Żonaty , mimo iż jestem kobieta , dobrze Cię rozumiem. Różnica temperamentów obojgu partnerów. Najprawdopodobniej żadne starania z Twojej strony i ze strony Twojej partnerki nie pomogą w rozwiązaniu tego problemu , a to jest problem , duży problem. Taka alternatywa o jakiej piszesz , moim zdaniem to najlepsze rozwiązanie. Musisz jednak zachować to w tajemnicy przed swoją partnerka i okazywać jej zainteresowanie nie mniejsze niż dotychczas , wiedząc , że i tak Ci odmówi , wtedy buziak w czółko i bez wyrzutów , kwaśnej miny okazujesz zrozumienie. W moim związku jest podobnie , więc nie podejmuję na razie decyzji o ślubie, bo nie mogę zniszczyć życia sobie i drugiej osobie. Może on pozna kogoś odpowiedniejszego , lub ja? Życie i czas pokaże. Jeżeli nie ma 99% pewności trzeba zdać się na zrządzenie losu .
Diablica takich rad to nie dawaj nikomu. To, że Ty nie ułożyłaś sobie normalnego życia nie znaczy że ktoś nie może. Ja też mam większy temperament niż żona i jakoś nie przychodzi mi do głowy by z tego powodu ją zdradzać. Po prostu musi tak być i już. Seks to nie wszystko co najważniejsze w życiu. Zgodna, kochająca i szanująca się rodzina, to jest coś, o czym wiele osób może w dzisiejszych czasach tylko pomarzyć. Niszczenie tego dla kilku chwil tandetnej rozrywki byłoby debilizmem.
Debilizm - niedorozwój umysłowy. Cóż za "trafne" porównanie. Człowieku , nie chcesz , nie musisz brać do siebie moich rad, wszak nie udzielam ich tobie. Chwila prawdziwej rozkoszy , to nie tandetna rozrywka . Żal mi ciebie , bo widzę , że nie wiesz co to rozkosz, a rodziny nie zazdroszczę nikomu , życzyłabym wszystkim , takiej rodziny jak moja.
Diablica, gratuluję "związku". Teraz rozumiem skąd tyle w tobie złości - po prostu jesteś niezaspokojona seksualnie. To wszystko tłumaczy...
Seksuolog, niczym Starowicz , a może i lepszy skoro po jednym moim wpisie "rozszyfrowałeś" moje całe życie seksualne. Nie mam aż tak ognistego temperamentu , żeby związać się z moim partnerem na stałe. Wiadomo wspólna sypialnie , zawsze razem , to i seks uprawia się częściej. Nie mam takiej potrzeby, więc mi nie mów , że "niezaspokojona", chyba ja jestem bardziej zorientowana , jeżeli chodzi o moje potrzeby - prawda?
Wiem co to rozkosz, tyle, że nie muszę mieć jej codziennie.
Moim zdaniem limonkowa to tylko tutaj stwarza takie pozory kobiety niezależnej i takiej która niby potrafi uszczęsliwić każdego faceta bo zna jego potrzeby, ale to tylko pozory, bo jest anonimowa.
Nie sądzę aby potrafiła uszczęśliwić każdego faceta. Sam seks to nie jest żadne szczęście. To może być jedynie miły dodatek do niego.
A wieczorem samotnie płacze w poduszkę...
Kolejna zazdośnica że mam powodzenie . Faceci nie cierpia zazdrosnic .
Nie jestem samotna . Nie brakuje mi znajomych.
Limonkowa żyje po drugiej stronie lustra. Tam wszystko jest na odwrót :)