Witam, chciałam opisać tutaj epizod z kościoła na osiedlu Pułanki. Mąż poszedł dziś rano po zaświadczenie że może zostać ojcem chrzestnym. Okazuje się że nie może bo proboszcz nie widzi go w kościele a to według niego równa się temu że do kościoła nie chodzi. Pomimo tego że ma wszystkie sakramenty i jest praktykującym katolikiem, ojcem chrzestnym zostać nie może.
I jak to teraz jest? Czy nie widzenie kogoś na mszy jest równoznaczne z wykreśleniem z kościoła?
to jest tak że księża sami ustalają i robią co im się podoba
banda hipokrytów