Zgłaszać nękanie. Dostanie pismo z prokuratury, to zrozumie, że mieszka w bloku.
Wyczuła, że może po tobie " jeżdzić" i wykorzystuje to
Każdy medal ma dwie strony i ciekawe, jak by sytuacja wyglądała z relacji tej sąsiadki mieszkającej pod autorką wpisu lub innych sąsiadów z tej samej klatki? Może nie jest do końca tak różowo, jak to opisuje 26 latka, bo swoich błędów najczęściej nie zauważamy. Zgodne mieszkanie w bloku, to prawie taka sama sztuka kompromisu, jak udane życie małżeńskie. Odgłosy hałasu najbardziej słuchać w pionach, ale również i w innych mieszkaniach np. na tym samym pietrze, choć z mniejszym natężeniem i potrafią nieźle "umilać" życie, a wzajemne złośliwości, to chyba najgorsze z rozwiązań tej sytuacji. Wszyscy mają prawo czuć się w swoim domu komfortowo i przede wszystkim móc odpocząć w spokoju, a odrobina życzliwości i empatii jeszcze nikomu krzywdy nie zrobiła. Każdy młody, też kiedyś będzie starym, schorowanym człowiekiem i nie powinien o tym zapominać.
Najlepsze rozwiązanie to wyobrazić sobie siebie w roli sąsiada i tak się zachowywać, aby nie zatruwać mu życia.
Nie zwracją uwagi na wszystko ale pralkę wymień bo w dzisiejszych czasach są ciche pralki ,lodówki i odkurzacze ,a szpilkach to sama sobie szkodzisz .Wyobraż sobie siębie na jej miejcu i ty to tak naprawde jesteś w porzadku pomine wszysko ale chodzenie w szpilkach ty chyba złośliwa jesteś . Wrócilaś z saksów na stare lata i nic Ci nie pasuje .wracaj tam jest ciepło nikomu nie będziesz przeszkadzać .A ponad to ja tez mieszkam w bolku nademna sąsied w niedziele remont robi Nawet jakprzerobił łazienkę to jak sika u mnie słychać i co mam zrobić .Oj biedna bogata dziewczynka.
Mieliśmy prawie ten sam problem zgryźliwym sąsiadom przeszkadzało nawet to,że ktoś do nas przyszedł i słyszeli rozmowy przez ścianę.Myślałam,że nie da się żyć w tym bloku i tak od incydentu jednego do drugiego,chcieli nas zdominować aż wezwaliśmy policję dostali pouczenie i sprawa zakończona.Trzeba być konsekwentnym bo zostaniesz zaszczuta we własnym mieszkaniu.
Niestety,tak już jest wszędzie w blokach.Nie ma klatki żeby wszyscy sąsiedzi zgrani byli i trzeba się dostosować,albo kłócić i robić sobie na złość,albo znosić w milczeniu.
Ja miałam wcześniej takiego sąsiada/stary kawaler/ mieszkania nie ogrzewał.Rano 6 godz a on w kiblu siedział i palił papieros za papierosem,u mnie w domu tak śmierdziało że na wymioty ciągnęło,bo nikt z domowników nie pali,potem 8 godz.spokój bo szedł do roboty.Kolegów spraszał pili,palili a u mnie śmierdziało nie do zniesienia,no i wyprowadziłam się.
No i po co się produkujecie najlepiej nich się pani wyprowadzi do dużego miasta tam będzie pachniało kulturą.
Weź ciasto kwiatek czy czekoladke
Idz do staruszki usmiechnij sie i badz cierpliwa mila
Czasem zapros do siebie
Przejdzie jak reka odjął
A sprowadź babę do parteru zadzwoń na straż lub policję za nękanie i baba będzie wiedziała gdzie jej miejsce.
W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku,miałem podobny,a raczej jeszcze bardziej drastyczny problem z sąsiadką.Rozwiązałem go w prosty,dowcipny sposób.Dwóch moich kolegów,ubranych w stoje lekarzy,zapukało do drzwi sąsiadki pytajac o mnie.Oczywiście specjalnie ,,pomylili"" drzwi.Na nic zdały się tłumaczenia starej baby,że ja mieszkam obok.Machneli jej papierkiem przed oczami,że mają nakaz zabrania mnie do szpitala psychiatrycznego,a numer mieszkania na papierze jest zgodny z jej numerem.Ochrzanili ją zdrowo i powiedzieli,ze albo mnie wypuści z ukrycia albo ja zabiorą,bo muszą miec pacjenta,dla którego łóżko na oddziale bez klamek,jest już przygotowane.Kobieta ze łzami w oczach przysiegała ,że to pomyłka,ze ja u niej nie mieszkam tylko obok.Koledzy uparcie twierdzili,że numer mieszkania jest jej numerem i spod tego numeru muszą zabrać pacjenta,Łaskawie dali jej czas do namysłu do jutra i zapowiedzieli,że jeśli się nie znajdę ,to na 100 procent ją zabiorą,bo pacjent musi byc i już.Od czasu wizyty ,,lekarzy"",miałem z babą spokój,a nawet zaczęła mi mówic dzień dobry.Żeby babsko nie czuło się za pewnie,to po kilkunastu dniach zapytałem ją gdzie była ,bo dwóch facetów ubranych na biało ,pukało do jej drzwi.Babsko pozostało uległe dokąd się nie wyprowadziłem.
Jestem 60letnią staruszką,nie prowadzę samochodu,ale moje młode sąsiadki często proponują mi,żebym wsiadła,bo do śródmieścia trochę od nas daleko!Mam bardzo miłych sąsiadów,chociaż mieszkamy tu wszyscy dopiero 5lat,staramy się,żeby było miło!Młodzi ludzie naprawdę są fajni!
podobne perypetie jak w filmie "starsza Pani musi umrzeć" :)
dawniej takie kobity palono na stosie pod pretekstem czarów a tak naprawdę by sie ich pozbyć bo były uciążliwe, Najwyższy czas przywrócić Świętą Inkwizycję