Pozwoliłam sobie założyć nowy wątek w temacie już podjętym. Postąpiłam tak, bo boli mnie, gdy czytam wypowiedzi, które ubliżają nauczycielom, a więc i mnie. Już na studiach, w czasie wakacji, pracowałam w sklepie (dziewięć godzin dziennie), a tuż po obronie dyplomu byłam zatrudniona w biurze (osiem godzin dziennie). Obie prace zajmowały mi większość dnia i często czułam zmęczenie fizyczne. Jednak z końcem dnia zamykałam sklep i biurko, a wraz z nimi sprawy związane z wykonywanymi czynnościami. Moja odpowiedzialność ograniczała się do dokumentacji, towaru i pieniędzy, wówczas wydawało mi się, że to dużo. Zmieniłam jednak zdanie z chwilą, gdy podjęłam pracę w szkole - dotarło do mnie, że odpowiadam za cudze dzieci i ich sprawy, że ci mali ludzie nie są teczką, którą odłożę na półkę. Zazwyczaj po skończonych zajęciach przychodzi czas na rozwiązywanie spraw wychowawczych, rozmowy z rodzicami i nauczycielami, czasami spotkania z osobami reprezentującymi instytucje współpracujące ze szkołą. Do domu przynoszę problemy uczniów i ich rodzin. Nieobce są mi uczucie wyczerpania i niepokoju o sprawy dzieci. Największe zmęczenie odczuwam jednak na wycieczkach z noclegiem, troska o uczniów nie pozwala mi na spokojny sen, ciągle muszę być czujna, przewidująca. Ktoś na Forum zarzucił nauczycielom, że nie ponoszą kosztów wycieczki i tym samym czerpią zysk. Jako opiekunka jestem zwolniona z tych kosztów, ale też nie otrzymuję dodatkowego wynagrodzenia za nadgodziny czy całodobową pracę. Dlaczego miałabym dopłacać do swej pracy i kto zgodziłby się na to? Wycieczka z uczniami nie jest dla mnie formą rekreacji, bo skupiam uwagę nie na obiektach, ale na dzieciach, na ich bezpieczeństwie. Nie należę do osób, które przeliczają czas w szkole, jestem w niej do chwili, gdy uporam się ze swoimi obowiązkami i są to godziny, za które nikt mi nie płaci. Zachowuję się tak, bo chcę, bo kocham swoje zajęcie. Nie ujmuję innym zawodom i mam szacunek dla pracy człowieka, często trudnej, mozolnej, absorbującej. Przykro mi jest, że tak wiele osób boryka się z bezrobociem, albo z wyzyskiem. Chciałabym, by to zmieniło się.
widze że jesteś nauczycielką z powolania i lubisz swoją prace właśnie takich nam potrzeba a nie wiecznie wyfiokowane ,opryskliwe i chwalące się ktora ma piękniejszą fryzure(pisze o tych wielkich wytapirowanych głowach) i śmiem twierdzić że to one najwiecej robią szumu koło siebie a już pewnie dawno powinny iść na emeryturke a tak to lans w szkole i pewnie im sie wydaje że wyglądają jak gimnazjalistki
Zgadzam się, ze wszystkim, co napisałaś, ale obawiam się, że i tak większość tego nie zrozumie, ani nie doceni. Jak można zauważyć, większość osób na tym forum (na szczęście nie wszyscy!) reprezentuje swoistą postawę roszczeniową i atakującą innych, często bezpodstawnie. Osobiście uważam, że nie warto takim osobom się tłumaczyć ani nic wyjaśniać, gdyż po prostu są za mało inteligentni, aby to zrozumieć. A uwagami nt nauczycieli się nie przejmuj! Po prostu swoimi prymitywnymi uwagami wystawiają sobie samym świadectwo i często się ośmieszają wypowiadając się na tematy, które ich nie dotyczą i o których nie mają pojęcia.