Gosc 14-34 nie klep jak nie wiesz o czym piszesz, dostepnosc podrecznikow akademickich i ich ceny to zupelnie inna bajka i nie ma to nic wspolnego z lenistwem studenta.
Jest roznica miedzy koniecznoscia a wymyslami i to bardzo czesto zbednymi.
Pismen- kserowanie podręczników jest łamaniem praw autorskich i za to są kary. Ktoś się męczył,żeby napisać, wydać, a drugi przyjdzie i skseruje za darmochę. To jest kradzież własności intelektualnej.
Alez calkowicie sie zgadzam z Toba, to jest lamanie praw ale studenci sa w sytuacji, ze prowadzacy zajecia wymysla podrecznik, ktorego w calym Krakowie sa w bibliotekach 3 egzemplarze, a ostatnie wydanie bylo 10 lat temu. I ciekawe co zakom poradzisz?
Pismen- Ty mówisz o wyjątkowych przypadkach ( wyczerpany nakład i brak zainteresowania dodrukiem), a ja mówię o chronicznym kopiowaniu tego, co jest dostępne i możliwe do zdobycia.
Studia to co innego- masz wybór studiuję lub nie.
10 lat temu skończyłam LO. Jedna moja pani profesor na swoim przedmiocie jako jedyna w całej szkole brała od nas 0,20 gr za 1 kserówkę (zaznaczam, że kserówek było więcej). Oczysiście nie musieliśmy od niej tego brac, tylko że potem nie było się z czego uczyc... Do dziś nie znam odpowiedzi na pytanie: do czyjej kasy trafiały zebrane pieniądze? .... To jest przykład z przeszłości. Nie wiem jakie zasady panują w szkołach obecnie. Myślę jednak, że gdyby każdy chciał odbijac "tysiące rzeczy" to szkoła by zbankrutowała.
nie śliń się nad bliżnim i nie poprawia błędów bo to kiepslko świadczy o tobie.Ja nie muszę reklamować swojego ksero bo ono samo się reklamuje.A ty to do ORMO należysz że mi zabraniasz pisać i błędy robić?Kseruje się nie tylko w podstawówce którą skończyłeś mam nadzieję ,jest jeszcze gimnazjum a o liceum to ci wspomnę jak tamte skończysz.
Nie zgodzę się, a co z kserówkami książek? Nie tylko notatki z wykładów można kserować.
do gościa 14.51:każdy punkt ksero zabowiązany jest odprowadzać /w zależności od przerobu /dwum firmom chroniącym prawa autorske i jest to od 0.5 do 1,5 % dla każdej firmy są to nie małe pieniądze,tylko czy ty to rozumiesz?Kseruję podręczniki zgodnie z prawem więc masz mały problem/mało wiesz/
"dwóm" a nie "dwum"
Mirku- szanuj czytelnika i korzystaj ze słownika!
www.kopipol.kielce.pl poczytajcie i zabieżcie głos na temat niby złodziejstwa.
Po co te kłótnie, co tematu nie dotyczą, ludzie ,w tym kraju każdy orze jak może, i nauczyciel i mirek24 i wszyscy inni.
@gość 14:34 - dziękujemy za odkrycie rozwiązania problemu niedostatecznej jakości usług wykonywanych przez lekarzy, nauczycieli i urzędników!
WSZYSTKO PRZEZ KSEROKOPIARKI!!!!!
w przedszkolu w zeszlym roku tez poproszona, abysmy skladali sie na ksero.Na kolorowanki dla dzieci. Nie bylo ustalonej kwoty, rodzice dawali w granicach 5-10 zł. I naprawde nie widziałam w tym nic bulwersującego. Nie mam-nie daje. Mam-daje i nie opisuje potem i nie komentuje.
a w szkołach..no cóż..wiesz jaki procent dzieci placi na Komitet??? bo ja wiem. Dlatego nie dziw się, że nie ma pieniedzy na ksero. Tylko powiedz mi co zrobic?? idzie nauczyciel do dyrekcji i spotyka sie ze zwyczajnym tekstem"zrob cos, zeby młodziec placiła na komitet, to bedą pieniadze", wobec tego potrzebne wsparcie rodzica-to potem nauczyciela obsmarowuja na forum. Można raz przytargac ryze z domu, można kupic zszywać, spinacze, długopisy, książkę do biblioteki, siedziec po nocach i pol wakacji by zdobyc kase z projektu własnie po to, by wasze dzieci mialy książki za darmochę w bibliotece czy pracowni. ale mozna też was(i nas) rodziców poprosić o wsparcie rzędu 3 zł.
I ktoś tu bardzo dobrze napisał.
Tez studiowałam.
I tez nie było książek w bibliotekach i jedynym wyjsciem bylo kserowanie. A to już wydatek o wiele większy i nikt nie marudził.Cieszylismy, ze ksero jest i mamy z czego się uczyć.
Chyba Pani troszke wyolbrzymia , wcale nie jest aż tak, żeby szkoła nic nie miała, też tam pracuję, dobry dyrektor wyciąga kasę z UM i stara się ułatwić życie swoim nauczycielom.Wiadomo,że na komitet wyciąga sie od rodziców i niemalże ich zmusza, dlatego się tak buntują i bulwersuja, wcale im się nie dziwię, ja sama staram się kserować jak najmniej, drukuję w domu.