Zgadzam się z Gościem z Wczoraj, 21:52. Co miesiac 900 zł ZUS, przyszło mi wyliczenie ile mi wyjdzie emerytury- hmm zdołam tylko czynsz za mieszkanie zapłacić i z 30-40 zł na jedzenie starczy.... biorąc pod uwagę, że wszystko drożeje, co chwila podwyżka za mieszkanie totez za te kilkanaście lat przyjdzie mi bez prądu żyć.... To jest to emeryturę będe mieć niższą niż teraz płacę ZUS!!!!! Do lekarza i tak prywatnie muszę iść! To czekanie w kolejkach sprawiło, że trafiłam w cieżkim stanie do szpitala- dopiero wtedy mnie wyleczono. Więc co mam za to, ze tyle pieniedzy co miesiac płacę? Jak bym odkladała to co miesiac na konto czy do "skarpety" to bym miała lepsze życie w przyszłosci niż jakie mnie czeka! No bo prawda. Kto dożyje emerytury? jestem przerazona tym jak ludzie młodo umierają- przed 50 r. ż. I mamy sie emeryturami przejmować? A anwet jeśli sie dożyje to co jak ktoś straci prace mając 52 lata? Kto go/ją do pracy przyjmie?
Nauczyciele? Super ciezka praca- tak oczywiscie. Niech taki nauczyciel pójdzie do zakładu za minimum i siedzi od 8 do 12 godzin w pyle, smrodzie, zimnie i brudzie i niech fizycznie popracuje. Wtedy niech rozmawia o ciężkiej pracy.
U mnie w klatce 3/4 rodzin to rodziny nauczycielskie- przed 13 wszyscy w domu. Jedna osoba sama utrzymuje rodzinę z "niskiej" nauczycielskiej pensji- jakoś świetnie na poziomie im się żyje, reszta coroczne wakacje za granicą, co chwila nowe samochody. Podczas gdy ludzie w zakładach w dalszym ciagu na rowerach jeżdżą (nie wszyscy rzecz jasna) a wakacje? Hm to pojęcie ma dla niech w ogóle inne znaczenie.
Nie jestem tu od oceniania kto ma gorszą pracę cieższą, ale wartałoby popatrzyć na to i od drugiej strony prawda?
No właśnie nie wiem do końca jaka jest prawda z pensjami nauczycieli .
Ostatnio spotkałem mojego kolegę , który przeniósł się do Staszowa i zaczęła się po latach rozmowa , gdzie doszliśmy do tematu pracy . Jego żona jest nauczycielką w gimnazjum i zarabia 2300 do 2500 netto do ręki co wprawiło mnie w osłupienie . Dziewczyna stażu raczej nie ma dużo , bo jest tuż po 30-stce , a co do samej kwoty to sam nie wiem co o tym myśleć . Chłopak raczej jest rozsądny i nie był bajkopisarzem .
Znajoma jest nauczycieklą w podstawówce (starsze klasy) ma 2400 zł na rękę. Raz w tygodniu ma tylko godzinę na dzień.... tak normalnie godzinowo w granicach, o których niejeden człowiek marzy. Jej ciężka praca polega na sprawdzeniu klasówek wieczorem przy herbacie przed telewizorem. To było jej narzekanie. Zaproponowałam jej, zeby poszła na budowę cement dźwigać (itp czynnosci, które robi się na budowie) i jednocześnie piła herbatę i oglądała TV- albo chociaż słuchała co tam mówią. Albo do jakiegos zakładu poszła za 5 zł na godzinę. I zeby po pracy umordowana spróbowała sie doczyscić i spedzić miło czas z rodzinką. Niech sobie potem porówna co woli! Więcej się nie odezwala jak jej źle.
Nie mówie, ze praca nauczyciela jest łatwa. Wiadomo, że teraz trzeba sie umordować z młodzieżą co nie miara, ale bez przesady! Nie tylko nauczyciel z młodzieżą pracuje! W ogóle są prace cieżkie i cięższe prawda? Tylko, ze wynagrodzenie jest nieadekwatne do wykonywanej pracy!
No tak tylko wątek o tym kto da rade do emerytury, a my tu powoli o nauczycielach....
Dobra cofnijmy się do tematu głównego. Jak ktos nie zachoruje na raka albo serce go nie dopadnie to dozyje, ale 3/4 ludzi serce i rak dopada, dlatego ja się emerytura nie przejmuję. Zresztą pytanie czy jak ja ewentualne dojdę do wieku emerytalnego- TO CZY EMERYTURY JESZCZE BĘDĄ ISTNIEĆ?! Bo w tym kraju wszystko jest możliwe!
jest wątek "gdzie się bawią emeryci"
Ci co są to się bawia, Ci za kilkadziesiąt lat- co jeszcze teraz sa młodzi- jest taka piosenka- Wszyscy Święci balują w niebie..... czy jakoś tak.... :(