Pytaj "histeryków" o czym zapominają.
"dowództwo Okręgu Krakowskiego, obawiając się prowokacji, bardzo podejrzliwie potraktowało trójkę uciekinierów." Dlaczego zapytaj historyków.
Dobra nie ma sprawy, więc wkleję Ci następny akapit z tego tekstu, który przytoczyłeś, bo pewnie całkowicie niechcący, przez zapwne jakieś przeoczenie go pominąłeś:
"Trzeba wspomnieć, że załoga obozu oświęcimskiego złożona z oddziałów SS liczyła powyżej 3 tysiące ludzi. Wokół Auschwitz Niemcy skoncentrowali liczne jednostki Wehrmachtu oraz siły policyjne i funkcjonariuszy administracyjnych. Przy tej ilości niemieckich oddziałów przewidywano, że siły partyzanckie mogłyby je powstrzymać i otworzyć obóz koncentracyjny na około pół godziny, a przez ten czas mogłoby uciec 200 – 300 więźniów. Reszta musiałaby szukać ratunku na własną rękę a to byłoby równoznaczne z zagładą. Podtrzymano jednak wcześniejszy wniosek o ataku na obóz, gdyby Niemcy zamierzali dokonać masowego mordu na więźniach i w takiej wersji został zatwierdzony przez Komendanta Głównego AK, gen. Tadeusza Komorowskiego ps. „Bór”. Witold Pilecki poznawszy różne aspekty sprawy, uznał powściągliwość KG AK i zupełny brak podstaw do optymistycznej oceny możliwości uwolnienia uwięzionych ludzi. Posiadane informacje przekazał konspiracyjnym kanałem żołnierzom w Auschwitz, a sam włączył się aktywnie w pracę konspiracyjną pod przybranym nazwiskiem „Romana Jezierskiego”. Nadal żył sprawami oświęcimiaków otaczając opieką ich rodziny, udzielając im – w miarę ówczesnych możliwości – wsparcia materialnego. Aż do wybuchu Powstania Warszawskiego żywo interesował się samym obozem i cały czas był w kontakcie z tamtejszym podziemiem. Było to dla niego o tyle łatwiejsze, że od stycznia 1944 r. komórką więzienną Oddziału II KG-kryptonim „Kratka” kierował współuciekinier z Auschwitz Jan Redzej ps. „Klemens”. 23 lutego 1944 r. Witolda Pileckiego awansowano na rotmistrza ze starszeństwem od listopada 1943 r. "
I wskaż mi dlaczego uważasz, że te działania to coś złego dla Pileckiego, przypominam Ci, że pisałeś:
" a i Pilecki ma swoje ciemne strony, choc i jasne"
I znowu dochodzi do momentu, że należy czytać ze zrozumieniem.
Miałeś dać dowód na jakąś skazę Pileckiego, ale jak na razie to doszukujesz się jej w Jego relacjach z przełożonymi,a choćby cała Komenda AK, była przeciwko Rotmistrzowi, to w żaden sposób nie umniejszy jego zasług.
Ja wciąż czekam- napisz, bądź zamilknij.
A gdzie w tekście wyjaśnienie jakie obiekcje miało krakowskie AK?
Nawet samo zdanie, które wkleiłeś:
"dowództwo Okręgu Krakowskiego, OBAWIAJĄC SIĘ PROWOKACJI, bardzo podejrzliwie potraktowało trójkę uciekinierów."
No i najważniejsze- co mają rzekome obiekcje do oceny Pileckiego? Od 3 dni próbuje to od Ciebie wyciągnąć.
I historyka-biografa to nie zaciekawiło, dlaczego obawiali się prowokacji. Dziadek ma rację, mętna ta biografia.
Oj tam, nie pasowało do obrazka to ominęli.
AK Kraków zachowywała dużą ostrożność w stosunku do byłych więźniów Oświęcimia. Wzięło się to z tego, że wcześniej m.in. Władysław Bartoszewski oraz inni kolaboranci współpracujący z Niemcami doprowadzili do schwytania i rozstrzelania 21 żołnierzy AK. Z tego też powodu nie do końca ufano Pileckiemu, jednak jak pokazują źródła zupełnie bezzasadnie.
Bartoszewski współpracujący, a może Pilecki?