No, racja, z takim jak Ty na chleb by brakło a dzieci na ulicy. Na szczęście mam nie udawanego a prawdziwego. Nie buczta a do pracy a nie liczyć na to, że z żony parobka się zrobi.
Rozumiem, że jesteś osobą, która poza ogarnięciem domu i kuchni nie ma innych zajęć np jako matka, gdzie mógłabyś naprawdę " wykazać" się jako odpowiedzialna rodzicielka traktując swoje macierzyństwo jako powołanie, któremu trzeba sprostać w pełni, a nie na pół etatu ( bo drugie pół- to przecież praca zawodowa), stąd potrzeba dowartościowania się na gruncie zawodowym.
Nie odbieraj tego proszę personalnie, ale zwłaszcza taki syndrom dowartościowywania się pracą zawodową, widoczny jest u kobiet, które nieudane życie rodzinne próbują przykryć sukcesami na polu zawodowym, a te z kolei coraz bardziej dokonują się kosztem rodziny i chylą ją ku większej ruinie moralnej ( takie błędne koło). Bardzo często praca dla takich kobiet to rodzaj alienacji przed cierpieniem z powodu konfliktów domowych (takich przypadków też wcale nie jest mało).
Dla niektórych też, np kobiet bezdzietnych to także próba zabicia nudy.
Bardzo silne parcie na dowartościowywanie się pracą zawodową mają kobiety tak naprawdę zakompleksione, które uważają, że inaczej nikt ich nie doceni. Takich, które do pracy podchodzą jak do pasji/traktujących ją jako misję/powołanie jest niewiele.
Tym bardziej więc, mając powyższe na uwadze, nie rozumiem przedstawiania sprawy kobiet niepracujących w kategoriach szoku histeryczek i nadal uważam, że jest to zabieg propagandowy mający na celu wkładanie kija w mrowisko i pogłębianie podziałów między ludźmi. Komu zaś na nich zależy, pisałam już wczoraj.
Pozdrawiam
Srata drata. Brak checi do pracy usprawiedliwiany jest posiadaniem dziecka. Tyle w temacie.
A ja uwazam ze nikt nie powinien wpierniczac sie w zycie drugiego.
Kazdy jest kowalem swojego losu. Maz i zona powinni ukladac sobie zycie po swojemu, tak jak im odpowiada.
A ludzie to tak lubia sobie spierdzielic i do kogos zygac. Powiem jedno- gonic towarzystwo.Niech kazdy
zajmie sie swoim zyciem.
A czym usprawiedliwiane jest złe wychowanie dzieci ?
Ponawiam pytanie- czym usprawiedliwiane jest złe wychowanie dziecka ?
Może Kasandra zabrałaby w końcu głos w tym wątku zważywszy na fakt, iż część osób wypowiada się tu krytycznie o niepracujących paniach, powołując się na aspekt oceniania wartości kobiety przez pryzmat pracy zawodowej.
Coś podejrzanie niewidoczna tutaj jesteś Kadandro. Czym to tłumaczyć ?
Może ty Kasandro mi odpowiesz na pytanie , czym usprawiedliwia się złe wychowanie dzieci?
Jak tam ogródek, zrobiłaś to co radził sąsiad z Obręcznej ?
Jest wiele przyczyn złego wychowania dzieci. Znam wiele przypadków z życia, gdzie matka lub co więcej dwoje rodziców nie pracuje, a z dziećmi mają problemy wychowawcze.
Znam rodzinę dobrze sytuowaną. , wierzącą.Własna firma,matka zawsze w domu a a syn kradł z domu pieniądze i inne rzeczy. Z tego co wiem zdarza mu się też zazywac narkotyki. Nie ma nigdy pewności. Nigdy.
No i .....może jakieś uogólnienia, a nie wyjątki z życia sąsiadów zza płotu ( Kasandra wie o co chodzi z tym płotem, prawda Kadandro ?).
Może ja odpowiem, bo widzę, że ci wszyscy ( a może tylko ta jedna "nieobecna" tu osoba), którzy się szokują sytuacją zrezygnowania kobiet z pracy, nagle nie potrafią odpowiedzieć na proste pytanie. Nie mówiąc już o tym , że sama autorka tego wątku również od wczoraj nie udzieliła mi odpowiedzi na pytanie, kto ma prawo i czym szokować się odnośnie sytuacji, której temat wątku dotyczy.
Waszym dzieciom nic nie jest tak potrzebne jak czas. Gdy wy im go nie dacie, samo go sobie czymś spełnią, bo ofert i oferentów jest wiele, a patrząc po wyborach, których dokonują dzieci, myślę, że większość mam decydujących się na bycie rodzicielką ma pełnym etacie, miałaby dla swoich dzieci lepszą ofertę.
Proszę więc skończyć to bezsensowne bicie piany tutaj pisząc o szoku z powodu bezrobocia wśród kobiet z powoływaniem się ponadto na nic nieznaczące hasła o rozwoju osobistym mam, bo śmiało można to podciągnąć bądź pod nieśeiadomość zagrożeń wynikających z wychowywania dziecka tylko przez szkołę i komputer/internet (w co oczywiście raczej trudno jest uwierzyć)
bądź pod egoizm, co jest bardziej prawdopodobne.
Na wszystko w życiu kobiety jest czas- i na naukę i na pracę i na małżeństwo wraz z macierzyństwem
Chodzi o to tylko, by nie dać się zwariować manierom tego świata i hasłom rozkrzyczanyvh feministek, które tyle wiedzą o szczęściu kobiety, co krowa o miodzie
Szczęśliwe kobiety nie krzyczą ani w domu, ani na ulicy. Tam gdzie jest krzyk, nie ma prawdy.
To nie jest mój wątek. Jak zakładam, to się podpisuję.
Kiedy przeprosisz za dentobusy kłamczuszko?
A coś w temacie, zwłaszcza w kontekście samorozwoju kobiet na płaszczyżnie zawodowej i łączenia go z byciem matką na pełnym etacie w obecnych, trudnych czasach.
Tylko nie pisz proszę o sąsiadach.
Tak coś ogólniej, jeśli by można.
Czy ty godziłaś pracę zawodową z macierzyństwem w okresie szkolnym twoich dzieci i czy proces wychowawczy przebiegł po twojej myśli?