Ciekawy dowcip jaki znalazłem na internecie. A może nie dowcip?
Niemiec Hans wybrał się na wycieczkę do Orlando w stanie Floryda. Jak na Niemca przystało, postanowił umilić sobie pobyt wizytą w dzielnicy czerwonych latarni.
Wszedł do jednego z największych domów publicznych. Widząc go, burdelmama podesłała mu młodziutką panienkę.
Hans postawił dziewczynie drinka, po chwili ta usiadła mu na kolanach. W pewnym momencie Hans szepnął jej coś na ucho. Oburzona dziewczyna wstała i odeszła.
Nieco zaskoczona burdelmama przysłała mu bardziej doświadczoną panienkę.
Trochę pochichotali, trochę poświergotali w łamanej niemczyźnie, wypili drinka, ona usiadła mu na kolanach. I tej również Hans szepnął coś do ucha, panienka wrzasnęła „NIE!” i oddaliła się pospiesznie.
To chyba jakiś sen – przemknęło przez myśl burdelmamie. Tak niepozorny facet i poprosił o coś na tyle nieprzyzwoitego, na co nie przystały aż dwie jej dziewczyny. Które w końcu z niejednego pieca chleb jadły…
Zdecydowała się przysłać mu najodważniejszą i najbardziej doświadczoną podopieczną - Lolę. Lola nigdy jeszcze nie odmówiła żadnemu klientowi. Jednak sytuacja znów się powtórzyła.
Przez wszystkie lata prowadzenia domu uciech, burdelmama nie widziała jeszcze czegoś podobnego – a jadła chleb z większej liczby pieców, niż jej pracownice. I wprawdzie sama dawno nie była z już klientem w łóżku, ale doświadczeń zebrała sporo. Poza tym była ciekawa, jaka to zachcianka obruszyła tak dziewczyny, więc podeszła do Niemca.
Dosiadła się do niego, porozmawiali, wypili drinka i usiadła mu na kolankach.
Wtedy Hans nachylił się i wyszeptał jej do ucha: „czy mogę zapłacić w euro?”
a waszym pieronom z peło tak do tego ełuro spieszno!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!