Ostatnia księgarnia w Ostrowcu soę zwja. Kawał historii i fajnie ludzie. Bardzo szkoda.
Zwija się bo ostrowieckie barany nie kupujecie tam książek. Wiem ze niektórych czytanie boli niełuki
Jak widać, ciebie boli pisanie, nieuku, to pewnie czytanie też wcześniej bolało.
„Książka i możliwość czytania,
to jeden z największych cudów ludzkiej cywilizacji.”
~Maria Dąbrowska
Krówka i możliwość ciamkania :) Patrz niżej post oczekujący na weryfikacje z Dziś, 11:08
Bardzo szkoda zawsze wszystko. Zawsze wszystko bardzo szkoda. Dać wam chusteczkę, żebyście mogli wysmarkać nosy?
Bardzo szkoda zawsze wszystko. Zawsze wszystko bardzo szkoda.
Jakby świat się składał z samych strat,
z niedopowiedzianych słów i niewypłakanych łez.
Z rzeczy, które mogły być, a nie były.
Z chwil, które przyszły za wcześnie albo o dzień za późno.
Bardzo szkoda —
bo nawet gdy się uśmiechasz,
gdzieś w środku zawsze zostaje ta cisza.
- Komenda wojewódzka, słucham...
- Bardzo szkoda zawsze wszystko. Zawsze wszystko bardzo szkoda. Jakby świat się składał z samych strat...
- Tak, wiem. Też to czasem czuję. Ale proszę — jeszcze tu jesteśmy. Jeszcze możemy coś powiedzieć. Jeszcze nie wszystko stracone.
Po chwili ciszy, z drugiej strony słychać tylko oddech. Potem ktoś mówi cicho:
- To dobrze. Bo już nie miałem komu powiedzieć.
soę zwja? A może... C’est la vie – takie jest życie.
Nie wszystko idzie po naszej myśli. Czasem coś tracimy, czasem coś nas zaskakuje. Ale życie płynie dalej.
To zdanie to nie rezygnacja.
To dojrzałość, spokój i akceptacja.
To przypomnienie, że nie wszystko trzeba naprawiać – niektóre rzeczy po prostu są.
C’est la vie
Mówisz i idziesz dalej.
#cestlavie #życie #akceptacja #mindset #filozofiażycia
25.04.2022 Krzemienny Krąg i WSBiP zawarły umowę współpracy. "Książka jak Witamina"
Stowarzyszenie Lokalna Grupa Działania "Krzemienny Krąg" i Wyższa Szkoła Biznesu i Przedsiębiorczości w Ostrowcu Świętokrzyskim podpisały w miniony czwartek umowę o współpracy w obszarze naukowym i badawczym. (...)
Będą to spotkania o pozytywnym wydźwięku, z elementami biblioterapii, dodające energii, swoistych "witamin" w postaci wspólnie przygotowywanych sałatek owocowo-warzywnych czy soków, jako niezbędnego elementu dla dobrego funkcjonowania duszy. Forma spotkań zakłada półtoragodzinne luźne, delikatnie moderowane rozmowy, wymianę myśli, pozytywnej energii, dodania wzajemnej otuchy, serdeczności w duchu otwartości i uśmiechu. (...)
Spotkania będzie prowadziła Barbara Bakalarz-Kowalska - bibliotekarka, bibliofilka, biblioterapeutka, na co dzień dyrektorka Biblioteki WSBiP, członkini Polskiego Towarzystwa Biblioterapeutycznego.
Byłeś kiedyś w księgarni? Sklep internetowy to nie to samo, ja lubię sam zapach tych wszystkich książek a co dopiero je czytać.
Wszystko traci duszę, wszystko jest teraz szybko i łatwo do zdobycia, już nie proszę o to by czas zwolnił ale żeby świat delikatnie przyhamował :)
Mała dygresja
Nie stać nas było na nowe podręczniki do szkoły, zawsze miałem używane ale jak mama kupiła nową to zawsze tak szanowałem żeby na drugi rok sprzedać :D
Pozdrawiam i namawiam czytajcie książki, internet to nie to samo.
