu mężów.
Naprawdę jesteś tak naiwny , że wierzysz , że dawniej wszystkie kobiety były szczęśliwe będąc w pełni zależne od woli męża ? Nie mając prawa do decyzji nawet na temat własnego życia ? Gdyby było tak jak piszesz to nigdy nie doszłoby do emancypacji. Jeśli tych kobiet nie byłaby większość to sufrażystki nie uzyskałyby poparcia. Nigdy. Czyli wynika z tego , że jednak większość kobiet pragnęła zmian , skoro do nich doszło , wbrew dużemu oporowi mężczyzn.
Naprawdę sądzisz , że również dziś większość kobiet marzy jedynie o tym aby być w domu i zajmować się dziećmi ? Naprawdę myślisz, że marzeniem każdej babci jest zajmowanie się wnukami i szydełkowanie ? Czy ty w ogóle rozmawiasz ze współczesnymi kobietami , słuchasz co mają czasem do powiedzenia ? Bo wydaje mi się że nie bardzo. Rozejrzyj się trochę. Przejdź się choćby na Uniwersytet Trzeciego Wieku w Ostrowcu - może zrozumiesz co chcę Ci powiedzieć.
Świat zmienia się przez cały czas. Rozumiem , że nie wszystkie zmiany muszą się wszystkim podobać , zwłaszcza jeśli wiążą się z utratą kontroli nad jakąś dziedziną życia ale trudno. Takie jest życie. Czy Ci się to podoba czy nie kobiety i mężczyźni żyją teraz inaczej niż przedtem ale to wcale nie znaczy , że gorzej . Ważne , mimo zmian umieli żyć ze sobą a nie obok. Albo co gorsza po przeciwnych stronach barykady.
Pozjadało mi wyrazy :)
Errata : "W obecnej sytuacji powinniście panowie dziękować ta to , że kobiety mogą pracować bo dzięki temu w ogóle jest możliwe utrzymanie rodziny".
"Ważne , żeby mimo zmian umieli żyć ze sobą a nie obok".
Mogę nazywać cię babą, chłopem, Panią lub Panem - w końcu gender i równouprawnienie :)
A to ,że się ze nie zgadzasz z faktami dowodzi właśnie półinteligencji :)
Wybacz, ale więcej dyskutować z tobą raczej nie będę ponieważ to zwykłe ględzenie przekupek na jarmarku :)
Dokładnie wiem, że większość kobiet wolałaby zajmować się dziećmi niż tyrać w pracy (szczególnie gdy jest to praca fizyczna).
Również dzieci są szczęśliwsze, gdy matki są w domu.
Natomiast podchodzenie do problemu kryzysu świadczy już zupełnie o braku wiedzy.
Podaż i popyt ustala ceny.
To jest podstawowe prawo ekonomii.
Przy mniejszej ilości podażu rąk do pracy ich wartość diametralnie rośnie.
Tym samym redukcja rąk o pracy o połowę powoduje zwiększenie się wynagrodzenia jakie pracodawca za te ręce jest gotów zapłacić.
Ten mechanizm doskonale był widoczny nie tak dawno w Polsce, kiedy młodzi ludzie wyjechali i pracodawcom zaczęło brakować fachowców - wtedy płace zaczęły rosnąć.
Zanim włączysz się do dyskusji poczytaj najpierw parę książek.
Ładne imię to nie wszystko :)
"Dokładnie wiem , że większość kobiet wolałaby zajmować się dziećmi niż tyrać w pracy". Skąd takie przekonanie - pytałeś wszystkich kobiet w naszym kraju , że tak twierdzisz ? Może tak twierdzi większość kobiet w twoim otoczeniu. Ale Twoje otoczenie to jeszcze nie wszyscy, ciemniak.
Z Twojej wypowiedzi wypływa wniosek , że najbardziej boli Was - mężczyzn takich jak Ty - to , że kobiety pracując stworzyły konkurencję na rynku pracy . Pewnie to prawda , choć nie do końca , bo jest wiele zawodów , których większość mężczyzn - i tak nie chce wykonywać bo to "poniżej ich godności". Np. sprzątaczka , salowa , pielęgniarka ... Co do innych profesji , gdzie musicie konkurować o miejsce pracy z kobietami to trudno , trzeba się po prostu bardziej starać. I tak zresztą zarabiacie w nich więcej zazwyczaj.
A co do popytu - podaży i ilości rąk do pracy . Chyba zapomniałeś że przez cały XX wiek spadało zapotrzebowanie na pracę ludzkich rąk ze względu na postępującą mechanizację i automatyzację procesów produkcji co powodowało zastępowanie ludzi maszynami.