Słusznie zapytał: dlaczego został przez dowódców AK tak niedoceniony, czyżby tak sami komuniści byli?
"Chociaż Witold Pilecki ze względu na pracę w organizacji „NIE” nie powinien się włączyć czynnie do walk powstańczych, nie pozostał biernym świadkiem. Początkowo walczył jako szeregowy żołnierz w Zgrupowaniu „Chrobry II” starając się zachować anonimowość. Jednak w miarę upływu czasu, gdy coraz bardziej potrzebni byli oficerowie ujawnił swój stopień wojskowy"
Szkoda na niejakiego "pismen" czasu ... :))) i prądu zresztą też ...
Czytam, awansowal na dowodce plutonu i to nie za zaslugi tylko z bardzo prozaicznego powodu, nie mial juz kto dowodzic niedobitkami.
Kazda bajke Wam sprzedadza a Wy kupujecie w ciemno.
Mlodziezy, zamiast bajek historykow, nieco wiedzy wojskowej. I pojmiecie, ze dowodztwo AK wcale za Waszym bohaterem "nie przepadalo" i zadnym "idolem" ani bohaterem "nie byl". Stopien a stanowisko to nie to samo. A plutonem generalowie nie dowodza.
oczywiście
odwaga staniała do zera, i teraz każdy pismen czy inny burzum może dowolnie pluć jadem.
byle sobie tylko we własne oczy nie napluł...
Czytałem dużo publikacji o Rotmistrzu i nigdzie jakoś nie natknąłem się na informacje, jakoby ktoś go nie lubił z dowództwa (czy to AK czy NIE)- co więcej- uważano go za bardzo ważnego człowieka, dlatego nie zgodzono się za pierwszym razem, gdy przedstawił swój plan organizacji ruchu oporu w Auschwitz. Ponadto podczas Powstania jak tylko ujawnił swój stopień wojskowy został natychmiast dowódcą batalionu- więc o czym Ty piszesz?