Ostrowiec Świętokrzyski - Widok na fragment miasta

Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

Szukaj
Właściciel portalu


- Reklama -

Logowanie

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Zaloguj się, aby zbaczyć, kto jest teraz on-line.
Aktualna sonda
Kto zostanie nowym Prezydentem RP
Aby skorzystać
z mailingu, wpisz...
Korzystając z Portalu zgadzasz się na postanowienia Regulaminu.

Primo aprilis 2025

Ilość postów: 3 | Odsłon: 269 | Najnowszy post
  • Primo aprilis 2025

    Bułat Pleśniarz to znany radziecki kapitalista i właściciel fundacji, który przerzucił się z chleba na bułki pleśniowe do samodzielnego wypieku (celem redukcji kosztów) i jak sanepid "stanął na wysokości zadania" ;-)

    W pewnym mrocznym zakątku radzieckiego imperium, tuż po zakończeniu epoki zapaści gospodarczej, Bułat Pleśniarz, znany restaurator, fundator i "niezależny kapitalista", postanowił zrewolucjonizować rynek piekarniczy. Pleśniarz, będąc człowiekiem ambitnym i o wybitnym poczuciu humoru, od zawsze szukał sposobów na "lepsze wykorzystanie zasobów". I tak oto narodziła się jego nowa idea – zamiast tradycyjnego chleba, produkować bułki z pleśnią. Bo pleśń to zdrowie! No, przynajmniej tak uważał nasz bohater, który postanowił osobiście wypiekać te mikroskopijne skarby, zmniejszając koszty pracy, zyskując na wydajności i, oczywiście, spełniając swoją misję życiową: dostarczania społeczeństwu nowych doświadczeń kulinarnych.

    Wszystko zaczęło się od zwykłego obiadu. Bułat, zamiast kupować bułki w sklepie, postanowił samodzielnie stworzyć coś wyjątkowego. Coś, czego świat jeszcze nie widział. "Chleb to przeszłość", powiedział sobie, "przyszłość to bułki, które mają w sobie życie". I tak zrodził się pomysł bułek z pleśnią. Oczywiście nie byle jaką pleśnią – pleśnią o szlachetnej strukturze, pełną zdrowotnych bakterii, które tylko prawdziwy artysta wypieku mógłby docenić.

    Początkowo, Pleśniarz zachwycał się każdym kawałkiem pleśni. Uważał, że to nie tylko produkt, to prawdziwa filozofia. Bułka z pleśnią, jak sam mówił, miała "tą wyjątkową moc przekraczania granic" – pleśń była bowiem niczym dziedzictwo przeszłości, żywym dowodem na to, że odradzający się ZSRR miał wciąż przyszłość przed sobą. Tylko nieliczni rozumieli jego geniusz.

    Jednak życie potrafiło szybko zweryfikować genialne pomysły. Gdy Pleśniarz postanowił wypuścić swoje bułki na rynek, nie spodziewał się, że napotka tak niespotykaną opozycję. Ludzie, zamiast zachwycać się jego dziełem, zaczęli protestować. "To nie bułki, to rakotwórcze tortury!", "Pleśń nie jest składnikiem zdrowotnym!", "Gdzie jest sanepid?!"

    Wkrótce na jego podwórze zapukali przedstawiciele sanepidu. Mimo, że Pleśniarz był znanym kapitalistą, to nie znał jeszcze wszystkich tajników radzieckiej biurokracji. Zgodnie z prawem, sanepid miał obowiązek ocenić, czy jego wypieki nie stanowią zagrożenia dla zdrowia społeczeństwa.

    I tu zaczęły się prawdziwe przygody.

    Pierwsza kontrola odbyła się w gorącym, pełnym pary piekarniku, gdzie Pleśniarz dumnie pokazał swoje bułki. Przedstawiciel sanepidu spojrzał na nie z groźną miną i zapytał:

    A ta pleśń jest naturalna czy syntetyczna?

    Pleśniarz odparł z dumą:

    – Naturalna, jak sama idea kapitalizmu! Z własnych drożdży!

    Sanepidowiec popatrzył na niego z niedowierzaniem, po czym stwierdził, że pleśń jest "nieautoryzowana" i "niezgodna z przepisami". Pleśniarz próbował przekonać go, że to nowa jakość, że to "życie w pełnej formie", ale urzędnik niczego nie kupił.

