Ale wtedy to by było dla mnie zbyt mało ambitne. Poprzeczkę trzeba sobie wysoko stawiać. Jak się jej nie przeskoczy, to się na pewno wyżej skoczy.
8000 - 14000 tys. Ale tylko sam dla siebie.
Panie Antres, a może potrzebny Panu zdolny inżynier? Mógłby Pan, dzięki temu zwiększyć swoje miesięczne obroty no i zapewne zyski. Architekci i inżynierowie, z którymi współpracuje bardzo cenią sobie moje umiejętności.
Powiem kilka dość ważnych rzeczy:
1. Program Auto Cad czy też inny np. ZW Cad nie jest programem trudnym, którego nie mogłaby opanować jakakolwiek osoba po sudiach.
2. Program Norma czy też inne do kosztorysowania - podobnie jak w pkt.1
Reasumując: Z tymi umiejętnościami kariery się niestety nie zrobi - nie te czasy, niestety. Dziś ludzie kształcą się wszechstronnie i nawet osoby nie będące inż. wspaniale sobie dają radę w tym fachu.
Ponadto inż. bez uprawnień = nic nie warty. Z uprawnieniami - też nie wiele bo może co najwyżej swoją działalność otworzyć a z zarobkami to życzę powodzenia, bo niestety tych inż. jest już trochę i firm które projektują. Także nie przesadzajmy z tym hołubieniem zawodu inż. bo prawda jest taka, że trudno znaleźć po tej specjalności pracę - a wymagania delikwenci mają. Moja rada jest taka niech ludzie którzy kończą jakąś politechnikę mają też na uwadze perspektywę przebranżowienia, bo niestety nikt dziś nikogo nie zatrudni i to jeszcze za dobre pieniądze tylko dlatego, że jest to inżynier. A i z tymi uprawnieniami to też przesada, ale z tego co wiem to w Ministerstwo Infrastruktury pracuje nad delegalizacją wymogu uprawnień dla wielu zawodów m.in. dla architektów czy budowlańców. I dobrze bo z tego co obserwuję to za kiepskiej jakości dokumentację liczą sobie grube pieniądze, a jak zrobi się konkurencja to może jakość i cena się poprawi. Zaraz ktoś napisze będą ludzie bez przygotowania, doświadczenia itp. otóż nie szybko to zostanie zweryfikowane jak dostępność do zawodu się otworzy. Tu zadziałają czyste prawa ekonomi, które działają od wielu "setek lat". Więc może kochani inżynierowie czas się bardziej dokształcać, robić 2 kierunki np. ekonomię - bo po tym kierunku można stukać do każdej firmy prywatnej czy państwowej a i uprawnienia księgowego też można robić. Także atuty znania oprogramowania, projektowania czy kosztorysowania, które teoretycznie każdy inż. po studiach dziś powinien umieć, ale zaznaczam że powinien (bo w cale tak nie jest) nie są żadnym atutem w tej branży. Z uwagi na dostępność ogromnej ilości szkoleń i kursów na rynku i niekiedy o b. dobrej jakości.
Po studiach i bez doświadczenia to na początek koło 2000zł. Na próbnym 1800zł to nie jest źle ja dwa lata temu miałem 1890zł na rękę na okresie próbnym. Teraz na stałej umowie mam 400zł lepiej... Tyle, że z tego co wiem to i tak jest mało w stosunku do moich kolegów w innych miastach... No ale cóż Ostrowiec...
Ja po 15 latach w zawodzie inżyniera budownictwa 2200 do ręki....
Zajdź na ziemię. 1800 pln na rękę to po 5 latach dopiero.
Dziękuję wszystkim za zainteresowanie tematem i wpisy. Ale tak po inżyniersku - pomijając sprawy związane ze zmianą siłą nabywczej pieniądza (inflacja, itd.) - dochodzę do wnioslu, że praca w Ostrowcu na etacie w zawodzie inżyniera zajmującego się projektowaniem budynków oznacza "dziadowanie" do końca życia. Bo np. z tego 1800zł na rękę, mieszkając u rodziców odłożysz może 800zł, a to oznacza, że na używane mieszkanie (+umeblowanie) w bloku o powierzchni około 50m2 + nowy samochód średniej klasy odłożysz za jakieś 22,5lata. Bo mieszkanie i umeblowanie + samochód = 150 000zł + 66 000zł = 216 000zł. Żeby taką sumę odłożyć trzeba 270 miesięcy pracy, czyli jakieś 22,5 lat pracy.
