I teraz chyba z Tobą nie mogę się zgodzić.Miłość nie lubi chodzić w parze z biedą. Wcześniej czy póżniej zacznie się wszystko sypać, to wielka próba -i tu zgodzę się , że potrzeba jest szczerego prawdziwego uczucia ,żeby pokonać przeciwności losu. A przede wszystkim zaufania. Ale czy Ty wierzysz tak naprawdę w taką miłość szczerą bezinteresowną , prawdziwą????? może się i zdarza ale bardzo rzadko
Trzymam za Ciebie kciuki i życzę Ci tego z całego serca. Ja już nie wierzę , bo za bardzo się sparzyłam. I wiem ,że nie mam szczęścia w miłości , ale za to mam szczęście w każdej innej dziedzinie , więc sobie to tak tłumaczę ; coś , za coś , nie ma nic za darmo. I jakoś leci. Pozdrawiam Cię magiku, może wyczarujesz dla mnie księcia z bajki przy okazji jak będziesz czarował dla siebie księżniczkę co? / to oczywiście żart taki , żeby sobie trochę nastrój poprawić/ :) :) :)
Dzięki za słowa otuchy, a swoją drogą fajnie się gawędziło. Kto wie może na siebie kiedyś wpadniemy w realu. Życie jest pełne niespodzianek. A wiary nie trać bo nie wiesz co w górze zapisane. A tak na marginesie - z mądrym to i miło pogawędzić . Szkoda że tylko na publicznym forum.
Ja nie chcę księżniczki, ale normalną kochającą, bogatą-ale wewnętrznie kobietę. Ale dzięki za dobre słowo.
Witam i tu masz racje magiku ja również na siłę nie szukam a jestem po rozwodzie 1.5 r a lata lecą a jestem przed trzydziestką co ma być to bedzie
Ej to młody jesteś i dopiero zaczynasz dorosłe życie. Po trzydziestce będziesz wiedział w zarysie czego pragniesz, po czterdziestce będziesz wiedział na pewno czy to już osiągnąłeś, a po 50 -ce dojdziesz do wniosku,że tak już musi zostać i nic nie zmienię. Staraj się póki co. Na świat patrz z optymizmem i wychodź do ludzi, a na pewno znajdziesz tę jedyną. Kobiety też pragną szczęścia nawet bardziej niż mężczyźni. Najważniejsze to byś wiernym i czułym, a każda kobieta takiego właśnie faceta pragnie.
porażką mojego życia jest że utknąłem w naszym miasteczku - niestety juz chyba za późno dla mnie na przeprowadzki
Kurde, a nie można by o tym, jak to fajnie jest po trzydziestce?!
a ja mam 4 dychy po przejściach i się śmieje jak czytam że ktoś ma 3 dychy i już na sobie krzyżyk stawia,głowa do góry i do przodu a nie żalić się na forum,jajka wam pourywało czy co ?
Mam 32 lata,12 po ślubie,od 5 mysle o rozwodzie.Nie bylo fajnie-bicie,ublizanie...Od dwóch lat jest ok,od roku super,niczego mi nie brakuje,mąż deklaruje że kocha,ale mialam taką lekcje że myśle jak długo tak będzie?Oby długo.
