Ja rodziłam.
6 lat temu w Ostrowcu, 3 lata temu w Opatowie. Z Opatowa mam lekarza, którego poradził mi dr Gawron.
Mam tez porównianie jak traktuje się pacjentki w obu szpitalach.
Położne takie jak wszedzie-są i bardzo miłe, ale jest i jedna Kaska cholera:)
ale za to podejście lekarzy-super! 3 razy leżałam tam na patologii i nigdy nie odczułam, że lekarz nie ma dla mnie czasu. Obojętnie który, nie mówię o moim, do którego prywatnie chodziłam. Zanim moj lekarz podszedł do mnie, najpierw podchodził do wszystkich innych dziewczyn na sali i pytał o samopoczucie. Nikt nie musiał ordynatora pytać o zgode na podanie leków, czy wykoanie zabiegu. Jak wylądowalam w piatek w Ostrowcu to lekarz przyjmujacy powiedzial, że dadza mi relanium i kroplówkę, a reszte to dopiero w poniedziałek ordynator. No ludzie! tam nie ma różnicy, każdy lekarz ma prawo do podejmowania decyzji i aplikowania wszelkich leków. Jak bolało w nocy to nikt nie bał sie obudzic lekarza, a ten z USMIECHEM zbadał, pożartował, zrobił usg.
Poród moj akurat zakonczył się cesarką, ale najpierw rodziłąm 6 godzin naturalnie. Dostawałam wszelkie środki przeciwbólowe, jest też mozliwośc darmowego zzo. Przy ściąganiu szwów lekarz zapytał, czy może chcę, aby szwy zdejmował moj lekarz...Do tego zachowanie prywatności i intymności.
Nie ma też odwiedzin na salach. Na początku uważałam to za minus, ale teraz widzę same plusy. Nie przesiaduja mężowie i babcie pół dnia u pacjentek.
Jak mój mąż wszedł do lekarza zapytac o moje wyniki(miałam kiepskie po porodzie) to siedział ponad godzinę:) nikt nikogo nie zbywa, ma czas dla pacjenta, odpowiadają na wszystkie pytania, nie lekceważą niczego.
Wiadomo, szpital mały i skromny. Warunki takie sobie. Ale gdybym kolejny raz miała rodzic znów wybrałabym Opatów.