A czy nie było tak,że kiedyś chciała ci pomóc odśnieżyć,chciała zapłacić a ty(z grzeczności) odmówiłaś,a ona się zraziła do kolejnych pytań? A może zarabia mniej i nie stać ją na dopłaty do paliwa? Zanim oskarżymy o celowe zaniedbanie,najpierw wykluczmy inne możliwości
Nie bądz śmieszny jak może być nie stać na dojazd do pracy.To trzeba chodzić pieszo,albo się zwolnić.
Wyjechalam dzisiaj wczesniej. W pracy powiedzialam jej, ze maz zabronil mi sponsorowac przejazdy obcym osobom. Jezeli chce ze mna jezdzic, to musi dokladac sie do paliwa. Powiedziala, ze to przemysli, ale nie wracala juz dzisiaj. Bylo mi glupio, jak to mowilam, ale jakos dalam rade. Nawet maz mnie pochwali, ze w koncu sie odwazylam. Decyzja teraz nalezy do niej. A tak na marginesie, gdy wracalam sama czulam jakas ulge, wolnosc. W tamra strone jechalam zestresowana i z wyrzutami sumienia. Z powrotem wrecz odwrotnie. Nigdy wiecej na takie cos sobie nie pozwole.
Brawo! Nie przejmuj się to znajomą, to jej powinno byc wstyd ale cóż tacy ludzie wdtydu nie mają. Nie daj się wpedzic w poczucie winy, a to że dzisiaj Ci tak odpowiedziała to tylko źle o niej swiadczy i jest ewidentna sprawą że Cie wykorzystywała.
hehehe przemyśli - dobra jest. Czyli przyzwyczaiła się do niepłacenia i było jej z tym wygodnie i dobrze. Brawo. Niech spyla na autobus albo szuka jelenia.
No w koncu☺ brawo ze się odważyłas.
Spoko, szkoda tylko, że "zrzuciłaś winę" na męża. Warto zadbać o nauczenie się asertywności :)
Brawo! Trzeba być asertywnym i umieć bronić swoich interesów.
Do gościa 11:56
No to ja się posunę krok dalej i zaproponuję, aby Pani, która podwozi koleżankę robiła jej jeszcze kanapki...
A co? Sobie robi to przy okazji jedna wte czy wewte... Prawda? Może koleżanka nie ma co jeść, bo ma mniejsza pensję. Ludzie!!!
Cyt.: "nie stać ją na dopłaty do paliwa" - a gdyby musiała dojeżdzać i na PKS wydać 180 zł/mc to co? Czy jak podejmowała prace to wiedziała, że będzie jeździła z kimś ? Raczej nie, więc chyba przewidywała wydatki na dojazdy. Tu chodzi o zwykła ludzką empatię. Przecież gdyby dopłaciła koleżance to obie by skorzystały.
Dla mnie to jest zwykłe
naciągactwo i tyle. Jeśli o mnie chodzi, to też jestem zdania, że autorka wątku powinna zasugerować koleżance, aby się dorzucała do paliwa. Niczym nie ryzykuje.
To jak dostawałaby się do pracy 11:56? Pieszo? Jeslivtak to niech idzie pieszo. Co innego skorzystanie okazjonalne z dowozu a co innego regularne korzystanie z podwozki. Tu nie ma o czym mówi, należy dorzucac się do benzyny. Niektóre osoby po prostu mają tupet. Ja wracałam kiedyś z pracy taksówką a koleżanka stwierdziła I tak jedziesz obok mnie to sie zabiorę z tobą. Wsiadla, wysiadla i nie me ni be.
No i jak, jechała dziś ta koleżanka? Dogadalyscie się?
Przecież pisze wyżej jak się skończyło
napiszę tylko tyle - gratuluję odwagi
Zalozycielko watku i inni piszecie o kolezance , a ja mialem szefa ,ktory byl wyjatkowe bezczelny nawet kazal mi na siebie czekac by go zabrac do huty.W koncu wpadlem na pomysl i na imieniny kupilem mu 10 par skarpetek , podzialalo domyslil sie, ze to on mial ksywe smierdzaca stopa.
tylko to pytanie padło wcześniej niź wyjaśnienie w tamtym poście:)
najlepiej prosto z mostu. "jeśli chcesz ze mną jeździć to dokładaj się do paliwa a jeśli nie to poszukaj innego środka transportu". po co tu się czaić?
Ja mam kolezanke z pracy, ktora mieszka w mojej okolicy. Bardzo czesto pyta mnie czy moze ze mna zabrac sie do pracy, poniewaz ona z partnerem chca zaoszczedzic na paliwie i nie jezdza samochodem.....i co wy na to? Kilkadziesiat razy ja zabralam. Z pracy tez chciala ze mna wracac ale ja zazwyczaj zatrzymuje sie na zakupy i nie wracam prosto do domu. Niemniej jednak musialam sie zawsze z tego tlumaczyc. Nie jest to przyjemne. Nie wspomne o tym, ze wycieraczki w aucie mialam zawsze wybrudzone i to ja musialam sprzatac. Nigdy nie zaproponowala, ze dolozy sie do zakupu paliwa czy do umycia samochodu. Odmowilam jej czasem ale ona nadal pytala.....szkoda slow jacy niektorzy sa niedomyslni. Szanuja swoje pieniadze