Podaj mi paragraf, który zmusi koło łowieckie do sprzątnięcia dzikiej padliny. Dawno temu łowczy przyjeżdżali jak jeszcze zwierzyna żyła żeby ją wpakować do bagażnika i przerobić na kiełbasę teraz coś się u nich pozmieniało i uwierzcie że żaden z nich na pewno nie przyjedzie i nie zabierze martwej sarny - bo to są koszty a koła łowieckie twierdzą że są biedne i niestety koło się zamyka a padlina jak l leżała tak leży i się rozkłada.
No i jak tam ma się sarna z Samsonowicza, kto ją w końcu sprzątnął - miasto, powiat czy właściciel działki gdzie skonała, bo ciekawy jestem kto się przyznał do zaniedbania?