Witam.Mam spory problem,jestem z chlopakiem od okolo 4,5roku. Kiedys bylo fajnie. Teraz okolo 2 razy w tygodniu placze przez niego.Nie wiem czy to ma sens, ale ja bardzo bym chciala,bo kocham go nad zycie:( mieszkamy razem,tzn ja mieszkam u niego, zadecydowalismy tak kiedys,bo rzadko sie widywalismy, ze wzgledu,ze ja mieszkam/lam okolice starachowic. gdy sie pokłócimy karze mi sie wynosic, ale ja wiem,ze to pod wplywem nerwow,bo potem gdy juz sie godzimy mowi tak.moj blad tez jakis jest napewno,podobno go denerwuje.nie wiem sama co robic.teraz juz sie nie stara tak jak kiedys,ale kocha mnie,(tak mowi bynajmniej jak siego pytam).
No chyba się już wypaliło, albo znudziło. :) =) :)
Zostaw go szkoda zycia.
dziewczyno to po co tam jeszcze siedzisz potem tylko miej pretensje wyłącznie do siebie uciekaj jak najdalej i jak najszybciej od dziada
Lepiej to zakończyć, niż ciągnąć w nieskończoność. Zastanów się,czy jest wart Twoich łez. To jest oczywsite ,że na początku związku zawsze są fajerwerki,motyle w brzuchu itp z czasem wszytsko przemija. Ale nie powinno byc tak,że ciagle przez niego płaczesz, facet powinien mieć do Ciebie szacunek, zwłaszcza po tak długim czasie. Zostaw go póki nie jest za późno
dziewczyno szkoda twoich łez , tego kwiatu to pół światu miej swój honor, szkoda czasu na taki związek
Nie daj mu przez m-c,jak się zmieni to dobrze,a jak nie to go zostaw
jesli chodzi o seks,to sypiamy ze soba bardzo rzadko.kiedys to bylo kiedys,teraz jakos raz w miesiacu..
Właśnie ciężko mi bardzo Go zostawić :( , wiem,że bardzo by to bolało.Własnie ja mu mowie, ze mnie nie szanuje, on uwaza ze jest inaczej.Nie moge mu nic zlego powiedziec na temat jego zachowania,bo zaraz sie klocimy.Myslalam ze to juz jest na dluzsza mete, do konca.Mamy po 28l.wiec juz nie ma zadnych zabaw,tylko myslalam ze to juz na powaznie,na dobre i na zle. Jejku gdybyscie wiedzieli co ja czuje...;(
uciekaj! jak nie masz obrączki na palcu, ją mam to samo z mężem i myślę o rozwodzie, też bardzo go kochalam a może nawet kocham ale tak będzie lepiej
Im prędzej ta znajomośc się skończy, tym lepiej. Wygląda to na toksyczny związek. Nie dyskutuję, czy uczucia są, czy ich nie ma, bo pewnie jakieś są. Ale czy to miłośc? Miłośc to przecież wzajemny szacunek także, zrozumienie. Czasem ludzie się kłócą, nie zgadzają się, no, ale jeśli to występuje 2x w tygodniu + do tego padają słowa o wynoszeniu się, to dobrze nie jest.
Wiem, że trudno jest zostawic kogoś, z kim się jest już 4,5 roku, nawet do piekiełka można się przyzwyczaic. Jak na moje oko, to skoro w tym momencie tak jest, to się już na lepsze nie zmieni, a tylko może byc gorzej. Została przekroczona wielokrotnie pewna granica. A spoza niej ciężko zawrócic.
Ja mówię - zostaw go. Jestem osobą z zewnątrz i pewnie wiele osób powie, że to nie moja sprawa, bo nie znam sytuacji od wewnątrz, ale wydaje mi się, że to jedyne właściwe wyjście.
Droga wyjścia sama się odnajdzie ale proponuję wspólny wyjazd, wyjście czy nawet wyskok do restauracji albo chociaż na ławkę. On wie że jesteś uzależniona od niego ty wiesz że nie dasz rady nic zrobić z tym. WIARA
15:27, po co przedłużac agonię związku? Po co karmic toksycznego potwora? Najlepsze rozwiązania to te najprostsze. A tu tym rozwiązaniem jest wg mnie odcięcie się grubą krechą od tego gościa.
jestem od niego uzalezniona,to sie zgadza.Normalnie sie znow poplakalam,jak czytam wasze opinie.Wiem,ze mowicie dobrze,ale bardzo ciezko jest wszystko rzucic,i wrocic na stare smieci,gdzie kazdy juz ma swoje rodziny,kontakty sie pourywaly:( I tam tez bede sama.
Poprostu jestem glupia i naiwna na to wychodzi:(
Pisze tu do Was,bo nawet nie mam z kim o tym porozmawiac;(
Rzuc go dziewczyno w chole..e nie warto mowie ci to z wlasnego doswiadczenia 5 lat z facetem przewidywalnym jak grudniowy snieg, rocznica slubu spedzona w lozku zero niespodzianek,zero usmiechu,zero zaangazowania i staran,tylko zszarpane nerwy,smutek i lzy. Facet nigdy sie nie zmieni zapamietaj !!
Wiem,wiem..łatwo pisać gorzej zrobić.Ja jestem bardzo uczuciowa,wszystko boli 2razy mocniej.Wy dajecie mi troche takiej siły.Najgorsze jest to,ze nawet jak sie klocimy,on cos powie zlego, i nie odzywa sie tak jakby moja wina byla.I ja miekne i Go przepraszam,i prosze by bylo dobrze ;(
Musze przestac sie obwiniac za wszystko!
Nie jestem brzydka,powodzenie mialam,ale teraz moja samoocena spadla...przy nim?:(