Gdyż 22,5lat * 12miesięcy * 800zł = 216 000zł. Czysta matematyka nie pozostawia złudzeń. Praca za taką kasę na etacie oznacza dla mnie katastrofę ekonomiczną. Dla Was chyba też?
Kolego co do 800zł nie pomyliłeś się tyle dokładnie idzie maksymalnie odłożyć mieszkając u rodziców z pensji w tym zakresie (1800-1900zł). Ja to przerabiałem to wiem. Chyba, że masz rodziców co grosza od ciebie nie wezmą dadzą ci na przyjemności i na dojazd do pracy (ale to byłby wstyd przecież dom to nie hotel). Natomiast po pewnym czasie w zawodzie idzie znacznie lepiej dorobić z lewizny - nie oszukujmy się. Tyle, że żeby zrobić lewiznę to po 8h pracy musisz iść do domu nie ma wtedy mowy o żadnych nadgodzinach itp...
A ja moge zrobic rysunki w Cadzie..Ktos sie orietuje do kogo sie zglosic..dodam ze kilinskiego odpada..?????
MM.. a dlaczego biuro projektowe na ul. Kilińskiego odpada, przecież to dość duże biuro z tego co się orientuje?
rada: idź i spróbuj może Ci zaoferują coś lepszego ale na poczatek na okresie próbnym to nie oczekuj zbyt wiele, później pójdzie podwyżka premia, zmiana umowy i takie tam może wyciągniesz 2500-3000 , teraz ważna jest umowa na jaki czas a potem dopiero kwota zwłaszcza w twoim przypadku początkującego inżyniera. a jak nie to próbuj w Kielcach bądź innych miastach tam dadzą wiecej ale koszty utrzymania bądź dojazdu cię zrujnują ale czego nie robi się dla sukcesu:)
Hej, ja też skończyłam studia inżynieryjne i a pracy w mieście rodzinnym nie znalazłam ani w mieście w którym studiowałam tylko na drugim końcu Polski. Przez 5 pierwszych miesięcy dostawałam niecałe 1200 zł z czego pokój który wynajmowałam kosztował mnie 800 zł gdyby nie rodzice to ja nie wiem ale teraz w tej samej firmie pracuje już 3 rok i zarabiam 3 razy tyle ale i za pokój płcw więcej bo 1000 zł.
Pani Zuzko, gratuluję. To się nazywa podwyżka 3600-1200 = 2400zł po około 2,5 roku pracy (3 lata - 5 miesięcy = około 2,5 roku). A ostrowieccy młodzi inżynierowie dostali w tym czasie może ze 400zł, a startowali z poziomu najniższej krajowej jak Pani.
Ciekawe co powie Gość_Ciekawy za 5 lat? czy dalej będzie mieszkał z rodzicami? Czy jak będzie miał żonę i dziecko też będzie wybrzydzał?
życzę Ci jak najlepiej Gościu_Ciekawy ale założę się, że jak przeczytasz swoje posty za 5 lat sam z siebie się pośmiejesz...
Ja nie wybrzydzam jakoś szczególnie. Ja oczekuję tylko, żeby podział zysków był bardziej sprawiedliwy między pracodawcą, a pracownikiem - tu w Ostrowcu. Przecież często biura projektowe prowadzą ludzie nie mający szczególnego pojęcia o tym jaką wiedzę powinien posiadać np. inżynier konstruktor i ile dodatkowo wiedzy powinien przyswajać po pracy, żeby być coraz lepszy? A jak się pracuje za zbyt mało, to nie ma się czasu na naukę, bo trzeba tyrać na rachunki i opłaty więcej niż 8 godzin dziennie. No tak, czy nie?