Zasada jest prosta niech osoba zdradzajaca będzie choc raz zdradzana wtedy zrozumie jak to jest.I pewnie juz nie zdradzi.
Skala zakompleksienia mężczyzn wypowiadających się w tym wątku mnie zdruzgotała...Autentycznie. Czy jest jeszcze nadzieja? Ech...
Kochani Panowie. Zdradzanie nie jest przypisane do płci - fakt.
Jednakowoż genetycznie i biologicznie kobieta jest zaprogramowana by budować ognisko rodzinne i wchodzić w relacje na tle uczuciowym, które to tło wychodzi z wyższych okolic ciała niż poziom spodni.
Wy zaś jesteście programowani na podbój i zapylenie jak najwięcej samic by wasz gatunek przetrwał.
Kobieta musi być rozluźniona by zakwitła niczym kwiat, a facet lubi działać w stresie, to go dodatkowo motywuje - wiec wszelkie kombinacje alpejskie w celu dania ujścia chuci są dla niego mobilizujące dodatkowo.
Może w czasach gdy świat promuje gender i związki homo role w społeczeństwie się zachwiały i wszyscy szukają jakiś podbojów i wrażeń. Zresztą seks w mediach, reklamie jest wszędzie, czasami odnoszę wrażenie, że bez tego sie dziś nawet bułki w sklepie nie sprzeda. Ba zauważyłam ze kobiety musiały zmężnieć przy facetach, którzy trochę stracili na męskości. Nie mnie pytajcie o powody, również mnie to napawa smutkiem - zwłaszcza w perspektywie przetrwania zdrowego zarówno fizycznie jak i emocjonalnie gatunku ludzkiego.
Tak więc, ja was rozumiem, jeśli kobieta Was zdradziła. Nikt zdradzony nie chce być, ale to się zdarza chyba tylko i wyłącznie wtedy, gdy nie czuje się akceptowana, kochana i wspierana przez swojego mężczyznę.
Kobiety nie traktują zdrady jak aerobiku - coś na rozciągniecie mięśni. Od tego jest joga - trwa dłużej i bardziej rozluźnia, w dodatku daje dobre samopoczucie na resztę całego dnia ;-)
I właśnie to najbardziej Was moi drodzy boli.
Gdy kobieta zdradza mężczyznę, to nie jest to tylko zdrada fizyczna jak u Was, to jest przede wszystkim zdrada psychiczna i emocjonalna, bo nie dopuszcza do siebie nikogo, w kim by nie widziały partnera, z którym potencjalnie mogły by być i który im daje więcej ciepła, niż sami bylibyście skłonni im dać.
I nie uprzedzając domysły, nie zdradziłam nigdy mojego partnera. Związek mnie do czegoś zobliguje.
Przede wszystkim gdy zaczęło się coś w nim psuć - bo rutyna wprowadza w związek nudę, zakasałam rękawy po łokcie, zrobiłam rachunek sumienia, zadałam sobie pytanie czy nadal chce być z tym człowiekiem, a skoro nie wyobrażałam sobie nikogo innego na jego miejscu to zaczęłam wprowadzać zmiany.
Nie tylko z mojej strony, o nie nie. W związku są dwie osoby i obie w nim brudzą. Szczera rozmowa i ustalenie wspólnych celów to podstawa.
A co do meritum, jak sprawdzić? proste. Zadajcie kobiecie pytanie: Czy Ty mnie zdradzasz? 8 na 10 się przyzna od razu. Zapewniam. Ze względu na ten stres, który nam nie służy. Wszystko emocjonalnie przezywamy dużo bardziej niż Wy. Genetyka - bez urazy dla Was.
10.20.Strasznie nie lubię wszelkiego fanatyzmu jak i uogólniania.A co powiesz Tennessee na temat "domniemanych" tatusiów, którzy czasem przez całe życie wychowują nie swoje biologicznie dzieci( nie mając o tym zielonego pojęcia?).Wbrew utartym opiniom, takich przypadków jest bardzo wiele niestety.Ludzie rodzą się z zakodowanymi cechami osobniczymi bez względu na płeć i jeśli ktoś pasjami lubi ten sport, jak "koń owies", to żadne subtelności kobiet- chodzących mimoz(według Ciebie)nie mają żadnego znaczenia.Gratuluję Ci, że znalazłaś receptę na kryzys w małżeństwie(kolejne uogólnienie). To, co U ciebie w związku zdało egzamin, nie musi się udać w innym związku.Dlatego generalizowanie w żadnym przypadku nie ma sensu, ale gratuluję przemyśleń.
No jakbyś przeczytał to co napisałam dokładnie - to nie było tam uogólnienia - "Zdradzanie nie jest przypisane do płci - fakt" . Niestety, czy stety natura nam dała pewne uwarunkowania biologiczne o dysfunkcjach i dewiacjach nie napominam - bo są anomalia zarówno u mężczyzn jak i kobiet.
Chodzące mimozy wg mnie? Gdzie? ;-) Przepraszam, że mój tekst Cię uraził, albo jakaś kobieta zdradziła. Nie moja wina. Pisze to bez złośliwości.
Co do cudzych wychowywanych dzieci, na pewno się tak zdarza, ale normą nie jest. Nie znam ani jednego przypadku ze swojego życia, a wierz mi, nie urodziłam się wczoraj. Wiec nic więcej nie mogę o tym powiedzieć.
Mój post, to odpowiedz na ten watek (i na teksty jakie w nim padają), mający na celu udowodnić z góry założona tezę - ''kobiety są winne że są zdradzane, bo same zdradzają, więc mężczyźni zdradzają je bardziej'' ;-)
Toż to jest kompletnie bez sensu. I jak się w takie wątki nie włączam, bo nie lubię ani stereotypów ani wojen damsko-meskich - wolę się skupić na tym co te dwie płcie równoważy, a nie dzieli - to taka teza mnie samą dotyka i obraża. Proste.