    Druga kontrola odbyła się dwa dni później. Pleśniarz tym razem przygotował bułki w bardziej "przyjaznej" wersji – pleśń była już tylko na wierzchu, a reszta bułki wyglądała całkiem normalnie. Niestety, sanepid nadal był nieugięty.

    – Panie Pleśniarz, czy pan naprawdę nie rozumie? – zapytał inspektor. – To nie jest tylko kwestia pleśni, to kwestia bezpieczeństwa publicznego! Przypominam, że zgodnie z paragrafem 42 ust. 3, wprowadzanie do obrotu produktów z nieautoryzowaną florą pleśniową jest surowo zabronione.

    – Ale pleśń jest autorstwa moich własnych bakterii! – odpowiedział Pleśniarz, wciąż pełen entuzjazmu.

    Sanepidowiec pokręcił głową.

    – Panie Pleśniarz, może to pan traktować jako sztukę, ale ja traktuję to jako zagrożenie. Jeżeli chce pan sprzedawać takie bułki, muszę niestety ukarać pana mandatem za "produkcję mikrobiologicznych nielegalności"!

    I tak oto bułki Pleśniarza nie trafiły do szerokiej dystrybucji. Zamiast nich, w restauracjach pojawiły się bułki o znacznie bardziej klasycznym charakterze, pozbawione jakichkolwiek kontrowersyjnych składników. Pleśniarz nie poddał się jednak. Zrozumiał jedno: jeśli pleśń nie jest w stanie przełamać sanepidu, to może należy spróbować innego podejścia – bułki z ziołami, ale tylko z certyfikatem!

    Morał z tej opowieści?

    Czasem najgenialniejsze pomysły mogą napotkać barierę nie tyle niechęci, co zwyczajnej biurokracji. Ale kto wie, może w przyszłości bułki z pleśnią staną się sztuką, a pleśń zostanie uznana za narodowy skarb... o ile tylko nie zostanie zarejestrowana przez sanepid.

    Gość_Primo aprilis 2025
    Zgłoś
    Odpowiedz
    • Odp.: Primo aprilis 2025

      Dla mnie, jako miłośniczki literatury a zarazem kierownik uniwersyteckiej biblioteki przy Eksperymentalnej Koksowni Plazmowej im. Luny Czapliny w Czelabińsku Pan Bułat Odkuwka jest pisarzem europejskim. Jest bardzo popularny w środowisku czytelniczym, nie tylko wśród krytyków literatury ale jest czytywany. Jego opowiadania są zaczytywane. Ja czytałam prawie wszystko Pana Bułata Odkuwki i jestem zachwycona jego językiem, lekkością tego języka i tym, że sprawy poważne potrafi ująć w taki sposób, że trafiają do wszystkich.

      Gość
      Zgłoś
      Odpowiedz
      • Odp.: Primo aprilis 2025

        Może sanepid wyjaśni źródło pochodzenia tych bułek, bo mieszkańcy się niepokoją.

        10 marca 2024 [15:01] Te produkty z Ukrainy nie wjechały do Polski. Zawierały szkodniki, pleśń i zgniliznę

        W 2023 r. Główny Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) skontrolował na granicy z Ukrainą 19 632 partie produktów rolno-spożywczych. W sumie wydano 253 decyzje zakazujące wprowadzenia ich do obrotu. Część produktów zawierała szkodniki, oznaki zgnilizny i pleśni lub były nieprawidłowo oznakowane - wynika z danych przesłanych money.pl

        Ukraińscy rolnicy uważają, że ich zboże w Polsce nie zostanie. Chcą jedynie tranzytu

        Część ukraińskiego zboża nie spełniało norm i nie mogło wjechać do Polski. (...)

        https://www.money.pl/gospodarka/te-produkty-z-ukrainy-nie-wjechaly-do-polski-zawieraly-szkodniki-plesn-i-zgnilizne-7004462034655968a.html

        Gość
        Zgłoś
        Odpowiedz
3 posty w tym wątku zostały wyłączone z wyświetlania ze względu na sprzeczność z Zasadami Forum lub czasowo. Możesz wyświetlić wątek wraz z tymi postami.

- Reklama -
- Ogłoszenie społeczne -

- Reklama -

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Losowa firma:
FHU MALPOL Halina Michalec
Branża: Nieruchomości
Dodaj firmę