Miłego dnia
Do bibliotek chodzo barany ksiazek nie kupujo
Ile masz tych e-book'ów? Jednego? Co konkretnie? Pochwal się.
Tytuł: Per capita, stara psita...
---
W pewnej malowniczej wiosce o nazwie Głowogród mieszkała stara suczka imieniem Psita. Psita była mądra, złośliwa i miała za sobą tyle lat, że pamiętała jeszcze czasy, gdy ludzie liczyli pieniądze w denarach, a zamiast internetu mieli sąsiadów.
Psita miała jedną szczególną cechę – uwielbiała wtykać nos tam, gdzie nikt jej nie prosił. Zwłaszcza w sprawy statystyczne.
Bo widzicie, odkąd sołtys Głowogrodu, pan Zdzisław Ekonomiczny, dowiedział się, co znaczy „per capita”, zaczął wszystko mierzyć „na głowę”. A że był ambitny, to mierzył wszystko – od liczby kur na gospodarstwo, przez średnią ilość bigosu w garnku, aż po roczne zużycie kiszonej kapusty przypadające na jednego mieszkańca (z dokładnością do jednego ogórka).
– Per capita, moi drodzy! – krzyczał z mównicy, choć był jedynym kandydatem w wyborach. – Musimy myśleć nowocześnie! Jak Rzymianie!
Psita słuchała tego wszystkiego spod sceny, oblizując się po wąsach i mrucząc (choć była psem):
– Per capita, stara psita... a ja wam zaraz policzę coś innego...
Postanowiła więc policzyć wszystkie kości zakopane w wiosce, per capita.
Szybko doszła do wniosku, że w Głowogrodzie przypadało średnio 3,4 zakopanej kości na jednego mieszkańca – wliczając niemowlęta, emerytów i jednego emu, który uciekł z cyrku i zamieszkał w stodole u sołtysa.
Zadowolona z odkrycia, ogłosiła własną konferencję statystyczną, stając na starej beczce po kiszonkach. Na ogłoszenie przyszli wszyscy – nie codziennie bowiem suczka ogłaszała coś ważnego, i to w stylu TED Talk.
– Drodzy mieszkańcy Głowogrodu! – zaczęła. – Skoro wy mierzycie wszystko per capita, to ja wam powiem tak: średnio każdy z was jest winny mi 3,4 kości. A jak ktoś myśli, że to za dużo, to niech spróbuje oddać tylko 0,4 kości. Zobaczymy, jak się podzieli szpik!
Zapanowała konsternacja. A potem śmiech. I jeszcze większa konsternacja, kiedy Psita przyniosła wielką listę dłużników.
– Zdzisław Ekonomiczny – 12 kości z lat 2002–2025 (z odsetkami)
– Helena Zacier – 1,6 kości i kawałek chrząstki z rosołu
– Emu – nie rozliczony za kopanie dziur obok kompostownika
W efekcie w Głowogrodzie ogłoszono nowy system rozliczeń:
„Per Psita” – czyli ile każdy winien jest Psicie.
Sołtys zrezygnował z funkcji, Helena zaczęła kisić kapustę per ogon, a emu wrócił do cyrku, gdzie przynajmniej nie liczono mu dziobnięć na minutę.
---
Morał?
Nie wszystko, co brzmi mądrze po łacinie, da się łatwo przeliczyć – zwłaszcza na kości. A stara psita pamięta więcej, niż ci się wydaje.
Więc zanim zaczniesz coś liczyć per capita, upewnij się, że nikt nie policzy ciebie.
W jednym zdaniu: Nie wszystko, co da się uśrednić „na głowę”, ma sens w praktyce – zwłaszcza gdy ktoś pamięta wszystkie twoje długi.