Witam, czy jesteście zadowoleni z klimatu/wystroju/ rodzajów trunków w Ostrowickich lokalach ?
A jak wyglądał by was wymarzony lokal ?
I gdzie byłoby Wam najwygodniej i najmilej (skąd nie balibyście się wracać piechotką do domu późnym wieczorem/nocą) ?
Marzy mi się rynek obstawiony dookoła lokalami. Abym idąc na piwo na rynek miał dylemat do której knajpy pójść.
Co do ostrowieckich lokali - zaczynają jako miły klimatyczny lokal a kończą jako speluna. Może dlatego że w Ostrowcu brak ludziom kultury ??
A mnie się marzy, aby ludzie mieli za co iść do tych lokali. Najpierw nowe miejsca pracy, dopiero pomyślmy, gdzie zostawiać zarobione pieniądze. Jednak nasza władza myśli odwrotnie :(
Wracając do pytania, to też jestem za ożywieniem Rynku. Chociaż te cmentarne marmury trochę by " ożyły"
O właśnie gosciu z 11:17 dobrze prawisz;) Bo cóż mi z super lokali, ja mogę się tam wybrać góra raz na miesiąc z moją wypłatą;/. To chyba nie przypadek, ze lokale często się zamykają, a trwają te, gdzie można się najtańszym kosztem nachlać ( np. sławetny ) Papirzok.
Co do pomysłu lokali na rynku - byłoby super, gdyby coś się zadziało w tej materii, ale jakoś zbytnio na to nie liczę.
Co do pytania założyciela o wymarzony lokal, to jakiś strasznych wymagań nie mam - ale brakuje mi jakiegoś fajnego pubu, gdzie idzie się z założeniem wypicia piwka czy drina, ale bez nawalonych żuli ( znów Papirzok ) czy nawalonej i agresywnej młodzieży ( margerita, część "klubowa" ). Fajnie, gdyby był jakiś lokal tematyczny pod względem muzycznym (jak Dekada, za którą nadal tęsknię ), albo chociaż miałby jakieś dni tematyczne ( typu rockowe piątki, soboty w rytmie rnb, jazzowe niedziele itp. ) - czlowiek wiedziałby czego ( kogo ) się spodziewać w danym dniu.
Ostrowiec to nie taka znowu metropolia, żeby z jednego końca miasta na drugi taksowka kosztowała 50pln. Gdyby powstał lokal trafiający w mój gust, to dałabym radę dojechać w każdą część miasta.
O, tak, tak, jestem za:)
Miejsce było dobre, bo w centrum, więc wlaściwie z każdego osiedla niedaleko, wokół nie było aż tak ścisłej zabudowy, więc mieszkańcy by nie narzekali ( bo każdy chce mieć do baru blisko, ale jak ma bar pod nosem, to mu przeszkadza - czyt. Dekada).
No i ten klimat - niepowtarzalny, nie do podrobienia. Niestety:(
Też bym chciała, miło powspominać jak chłopaki brzdąkali na gitarze, jak można było się spotkać ze znajomymi przy piwku i pogadać jak każdemu minął dzień...