Gosiu, ja byłem w takim związku 9 lat, więc ja Cię doskonale rozumiem, ale mam w tym momencie tą przewagę, że ja już jestem "po" i patrzę już bez emocji. Też nie potrafiłem zostawic tej drugiej osoby, bo myślałem, że ją kochałem, więc mi szkoda było tych lat życia razem, tego uczucia. Wręcz niewyobrażalne było dla mnie to, że można dalej życ jak gdyby nigdy nic osobno. To bardzo trudny krok, bo trochę trzeba wyjśc z siebie samego.
Wiesz, ile czasu zeszło zanim wyszedłem na prostą? To też nie było tak, że pewnego dnia wyszedłem i już mnie nie było. Wewnętrznie mnie wszystko bolało, ale się zawziąłem. I dzisiaj wiem, że to było dobre rozwiązanie. Kosztowało zdrowia, emocji, nerwów, wyrzutów sumienia, ale wszystko z czasem wraca do normy. Pomyśl sobie, czy chcesz, żeby w ten sposób wyglądało Twoje życie? Chyba nie. Więc niech tak nie wygląda, to tylko zależy od Ciebie samej, co z tym zrobisz.
Ja Ci życzę tylko wszystkiego najlepszego, nie dawaj sobą pomiatac. Mam nadzieję, że kiedyś dasz radę i zostawisz tego drania. Mam też nadzieję, że kiedyś przypomnisz sobie takiego Gienka z forum, który Ci mówił, że to żadna miłośc nie była, ale do tego musisz dojrzec :)
GOSIA ON SIĘ NIE ZMIENI!!! UCIEKAJ!!!!21:57 OPISAŁA DOKŁADNIE TO CO JA TEŻ PRZESZŁAM...
Gienek,napewno wspomnę Twoje słowa,bo są bardzo mądre, widzę,że też kiedyś zawiodłeś się na "ukochanej"osobie, mówisz mądrze i z doświadczenia. Wogóle wiem,że wszyscy chcecie dobrze, tzn dobrze mówicie. I podjęłam pewne kroki. Nie o rozstaniu narazie(chyba jestem zbyt słaba), ale o "ucieczce na jakiś czas". A dokładnie chce wyjechać do pracy za granice.Dawna przyjaciółka która pracuje w Anglii powiedziała,że postara się pomóc,więc jestem dobrej myśli..Napewno gdy już wszystko będzie ugadane,nie będe miała odwrotu.Myśle że to idealne rozwiązanie, odcięcie się na jakiś czas od tego wszystkiego.
I chyba poraz dziesiąty dziękuje Wam,za wsparcie i wszystko.(Jednak to forum nie jest czasami takie złe).
Bardzo dobry pomysł z tym wyjazdem za granicę .Z daleka od narzeczonego i od domu przekonasz się czy coś zostanie z waszego związku , zobaczysz życie z innej perspektywy ,bo tego najbardziej potrzebujesz w tej chwili.A czy on się zgadza na twój wyjazd?
bardzo mądre rozwiązanie koleżanko, tez tak kiedyś zrobiłam wyjechałam na 2 tyg, i gdy wróciłam byłam pewna swojej decyzji .Zostawiłam go!!!!! a poznałam tam świetnego faceta który pojechał za mną na koniec Polski i obecnie jest moim mężem i jesteśmy fajną zgraną parą, Zyczę CI wytrwałości i szczęścia w miłości.
Ja właśnie mam jechać, aż na miesiąc-dwa... mam nadzieje, ze odżyje...a co bedziedalej czas pokaze... Dzieki dziewczyny za slowa otuchy.Badzo sie to dla mnie liczy.
Właśnie nie ma jakiejś takiej decyzji czy na tak czy na nie z jego strony. Uwaza ze jesli wyjade, to znajde Sb pewnie jakiegos "kochasia", i ze to sie moze sie źle skonczyc, ze moze to oznaczac koniec zwiazku. Ale mówi wtedy:"Jedz!!!".