A ile leżałyście w szpitalu z maluszkiem?
Ja też rodziłam w październiku akurat mój lekarz miał dyżur , poród wspominam bardzo miło nie było tak zle jak opowiada jedna kolezanka drugiej da się przeżyć najgorsze co to bóle a reszta to pestka ;)
Nie ma to jak wanna z hydromasażem :-) I gaz rozweselający :-) Co za ulga, ale to nie było w Ostrowcu.
W Ostrowcu czytałam gdzieś że jest gaz, no ale na 100 % to nie wiem, może mi się zdawało :)
hydromasaż?gaz? twoja prababka rodziła pewnie w kucki w przerwie między żniwami, jako znieczulenie zagryzała patyk w zębach. To był poród, bez żadnych douli, położnych, gazów, hydromasaży, znieczuleń. Prawdziwy poród to naturalny kiedy kobieta rodzi w bólu. czy nie tak jest w biblii?
gaz jest w Ostrowcu i można bez problemu z niego korzystać
Rodziłam naturalnie we wtorek wieczorem, ze szpitala wyszłam w piątek.
Karino, w ubiegłym roku byłam przekonana, że po tym, jak trafię do szpitala z objawami porodu, będę korzystała z tych wszystkich dobrodziejstw, które mają za zadanie ułatwić i łagodzić poród. Tak bardzo byłam na to nastawiona, że gdy już znalazłam się na miejscu, moje zdziwienie było duże, że nie mam czasu. Do szpitala pojechałam, gdy skurcze były co kilka minut, nie widziałam potrzeby pokazywania się tam wcześniej. Wolałam być w domu najdłużej jak się da i tu radzić sobie z bolesnymi skurczami. Wspominam to fajnie, bo nie było tak źle, jak nasłuchałam się. Gdy pojawiał się skurcz, odpoczywałam na swoim łóżku a tuż po nim krzątałam się po domu, pakowałam rzeczy do szpitala, przygotowałam posiłek, wzięłam prysznic. Rodziłam w pozycji półleżącej i taka była dla mnie najwygodniejsza. Wybrałam jednak inne miasto, bo chciałam aby moje dziecko w przypadku komplikacji otrzymało ostateczną pomoc na miejscu. Nie musiałam wcześniej dzwonić i zapowiadać się do tego szpitala, pojechałam jak do swojego i nie było żadnego problemu. To była moja najlepsza decyzja.