chodze do liceum ;) i płaciłem za kserówki z jednego przedmiotu 10zł na cały rok ;)
Teraz nauczyciele dostali i jeszcze dostaną spore podwyżki więc może będą płacić za kserówki z własnej kieszeni he, he, he.
Wyobraźcie sobie że nauczyciele też mają dzieci i one też muszą kupować książki, robić kserówki itp. Wiem jest ciężko
@k - mogę potwierdzić: mam koleżankę - świetliczankę, która po znajomych szuka "zbędnych" materiałów biurowych (kredki, ołówki, papier, nożyczki, farbki - no wszystko po prostu), ponieważ na prowadzenie świetlicy nie dostaje złotówki. Sama ma pół etatu i nie wyrabia, żeby dzieciom wszystko kupić.
Mam dostęp do ksera, więc kserowałem jej kolorowanki dla najmłodszych dzieci.
Żenada, awantura o 3 zł na ksero... :-/
Nie wiem o co jest tak naprawde kłótnia prowadzona.
Gdy chodziłem do szkoły a było to nie tak dawno (7 lat temu) to całą klasą byliśmy wniebowzięci gdy nauczyciel zgodził się kserować dla nas testy. Ciężko było nam o to uprosić nauczyciela a do tego na samym początku walczyliśmy o ogólne pozwolenie na wykorzystanie masowo ksero. Z tego co pamiętam to papier i nawet toner nie były wydatkami przerażającymi jak na tamte czasy. Problemem była obsługa tego ksero. Toner musiał zmieniać człowiek na tym się znający i po każdym takim zabiegu kalibrować urządzenie za względu na podeszły wiek sprzętu. Ten serwis tani nie był a raz na 10.000 kartek trzeba było go przeprowadzić. To nie dużo biorąc pod uwagę Szkołę w której jest 400 uczniów. Obecnie, jeśli umiesz czytać instrukcje ze zrozumieniem, masz wszystko co potrzeba do obsługi sprzętu.
Osobiście wizja przepisywania testu z tablicy lub podyktowanego przez nauczyciela niezbyt nam pasowała. Szczególnie na przedmiotach humanistycznych gdzie np: z jakiegoś tekstu trzeba wyciągnąć wnioski a tekst miał często pół strony A4 czcionką 12. To niepraktyczne i można śmiało podsumować jako stratę czasu.
Za to forma "zapłaty" była troszkę inna - pobierana z pieniędzy klasowych. Co miesiąc klasowo robiliśmy składkę 1,5-2zł na wydatki które obejmowały prócz pokrycia kosztów ww. kserówek takie rzeczy jak kwiatki do klasy, rolety, zegar ścienny, jakieś mapy, wykresy czy nawet szkielet człowieka + trochę innych gratów których nie jestem sobie teraz w stanie przypomnieć. O tym co kupimy decydowaliśmy my, uczniowie. W trakcie jakiś okazji dodatkowe "uposażenie" typu balony przed dyskoteką czy jakiś poczęstunek. Suma 2-3 złotych w przeciągu miesiąca była nieodczuwalna dla uczniów a miło było urządzić sobie klasę po swojemu i mieć tego świadomość.
PS: Szkoła w Szewnie.
za ksero płaci się już chyba wszędzie. ja płaciłam w przychodni zdrowia za ksero wyniku morfologii, bo oryginału nie chciano mi wydać. jedna strona kosztowała 0,50 gr. służba zdrowia tak jak i szkolnictwo są podobno bezpłatne!!!
Gdyby 100% uczniów płaciło komitet rodzicielski, to wtedy można by było robić ksero w cenie komitetu, ale skoro rodzice wychodzą z założenia (w większości) inni zapłacą więc ja nie muszę, to nie ma co narzekać, że zamiast całorocznego komitetu, rodzice dają jakąś kwotę na ksero, papier i tonery do ksero też kosztują, a szkoła nie może sponsorować wszystkiego, bo też nie dostaje dużej kwoty pieniędzy na sprawy bieżące, a czepianie się o pensje jest nieuzasadnione, czy to nauczyciele mają płacić za edukację nie swoich dzieci? Zastanówcie się nad tym.
haha. wszyscy mówią o darmowej edukacji. puliczne = DARMOWA. MIT. NIE ISTNIEJE. Jest coraz wiecej różnego rodzaju opłatw szkołach. Pozdrawiam wszystkich
to nie płać jeżeli nie masz 3 zł
zacofanie to wlasnie kserowanie - dlaczego nie ma laptopow dla uczniow?
