Witam.Mam spory problem,jestem z chlopakiem od okolo 4,5roku. Kiedys bylo fajnie. Teraz okolo 2 razy w tygodniu placze przez niego.Nie wiem czy to ma sens, ale ja bardzo bym chciala,bo kocham go nad zycie:( mieszkamy razem,tzn ja mieszkam u niego, zadecydowalismy tak kiedys,bo rzadko sie widywalismy, ze wzgledu,ze ja mieszkam/lam okolice starachowic. gdy sie pokłócimy karze mi sie wynosic, ale ja wiem,ze to pod wplywem nerwow,bo potem gdy juz sie godzimy mowi tak.moj blad tez jakis jest napewno,podobno go denerwuje.nie wiem sama co robic.teraz juz sie nie stara tak jak kiedys,ale kocha mnie,(tak mowi bynajmniej jak siego pytam).
Bylam z chlopakiem ponad 2 lata i plakalam codziennie przez niego, ale wiem ze to nie byl zwiazek tylko przyzwyczajenie i bylam wiezniem. Bo odsuneli sie odemnie przyjaciele i jestem sama na szczescie moge liczyc na rodzine;) Takze dobrze Ci tu ludzie pisza zakoncz ten zwiazek, wiem ze to napewno trudne. Nie marnuj sobie reszte zycia!
Boje sie ze potem juz bede sama... ;( Ze nikogo nie znajde,zawsze sama.Wiem,ze to naiwne(rozum mowi) ,ale serce mowi ze moze jeszcze on sie zmieni.
Jesli chodzi o rodziny.Ja bardzo sie zrzylam z jego rodzicami,On z moimi.Bo juz kazdy traktuje to bardzo powaznie. Caly czas nam mowia o slubie. Tez nie chcialabym ich zawiesc...:(
A jak odejde od Niego, i kiedys bede bardzo tego zalowac? A wtedy bedzie za pozno ?
Obecnie jestem sama bez niego i bez znajomych i zaczynam nowy etap w zyciu i mysle pozytywnie i Tobie radze tak samo, wiem ze to nie takie proste. Napewno znajdziesz kogos kto bedzie Cie traktowal z szacunkiem itp. A teraz ciesz sie zyciem, korzystaj z niego, poznawaj nowych ludzi;) bedzie dobrze:))
Dzieki za mile slowa, ktore dodaja otuchy. Czas spac chyba isc. Oby jutro byl nowy lepszy dzien... Trzymajcie sie:*
Hejo.Wstałam z tak samo "dobrym" nastrojem jak i szłam spać. Czytam wasze posty, i naprawde wiem, że piszecie wszyscy dobrze. Ale,no właśnie to głupie ale!
A słuchajcie, być może jego zachowanie troche wywodzi się z tego,że cały czas ja spędzam czas z Nim, non stop.Bo ja tu znajomych nie mam,i siedze w domu z Nim.Może gdybym zaczęła wychodzić poprostu,poszukała sobie jakis znajomych,to może by cos zmienilo?
wow, juz teraz cie wygania, niezly koles, po slubie bedziesz juz miala calkowicie przesrane. smutne jest to, ze ktos ma druga polowke i nie potrafi jej szanowac a inny (tak, ja) nawet nie moze pomarzyc o byciu kims. W zyciu bym tak nie powiedzial do kobiety, wspolczuje.
Ja będę z uporem maniaka powtarzał: zostaw tego gościa. Wydaje mi się nawet, że chętnie byś to zrobiła, ale brakuje Ci sił i byc może boisz się o to, że nowe warunki bytowe nie będą dobre (powrót do domu itd.) Ja sobie kiedyś zmarnowałem kilka lat życia, będąc w związku, gdzie wszystko było nie tak, bo nie potrafiłem się zebrac i dawałem tej drugiej stronie milion nowych szans, których ona nigdy nie wykorzystała, a co znaczy - nigdy się nie zmieniła.
Ale w końcu trzeba postawic wszystko na jedną kartę i odejśc, bez oglądania się za siebie. I to jest jedyne i słuszne rozwiązanie. Pewnie jesteś młodą dziewczyną i całe życie przed Tobą i znajdziesz jakiegoś wartościowego człowieka.