U mnie w pracy jak ktos z kims dojezdza systematycznie placi kierowcy tyle ile wynosi bilet miesieczny. Jak jedzie okazjonalnie to zostawia tyle co zwykly bilet autobusowy. Nikt nie robi zadnych problemow i obie strony sa zadowolone.
Do 21:28 Co 3 miesiące wymieniałas końcówki drążków i tuleje:)))) ja też dużo jezdżę i takie rzeczy wymienia sie co kilka lat,a tuleje jeszcze rzadziej .Ale bzdury piszesz,chyba że kupiłas rzęcha rozklekotanego co wszystko już było do wymiany w zawieszeniu, a za 10 tys.bo w takim stanie jak ktos się zna to kupi samochód igła,moze troche starszy ale na latach się niejezdzi
Przeciez jedziesz w tym samym kierunku.Spali ci wiecej i chcesz piniedzy i zarobic na niej?
Obserwuje ten wątek i coraz bardziej mnie zaczyna irytować. Widzę, że osoby, które potrzebują dojazdów do pracy czy szkoły chcą bardzo wpłynąć, że tak powiem "na opinie publiczną", że należy kogoś wozić za darmo. Dojeżdżałam najpierw do szkoły do Krakowa i Kielc, teraz dojeżdżam do pracy też do Kielc jako kierowca, ale też jeżdżę innymi jak jest okazja. Zawsze dokładałam się do paliwa, nawet jak to był mój najserdeczniejszy kolega i nie chciał wziąść i tak się dokładałam. Teraz jest tak samo ja dokładam się jeśli mnie ktoś wiezie i inni mi dają określoną kwotę jeśli to ja jadę. Nawet jak to jest mój, jak napisałam serdeczny przyjaciel to chcę aby mu ulżyć w kosztach dokładając się do paliwa, bo sama wiem jakie koszty się ponosi mając samochód w związku z dojazdami. Wspólne dojazdy prawie nigdy nie ograniczają sie do tego, że ktoś pod moim domem wsiądzie i pod pracą, dosłownie na tym samym parkingu wysiądzie. Niekiedy się nam spieszy a tu trzeba poczekać, czy podjechać po kogoś itp/ Nie rozumie faktu, że ktoś w imię nie wiadomo czego miałby mnie wozić darmo. Autobus też kosztuje. Mąż też pracuje w drugim końcu miasta, też jeżdżą w kilka osób i nawet nie podlega dyskusji, że te 3 zł w jedną stronę każdy płaci i każdy zadowolony bo do przystanku nie musi biec i marznąć, tylko jedzie spod domu pod samą firmę.
jeżeli ktoś uwielbia towarzystwo w czasie dojazdów to może zabierać kogo chce i gdzie chce , jak dojeżdżam ze znajomym to zawsze zostawiam tyle co wynosi bilet i to dla mnie normalne ponieważ nie muszę gonić na autobus oraz wiem że eksploatacja auta kosztuje i nie kończy się na paliwie
Dokładnie, uważam, że to rozsądne i spawiedliwe podejscie do tematu.
Widzisz Paula a mój mąż nigdy by grosza nie wziął a co kilka dni zabiera kolegów. Czasem kupią piwo i tyle, ale kasy by się wstydził wziąć.
23.02. Pięknie ci męża rozpijają.Szkoda,że nie kupią np.czasem czekolady dla żony kolegi,który ich wozi.A na stacjach paliw,to chyba twojemu mężowi za to piwo tankują?To samo z mechanikami,jak trzeba naprawić samochód.Skończcie już ten wątek. Przestańcie urządzać komuś życie i narzucać, co ma robić.Jak ktoś chce pracować, to musi do tej pracy dojechać i co to kogo obchodzi czym.Może co dzień latać samolotem, jak go stać. Każdy za pracę ma wynagrodzenie, to o co chodzi??????????
no, rozpijają bo raz w mc czy na 2tg dostanie piwo. A na czekoladę nas stać ale jej nie jemy.
10:07.Ha ha ha, to jak widać, bardzo wysoko koledzy twojego męża oceniają jego uprzejmość.Można za jedno piwo być wożonym na krzywy ryj cały miesiąc do pracy i z pracy. Tylko im pogratulować logicznego myślenia i operatywności.Ha ha ha.
Lepiej by mu samochód umyli raz na jakiś czas skoro z niego korzystają.
BTW - piwa mu nie wstyd brać?
Sam bardzo chetnie bym pojezdzil z kims do pracy nawet za czteropak piwa .
Masz błędny tok rozumowania Paula. Nie próbuję na nikogo wpłynąć. Piszę tylko jak to u mnie wygląda. Jeżdżę sam i nie mam problemu zabrać kogoś po drodze. Dołoży się to Ok ale jeśli nie to żaden problem dla mnie bo JA I TAK JADĘ. Czy naprawdę tak trudno to niektórym zrozumieć? Czy wszystko w tym cholernym dzisiejszym świecie naprawdę musi opierać się o pieniądze ? Nie chcesz to nie zabieraj nikogo, nikt Ci przecież nie każe.
a skad i dokąd jeździsz ? może mieszkam w pobliżu to i mnie mógłbyś przy okazji zabrać ? skoro I TAK JEDZIESZ...
Ładna chociaż?
To jest polskie piekiełko. Mam jeżdżę i pytam wokół jak nie wozić kogoś. Powiedzieć się wstydzę bo mogę kiedyś coś potrzebować od tej osoby. Niech ktoś znajdzie złoty środek. Jak jesteś subtelna(y) to akceptuj to. Jeśli prosta(y) to powiedz wprost. Wpisów około 100 i tyle zdań. Dorobkiewicza żadne rozwiązanie nie zadowoli. Dziwię się reszcie wpisującym jakaś paniusia się chcę wypromować i epatuje majątkiem a reszta stara się dorównać jej poziomem. Ciastko mieć, ciastko zjeść. Zastanówmy się może, ile diabłów zmieści się na główce szpilki? Ja stawiam na 17. Kto ma inne wyliczenia?
05:25.Daj spokój.Twoje pseudo filozoficzne wywody o 5 rano są co najmniej śmieszne.Masz samochód, to wsiadaj i jedź, a jak nie to wal na przystanek, bo musisz dojechać do pracy, aby zarabiać przecież pieniądze, a nie pracować w czynie społecznym.Zarobisz, kupisz sobie samochodzik i będziesz jeździł wygodnie, a wtedy mam pewność, że nie będzie cie obchodziło, jak inni do pracy dojeżdżają. Ubieraj się, bo się spóźnisz.
Najwiekszymi samarytaninami chca byc ci co sami jezdza na krzywy ryj