Gdyby nie nocne zmiany, swieta w pracy i tajemniczy klijent to by bylo ok.Praca jak kazda inna.
Po pierwsze musisz sie cofnac w czasie o 20 lat, zeby zalapac sie na prace w ostatnich cpnach
Dzien Dobry, Dowidzenia to rozumie ale wciskanie tych wszystkich artykułów niby w promocji to jakas masakra.Ludzie którzy tam pracuja mają to narzucone przez przełorzonych i jest straszny nacisk na sprzedarz.Tylko jak jade sie zatankowac a bede potrzebowal batona albo płyn do spryskiwaczy to napewno o taki poprosze.Ciekawy jestem czy kiedykolwiek zrozumieja to własciciele, kierownicy takich stacji itd.Zastanawiam sie czy taki jeden z drugim jak idzie do sklepu po konkretny towar bylby zadowolony gdyby sprzedawca wciskałby mu jeszcze pół sklepu?
Dokładnie, sprzedaż, sprzedaż, sprzedaż. Koniecznie przynajmniej trzy produkty musisz zaoferować, bo jak trafisz na Tajemniczego, to masz problem, że nie użyłeś słowa "promocja", albo że nie trzy, tylko dwa zaproponowałeś.
Drugi minus, to alkohol. Na stacji nie powinno się sprzedawać wódki. Całą noc masz marsz zombie gotowych zrobić wszystko, byle się napić. Nieraz w takim stanie, że sam nie może powiedzieć czego chce, ale agresywny maczo, bo "klient nasz pan".
No i ucieczki, kradzieże, oszustwa... Jak masz kilkunastu klientów i któryś Cię oszuka na tzw. 200 złotych, to masz manko w kasie i z wypłaty poleci.