Możliwe, ja akurat nie palę, ale i nie popieram płacenia w szkole za ksero.
Gościu z 18:41 - aleś ty... mało inteligentny...
I dlatego daję ćwiczenia do skserowania w jednym egzemplarzu na klasę, a na lekcji wymagam, aby wszyscy mieli. Niech uczniowie sami kserują i płacą za to -nie będzie wtedy takich żalów.
Zdecyduj się w końcu po 2 czy po 3 zł ? ,skoro to intratny interes zgłoś się do tej szkoły i zaproponuj swoje usługi ;) ,ew zmieńcie szkołę i przestańcie płakać . Ciekawi mnie czy pisze to kilka osób czy jedna przewrażliwiona .
Ja nie wiem, do której Wasze dzieci chodzą szkoły ale u nas ani nie zbiera się na kserówki ani nikt nie woła na tzw. "potrzeby szkoły". Nie wiem, może to dlatego, że to dopiero 3 klasa a na późniejszym etapie edukacji będzie drożej(pomijając oczywiście podręczniki bo to inny temat).
Na wywiadówce pani wychowawczyni poprosiła jedynie, że jeśli ktoś może to szkoła prosi o papier toaletowy i ręczniki papierowe, ale to nie jest wymóg. Jak to zwykle bywa oburzenie było, a jakże.Ja jakoś chyba nie zbiednieję jak raz na semestr zaniose do szkoły te pare rolek papieru i opakowanie ręczników.
A największe problemy stwarzają rodzice, nie wszyscy ale wystarczy parę osób takich "wyrywnych" i spór gotowy
I Pani Zbulwersowana niech się dalej bulwersuje!!!! Nauczyciel wiele razy dokłada z własnej kieszeni na takie właśnie KSERO, bo zawsze brakuje "głupiego" papieru- bez niego w dzisiejszych czasach nie da się pracować, a szkoła niestety go nie zapewnia w wystarczającej ilości (tylko na egzamin)- Co to za świat i dziwne żale oraz brak kompetencji!!!!!
Takim wątkiem robicie sobie tylko problem,gdyż wcześniej przychodziła nauczycielka i kserowała dla całej klasy i ona odpowiadała za pomoce dodatkowe których potrzebują dzieci w szkole a są niedostępne dla przeciętnego rodzica.Teraz nauczyciel daje jeden egzemplaż i każe samym kserować i rozliczać się między sobą.Widzę jak niejednokrotnie pomoce nie trafiają do wszystkich /bo klasa nie ma 14 uczniów/ lub dzieciaki mają problem z rozliczeniem się między sobą.Mama da pieniądze ale one trafią na lizaki a nie kserówki więc sami sobie stwarzacie problem nie przemyślając go do końca.
Masz rację u mnie tak samo. Na książki wydałam dużo bo to pierwszy rocznik nowej podstawy programowej a rynku wtórnego brak bo prawie same ćwiczeniówki. Płacę wszystkie składki, komitety, wyprawki w postaci mydła i ręczników i na ksero też.
U syna jest chłopczyk, którego mamy nie stać na wycieczki nawet robiliśmy składkę po to by dziecko mogło jechać razem z całą klasą.
Pod koniec ubiegłego roku szkolnego moje dziecko donosiło ręczniki i papier ksero bo brakło. Jakie było moje zaskoczenie gdy pani na ostatniej wywiadówce wyczytała osoby, które nie płaciły składek:na ksero, na komitet lub nie przyniosły wyprawki SZOK. Dzieci prezesów, kierowników i lekarzy.... I jeszcze stwierdzenie jednej z mam i tak nie zapłacę przecież szkoła jest za darmo. No cóż taka jest polska rzeczywistość.