Dzisiejsze społeczeństwo ma wypaczone spojrzenie na seks. W filmach, świerszczykach, książkach jest przedstawiany w taki sposób, ze niektórzy czują się oszukani i zawiedzeni własnym pożyciem. Nie ma ''och'', ''ach'', skakania z bungee, ani wystrzeliwania rakietą do gwiazd (no dobra, jest, ale nie za każdym razem) więc co niektórzy zamiast popracować nad swoim ciałem i doznaniami swoimi i partnera szukają kogoś innego, kto im te ekstremalne przeżycia zapewni. Bez wysiłku. Więcej nowych bodźców dla mózgu, więcej doznań.
Zdrady nie są przypisane naszym czasom - wystarczy spojrzeć na czasy starożytnie - tam to się działo, nie jeden z nas byłby zgorszony będac aktywnym seksualnie człowiekiem. A jak skończyło, tez znamy z historii.
Co do mojego przypadku - myślisz ze rozmowa i wspólny wysiłek w związek jest bez sensu? Ja nie podałam konkretnych rozwiązań, bo to moja prywatna sprawa mój drogi ;-)
Jak się komuś nie chce popracować nad własnym związkiem a nawet porozmawiać, niech wyjdzie z niego i dopiero zacznie żyć z kimś innym. Zdrada nie jest rozwiązaniem, a na pewno nie recepta na uratowanie własnego związku. Po co ranić siebie i kogoś, kogo się podobno kiedyś tam kochało lub kocha? (sic!)
jak mozna nie zdradzac ja wrecz nawoluje do zdrad to jt w naturze ludzkiej po co to tlumic
Jak zwierzak.
No :)))
Tennessee, błędnie zakładasz, że wszystkie kobiety są takie jak Ty i myślą tak jak Ty. Uogólniasz i podchodzisz do sprawy stereotypowo. Zapewniam Cię, że jest wiele kobiet, dla których seks jest tylko przyjemnością i dobrą zabawą i wcale nie widzą w każdym facecie z którym idą do łóżka potencjalnego wieloletniego partnera i ojca przyszłych dzieci. To takie myślenie harlequinowe :)
Nie zawsze szuka się u kochanka ciepła i wsparcia. Nawet powiedziałabym, że rzadko. W ramionach kochanka szuka się przede wszystkim ekscytacji, dobrej zabawy w łóżku i chwili zapomnienia. I uwierz, nie każda kobieta zakochuje się od razu w facecie, z którym idzie do łóżka :))
Piszesz wyraźnie, że kobieta zdradza przede wszystkim psychicznie i emocjonalnie i że kobieta nie zdradza dla " rozluźnienia ". Otóż wyprowadzę Cię z błędu. Jest wiele kobiet, które zdradzają " dla rozluźnienia " i czysto fizycznej przyjemności.
"Kobieta jest zaprogramowana do utrzymania ogniska domowego". Hmm. Kolejne uogólnienie. Nie każda. Nie zawsze. I nie za wszelką cenę. Wiele kobiet zaczyna bardziej dostrzegać własne potrzeby i je coraz śmielej zaspokaja. A, że nie zawsze wszystkie z nich da się zaspokoić w związku to szuka tego poza nim. Dokładnie tak jak faceci.
A z drugiej strony jest wielu mężczyzn "niedopieszczonych emocjonalnie " w małżeństwie i to oni szukają u kochanki ciepełka i akceptacji a nie samego seksu. Tak więc wszelkie uogólnienia typu "facet zapylacz" a "kobieta kaplanka ogniska domowego" są bez sensu.
11.24.Dzięki za mądre wsparcie.Tennessee,pisanie komunikatywne na forach,to podobno wielka sztuka.Pozdrawiam.
Jednym słowem osobnicy którzy potrzebują w życiu adrenaliny,przygód,podniet i to im pomaga żyć nie powinni sie wiązać na stałe i tyle. Po co ranić i zdradzać. a nadzieja ze taki/ka sie zmieni i ze zdrada umacnia związek i ze trzeba rozmawiać , naprawiać to mrzonki zdradzonych osób , niestety.
Przepraszam ale piszesz bzdury, Tennessee. Chcesz wmówić, że kobieta, która idzie w tango na delegacji i ląduje w łóżku z facetem którego widzi pierwszy raz w życiu i pewnie więcej go już nie spotka robi to dlatego, że widzi w nim partnera z którym potencjalnie mogłaby być i który jej daje więcej ciepła niż mąż ???
No rozbawiłaś mnie :)
Zdradzę Ci tajemnicę - ona idzie z tym facetem bo chce się zabawić. I tyle. Nic więcej.
A ja napiszę tak, żonę trzeba obserwować jak nie zdradza, jej wyraz twarzy, spojrzenia, ruchy, gesty, wsluchiwac się w jej głos. Jak zacznie zdradzać większość tych odruchów się zmieni. Ale trafiają się wyrafinowane panie, które kamuflaż wyssaly z mlekiem matki :-) czyli teściowej panowie. Ja etap zazdrości mam poza sobą. Dziś o tym nie myślę, szkoda zdrowia. Każdy kolejny dzień życia jest na wagę złota. Idę teraz do pracy na drugą zmianę.
Ja też mam w domu ciągle zmęczoną...fakt że dużo pracuje.
Rozpędziłaś się Eulalia ale nie będę wylewał żali na forum.
Żonę trzeba obserwować już jako pannę. Zmęczona żona zachowuje się inaczej niż zdradzająca żona!