Mam pewien problem: mój chłopak jest hipochondrykiem, a właściwie, to nie wiadomo, jak to nazwac.
Skaleczy sobie palec, myśli, że dostanie sepsy, boli go brzuch, myśli, że ma raka. Biega po lekarzach, robi badania, które oczywiście wykluczają jego podejrzenia.
Od jakiegoś czasu te podejrzenia chorób przerzuciły się na mnie. Kaszlę - to pewnie oznacza, że coś mam z płucami, lekko powiększył mi się węzeł chłonny - mogę miec nowotwór, a już hitem wszech czasów jest to, co wymyślił dzisiaj - w związku z tym, że od czasu do czasu mam różne dolegliwości (uważam, że jak każdy przeciętny człowiek), znaczy, że mam osłabiony organizm, a więc najprawdopodobniej mam... AIDS!
Na początku może to i było śmieszne, ale tak na dłuższą metę, to jest irytujące. Poza tym jest normalny ;)
Ponieważ powiedział mu o tym, że poruszę ten wątek na forum, to weźcie ludziska, przetłumaczcie człowiekowi, że to gruba przesada!
bardzo marna prowokacja...
Powinien iść do psychiatry, hipochondria to choroba.
pismen wie wszystko, on taki PO_dobra_rada.
Szczerze?Zwariowałabym z kimś takim.Zamiast cieszyć się młodością,korzystać z życia to siedzi i szuka sobie i innym chorób?To faktycznie chyba choroba,ale psychiczna.Na pewno bym go zmieniła na kogoś wesołego,żywiołowego,uśmiechniętego,cieszącego się życiem a takiemu bym poraziła,żeby położył się już do trumny :)
Współczuje Ci. Miałam takiego chłopaka, i wiem,że potrafi to być męczące. Cokolwiek zaboli już do lekarza, na pogotowie... ehee. Musisz jakoś z tym żyć, bo raczej to się nie zmieni, chociaż życzę Ci inaczejl. Pozdrawiam
No, on poza tym "felerem" to jest wesoły, żywiołowy i uśmiechnięty...
Tylko mnie szlag trafia, jak np. siedzimy, a mnie zdarzy się kasłac, to on już się martwi, mina mu rzednie i mówi, że to z troski o mnie. Ja rozumiem troskliwośc, ale to wszystko to przegięcie.
Ten typ sie powinien leczyć bo to nie jest normalne..
Jest tylko zapobiegliwy. zanim zachoruje ma skierowania i jak zachoruje to akurat ma termin u szpecjalisty, a tak by mógł nie dożyć
Moja żona ma podobnie.I tak już wiele lat.W domu pół apteki.Dobrze że ja przynajmniej jestem zdrowy.A tak poważnie to należaloby zasięgnąc porady specjalisty.Poprostu wizyta u psychiatry.To nie wstyd.Jakoś trzeba czlowiekowi pomóc puki czas.Powodzenia
może najpierw psycholog by z nim porozmawiał, to potem moze przerodzić sie w nerwicę lękową. Znam takich co robili kilka razy dziennie ekg, bo juz ponoć mieli objawy zawału serca.
I mój mąż tez ma tak. Usłyszy tylko o jakiejś chorobie - natychmiast ma podobne objawy. Córka kaszle - on też, brzuch boli - natychmiast ma zatrucie pokarmowe, noga zaboli - zapalenie stawów, kłucie w sercu - zawał itd. Dobrze działa terapia olewcza. Da się żyć :), są gorsze dziwactwa.
Zmień chłopaka. Wyleczyć nie wyleczysz, a życie ci zatruje...
To już wiem dlaczego nie można się dostać do specjalisty i na badania i w końcu ląduje się w szpitalu w ciężkim stanie........ skoro są tacy ludzie co z byle czym do lekarza lecą..............
A tak ogólnie to współczuję Ci.
Ja już miałam stwierdzoną gruźlicę, bo zakaszlałam u weterynarza......., a ponadto można się podobno zrazić nowotworem od przebywania w towarzystwie osoby chorej.......... niestety hipochondria to zaburzenia psychiczne, które powinno się leczyć.
Znam taką osobę, to utrudnianie sobie życia oraz innym.