Klienci sami zostawiają namiary na siebie na naszej stronie, gdy są zainteresowani ofertą.
Mając porównanie z pracą fizyczną, którą wcześniej wykonywałam, ta praca to odpoczynek. Zwłaszcza że lubię rozmawiać z ludźmi, znam się na komputerze a przyswojenie sprzedawanych produktów i programów to pestka.
Jest takie przysłowie. Złej tanecznicy przeszkadza rąbek u spódnicy. Tak też jest z wieloma pracownikami co od siebie nic ale od firmy chcą wszystko. Wiadome też jest, że nie każdy do tej pracy się nadaje. Trzeba sobie zdawać sprawę, że dobre gadane, pamięć i skóra nosorożca to podstawowe zalety. Skóra nosorożca dotyczy klientów, nie przełożonych. Tez potrafią dać w kość ;)
No ja zawsze daję w kość, lubię się z nimi droczyć jak dzwonią ;)
Dokladnie straszenie pracownikow przez ta kordynatorke to norma na miescie kazdy o niej wie bo jest to osoba nie do zycia..
niektórzy tak mają. Brak własnego życia, własnej rodziny, życie tylko pracą. I później wychodzą takie kwiatki. W sumie to współczuję takim ludziom, muszą mieć strasznie smutne życie
Nawet telefony karze oddawac do siebie na biurko by przypadkiem nie napisac smsa to jest chore bo nie jestesmy w szkole by ktoś nami rzadzil nie taka praca nie za takie pieniadze.. Duzo osob odeszlo z netii ktorzy nawet dlugo pracowali bo sie juz prawie druga Verona zrobila dobra kawa ludzi nie zacheca ;)
W netii Najlepiej to tak - nic się nie odzywać, z nikim nie rozmawiać, pozwalać po sobie jeździć, pracować 24 na dobę i to jeszcze za darmo
Głupota opowiadasz. Pracuję po 7 h, dobrze zarabiam i rozmawiam z kim chcę. Nikt po mnie nie jeździ.
Opiszę wam jak to wygląda od początku. Kto ciekaw ten się dowie. Pozostali może przychylniej spojrzą na dzwoniących do nich.
Składasz CV i oddzwaniają do ciebie dość szybko.
Trafiasz na miłą rozmowę, krótką i treściwą.
Potem chwilę czekasz na szkolenie z pierwszym trenerem. Szkolenie trwa kilka dni i potem poznajesz koordynatora, tego co ma się z nim rozmowę. Ona daje Cię na odsłuch. Słuchasz tak ze dwa dni. I czytasz bzdurny skrypter, który napisały trenerki.
Po tych dwóch dniach koordynatorka przeprowadza z tobą rozmowę symulującą klienta.
Gdy ją zdasz to czekasz aż kolejna trenerka przeprowadzi z tobą rozmowę.
I tu zaczynają się schody.
Masz szanse na 3 takie rozmowy lub wylatujesz.
Najczesciej zdajesz za 3.
Pierwsze dwie to jest totalny magiel.
Wtedy to od tych ludzi się nasłuchasz. Pewnie popłaczesz sobie potem w domu.
Podobno faceci są milsi.
Ale dziewczyny nie.
Mnie się akurat udało za drugim. Ale ile to łez kosztowało.
Potem z klientami jest już łatwiej. Serio.
Następnie się wprawiasz w tą pracę.
Czasem cie znowu kontrolują ale wtedy już jest luz.
Do czasu aż nadchodzi wypłata i nagle okazuje się że twoja premia jest źle naliczona.
Koordynatorka mówi żebyś się nie martwiła i że załatwi.
Potem masz info że wszystko ok i premia bedzie z następną wypłatą.
Dzwonisz więc. Ale teraz już Cie bardziej kontrolują. Nagle okazuje się że mimo wyników wszystko robisz źle i ilość zebranych punktów powoduje utratę premii.
Zdajesz sobie nagle sprawę że wszystko robisz na darmo bo paragraf się znajdzie.
Rezygnujesz
Wypowiadać się każdy może.
Oczerniacie firmę skoro tak źle was potraktowali powinniście się podpisać swoim imieniem i nazwiskiem żeby wszyscy "trenerzy"zobaczyli że was w jakiś sposób urazili.
Ale nie przecież jak się podpisze A będę chciał wrócić do Netii do pracy to już mnie nie przyjmą bo będą wiedzieć że ich oczernialem.
Robicie gownoburze A za miesiąc przyjedziecie żebrac o pracę!