Moja córka jest w pierwsze klasie liceum, prawo jak i medycyna jej się podoba. Musi się zdecydować bo żeby isc na medycyne musi mieć dobrze zdaną maturę ze ścisłych przedmiotów a żeby iśc na prawo musi mieć zdane przedmioty humanistyczne. Proszę o pomoc, bo ja nie wiem co jej doradzić, sądzę ze oba kierunki są dobre a zupełnie inne.
Mają wspólny mianownik - trzeba mieć zdolność wchłaniania olbrzymiej ilości wiedzy. A wybór zależy od innych predyspozycji i chęci
Oj Danka zycia nie znasz gdzie masz znajomosci to ja wyslij bo pozniej bez znajomosci na Prawie ani rusz!!!zreszta medycynie tez...
Po medycynie zawsze jest praca. Lekarzy brakuje. A prawo... Tu już niekoniecznie.
Na płatne prawo można się dostać nawet z gorszymi wynikami natomiast na medycynę zawsze jest potrzebne minimum 80%, jeżeli medycyna to w razie czego trzeba się liczyć z ceną za te studia która w tej chwili wynosi 34 tyś za rok.
To zależy czy córka chce być lekarzem czy prawnikiem :) Czy bardziej interesuje się biologią i chemią czy polskim i historią? Bo to że uczy się dobrze, ze wszystkich przedmiotów ma dobre stopnie to jedno a czym tak naprawdę się intetesuje to drugie.
Inna ważna sprawa - do czego ma predyspodycje? Czy nie brzydzi się krwi? Jak sama znosi zabiegi? Widok igły, itp. Bo medycyna to nie tylko siedzenie nad książkami. To długie godziny spędzone w prosektorium, potem w szpitalach. Trzeba być odpornym na przykre widoki i sytuacje.
Nad tym się trzeba zastanowić.
Mądrze piszesz. Moja córka w LO też uczy się świetnie, ale na pobieraniu krwi potrafiła nie raz zemdleć, a miała dość często badania i sama się bałam z Nią jechać. Wiem, że nie mogłaby być lekarzem ani pielęgniarką. Ja też nie lubię tego, ale to bardzo potrzebny zawód. U nas córka sama wybierze. Albo będzie tłumaczem, bo uczy się języków i lubi to albo architektem. Niech robi to co lubi, to najważniejsze i wybór należy do Niej a nie do Ciebie. Nie uszczęśliwiaj dziecka na siłę.
Danusiu, gdy skończy prawo i zacznie pracować w zawodzie, będzie musiała użerać się z ludźmi i będzie towarzyszyła jej ciągle adrenalina. Gdy skończy medycynę i zacznie pracować w zawodzie, nie będzie jej dla dzieci i męża i adrenaliny też nie zabraknie. Życie jest tylko jedno i przemija dość szybko, może warto powiedzieć o tym córce. Chyba chciałabyś, aby Twoje dziecko było szczęśliwe.
I też racja. Ja też rozmawiałam długo z córką. Jest zdolna, wiem jednak że na pewno lekarzem nie zostanie przez wrażliwość. Ona sama sobie planuje życie, jest prawie pełnoletnia i we wszystkim ją wspieramy a idzie zgodnie ze swoimi zainteresowaniami, a nie naszym widzimisię.
Dziecko w pierwszej klasie liceum a mamusia juz do matury dobiegla i jej finalnie przyszlosc uklada.A wzielas pod uwage trzecia opcje??czy juz z gory sobie zalozylas ze pojdzie na prawo lub medycyne.Moze ja zaprogramuj to nie bedzie tej mozliwej trzeciej opcji??
Chcac sie dostac na medycyne to na decyzje w doborze przedmiotow prioretytowych wcale nie za wczesnie.Juz trzeba umawiac korepetytora z chemii czy biologi aby od przyszłego roku szkolnego dziecko moglo sie rozwijac Prosze nie liczyc na szkole to zdecydowanie za mało. Juz to przerabialam z wlasnym dzieckiem.Powodzenia
Jak mało zdolne i samo nie nadrabia to i lekarzem na siłę nie powinno być to dziecko. Jedni się uczą super i potrafią pracować sami a inni na szkołę narzekają, choć to fakt, że w szkole niestety dostają te 50% wiedzy a reszta to własne chęci i praca. No i powołanie przy wyborze zawodu jest najistotniejsze.
Korepetytor z chemii w II klasie liceum i biologii???hmmm i wy mowicie ze reforma oswiaty jest niepotrzebna??/
W latach 90 owszem w liceum uczeszczalo sie na korki -matme z pare lekcji ale chemie i biologie to sie zakuwalo solidnie.Noce zarwane kto slyszal o korepetycjach??Ale wowczas system oswiaty byl stabilny -8 letnia podstawowka i 4 letnie licea lub 5letnie technika dawaly solidna podbudowe kto chcial szedl na studia i studiowal.Tak wiec droga Pani nauka i jeszcze raz nauka.A corka jeszcze nie raz zmieni decyzje.
Pewnym rozwiązaniem jest płatne liceum, co per saldo nie powinno wyjść drożej niż płatne korepetycje.