ja am 30 lat i właśnie zaczynam świadomie życ tak nie zeby do tej pory było źle było super...jestem szczęśliwą mężatką od 11 lat...a teraz to nasze małżeństwo kwitnie ...po okresie kiełkowania... rośnięcia... pączkowania....i kochani powiem wam tyle że nie wiem jakim cudem się to wszystko tak sielankowo toczy ale pamiętam że zawsze mój mąż od pierwszych spotkań dbał oto żebyśmy się szanowali i odnosili się do siebie z szacunkiem(bez wyzwisk, i np: kochanie nie złość sie ale nie mam ochoty jeść tego co mi dziś przygotowałaś, zrób mi coś innego,dobrze?), choć byłam gówniarą a on już dorosłym facetem to nigdy nie dał mi odczuć ze mnie za nią uważa- bo nie uważał...choc się tego bałam,pytał mnie o zdanie w różnych sytuacjach i wszędzie mnie ze sobą zabierał (nawet na piwo z kolegami) jak było trzeba przepraszał, dał mi możliwość wykształcenia się na magistra podczas gdy on ma tylko szkołę zawodową(teraz wiem że się tego bał ale chciał mieć mądrzejszą zonę od siebie, choć do dziś potrafi mnie zaskoczyć swoją mądrością zyciową),,kiedyś mniej szczerze romawialiśmy ze sobą i było między nami wiele tematów tabu bo ja miałam z tym duży problem żeby powiedzieć o tym co myślę...ale znalazłam na to sposób :pisałam mu listy takie szczere i o wszystkim...i dawałam do przeczytania,,,,,,,pomału kiedy już udało mi się rozmawiać szczerze to wszystko ruszyło szczęśliweij niż dotychczas do przodu i umocniło się nasze małżeństwo poprzez zaufanie , wierność brak kłamstw i tajemnic ,,,,,a przede wszystkim oboje dajemy sobie od dawna dużo swobody na co dzień a to wszystko dzięki zaufaniu jakie sobie wypracowaliśmy...i na imprezach tańczymy i bawimy się swobodnie z ludźmi ,śmiejemy się , flirtujemy,,,,spotykamy się z przyjaciółmi i nie musimy być o siebie chorobliwie zazdrośni co nas strasznie śmieszy w innych związkach....ostatnia już sprawa która wydaj mi się przyczyną wszystkich nieudanych małżeństw to egoizm i materializm którym emanują dziś ludzie każdy patrzy żeby zaspokoić soje potrzeby żądze i to natychmiast nie licząc sie z potrzebami i wbrew uczuciom tej drugiej osoby którą ponoć kochają...........brakuje wam szczerości, szczerości i jeszcze raz szczerości wobec siebie a to nie łatwe ...wiem
wiecie co ja jestem kilka lat po ślubie, mam synka, pracuję, staram się żyć tak aby nie utrudniać życia innym, cholera dbam o rodzinę, wszystko robię dla żony i dziecka, a i tak to za mało... ona zawsze znajdzie pretekst aby nie spędzać ze mną czasu, chyba że czegoś potrzebuje... od kilku miesięcy nawet ze sobą nie sypiamy, a nawet słyszę żeby się wynieść. Gdyby sądy równo traktowały ojca i matkę i miałbym pewność że tak nas potraktują w kwestii praw do wychowania dziecka zaryzykowałbym rozwód, ale wiem że stracę dziecko bo ojciec ma tylko 1/100 szans - i trwam w tym chorym związku. Nie rozpaczam bo cudownie widzieć jak dziecko dorasta i kocha. Ech życie...
To jest właśnie niewłaściwy wybór. KOBIETA - zawsze się martwi póki nie wyjdzie za mąż. MĘŻCZYZNA dopiero wtedy się martwi jak się ożeni.
Ja też tak miałem przez 5 lat i co? Puściła się z innym, dziecko u rodziców na wsi, a ona mieszka z kochankiem. I po co było się starać? Trzeba było skończyć, jak tylko nie chciała ze mną spać. Bo to sygnał,że ma już coś na oku.
Ostrowianka- gratuluję sielanki.
Ja właśnie moją Sielankę kończę w sądzie. I wiecie co? Czuję, że dopiero zaczynam życie: bez zazdrości, oszczerstw, oszustw i nałogów tej drugiej osoby. Mam 32 lata i pełną świadomość możliwości,jakie jeszcze przede mną stoją. Jestem wciąż młodą osobą i mogę jeszcze cieszyć się życiem.
Pozdrawiam wszystkich, którym coś w życiu nie wyszło. Głowa do góry- najważniejsze to szukać pozytywnych aspektów danej sytuacji. Jeszcze będzie dobrze!
a ja mam podobne myślenie do magika, może to utopia ale wierzę że w końcu trafię na tego jedynego...