jestem nastolatka ktora kiepsko radzi sobie w kuchni, przeraza mnie przygotowywanie posilkow i mimo prob nie wychodza mi takie jak bym chciala, nie wyobrazam sobie siebie za kilka lat kiedy to bede musiala codziennie gotowac dla siebie lub swojej rodziny. Tez mialyscie podobnie? Jak radzicie sobie teraz w kuchni?
Nie każdy ma do tego talent , ja sobie radzę z gotowaniem.
Wniosek znajdź sobie męża co umie gotować i problem z głowy.
ps. są kursy kucharskie
Jestem mechanikiem ale jak jesteś trochę kumata to mogę Ciebie podszkolić
Ja nauczyłam się gotować dopiero po ślubie i to przy drugim mężu :)
Nic dziwnego, że z pierwszym nie wyszło. Kto by wytrzymał doświadczenia kulinarne? Tz. pierwszy był na próbę i do nauki gotowania. {8-)))
Tak SCZ, pierwszy był na próbę i nie chciał się dostosować:)do wymagań. Nooooo, a drugi sama fantazja i słodycz! Wszystko nam wychodzi :) co zaplanujemy. No, ale tu rozmawiamy o gotowaniu! Popisowe danie to spaghetti carbonara albo indyk w maladze.....a u Ciebie? jakie smaki działają na Twoje podniebienie?
Carbonara, mniammmmm - bardo lubię. Wgl włoską kuchnie lubimy z żoną, ale moją boloneskę uwielbia córcia i praktycznie, jak przyjedzie, to na wszystkie posiłki jada spaghetti bolognese (czy jak to się tam pisze). A, ja z włoskiej kuchni uwielbiam ponad wszystko Chianti, w dowolnych ilościach.
A tak wgl to założycielka wątku powinna właśnie od włoskiej kuchni zacząć. Jest bardzo prosta. Smaśnego!
Ja też tak mówiłem, że nie umiem, ale życie zmusza. Jesz rok czasu fast-foody, tyjesz robisz się brzydki, wytykają Cię na ulicy i w końcu zaczynasz sam gotować, zdrowo! Wiem po sobie. Ale co z tego, że umiem gotować, skoro nie będę miał rodziny? O i tak się to zamyka...
serwer Ty znowu płaczesz.Pogotuj sobie jeszcze z rok i zobaczysz ze ta druga połowa sie znajdzie.A moze za słabo szukasz?
Mnie gotowanie wychodziło od dawien dawna.Od wczesnej młodosci. Zupy przenajrózniejsze. Drugie dania wtedy pod okiem mamy -potem samodzielnie.Ja myslę ze jak sie lubi pitrasić , to nie ma problemu .Załozycielko watku nie martw sie. Cwicz sobie pomału, czuj smaki,eksperymentuj i zobaczysz ze jeszcze sama siebie zadziwisz:)
To i tak nie jesteś w najgorszej sytuacji. Ja nie umiem i nie lubię gotować a powinnam. Na szczęście z tego obowiązku nie muszę się tak sumiennie wywiązywać. Gotowanie jest fajne jako forma wspólnego spędzania czasu z drugą osobą (raz na jakiś czas). Gotowanie takie na co dzień to przykry obowiązek.
Ech, żebym to ja miał tylko takie problemy... :)
W dobie Internetu nawet największy antytalent kulinarny da radę :) Poza tym, jak będziesz miała męża, to od samego początku wprowadz system, gdzie raz Ty będziesz gotowac, raz on, niech się przyzwyczaja.
Próbuj od jakichś prostych potraw, typu makaron + sos, raczej tego typu dania zawsze wychodzą, a pomalutku możesz coś kombinowac innego.
Zresztą, obiad przecież nie musi byc dzień w dzień - ja przynajmniej z takiego wychodzę założenia.
A ja nie umiałam gotować, mama nigdy mi nie pozwalała próbować, bo >zmarnujesz produkty, a i tak nic ci się nie uda<. W wyniku tego po ślubie jedliśmy w stołówce - szkolnej !!! Pamiętam rosół bez warzyw :) i zielony biszkopt bez proszku do pieczenia - schowałam go pod kuchenna szafkę, niestety zapach mnie zdradził, oraz schabowe bez soli i inne takie cudeńka.
Ale kiedy urodziło się dziecko powoli nauczyłam się normalnie gotować.
Teraz mogę ugotować i upiec wszystko. Nie zrażaj się, nauczysz się :)